Gdyby oceniać prezydentów USA tylko miarą ich retoryki, Obama na pewno zasługiwałby na pomnik obok największych, na górze Rushmore. Jednak jego realne dokonania są skromne.
Barack Obama pożegnał się w Chicago z Ameryką, której był prezydentem przez dwie kadencje, pochwałą demokracji obywatelskiej.
Barack Obama – po ośmiu latach przywództwa – zostawia Trumpowi świat gorszy i groźniejszy, a Amerykę, choć zamożniejszą, to bardziej podzieloną i skonfliktowaną. Ale jeszcze za nim zatęsknimy.
To nie jest jakaś groteskowa „zimna wojenka”, tylko ostrzeżenie przed realnym zagrożeniem.
O ironio, pochodzi ono z 2015 roku.
Chiny i USA podpisały porozumienie klimatyczne przyjęte podczas szczytu ONZ w Paryżu z 2015 r. Czy uda się wygrać walkę z globalnym ociepleniem?
To właśnie bowiem czyni z nas demokracje – nie słowa zapisane w konstytucji, ale instytucje – mówił Barack Obama po spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą.
Ton, w jakim rosyjskie media komentują warszawski szczyt, pełen jest złośliwości i oskarżeń o próby zastraszenia.
Komisja konstytucyjna, która przygotowywała projekt polskiej ustawy zasadniczej, nie do końca podzielała przekonania Jeffersona.
Obama, jakby nie było prawnik po Harvardzie, wyłożył Dudzie, też prawnikowi, to, co polski prezydent świetnie wie, choć lekceważy.