Tu nie rośnie nic jadalnego. To ciekawe wyzwanie dla ogrodników ze Spitsbergenu.
W Zatoce Białego Niedźwiedzia, gdzie mieści się Polska Stacja Polarna, zimą nie mieszka nikt inny poza dziesięciorgiem Polaków, jednym Słowakiem i ośmioma psami, z których pięć dopiero za kilka tygodni otworzy oczy.
Nigdy wcześniej za kołem polarnym nie było tyle nowoczesnej aparatury badawczej. I tylu naukowców. Ślą ich tam politycy. W topniejącej Arktyce nauka i geopolityka kroczą ramię w ramię.
Co roku w połowie czerwca statek badawczy Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie wypływa na północ. Cel: Ocean Arktyczny.
Tu nie ma dróg, a psie zaprzęgi to środek transportu. Powiedzenie „zimno jak w psiarni” nabiera na Spitsbergenie zupełnie realnego znaczenia.
W Arktyce zapada noc polarna. Słońca nie będzie tu przez najbliższe cztery miesiące.
Już we wrześniu lody arktyczne skurczą się rekordowo – do najmniejszego rozmiaru od początku naukowych pomiarów tego zjawiska. Czy Arktyka w przyszłości w ogóle zniknie?
Książka jest tym ciekawsza, że autorka wczesne dzieciństwo przeżyła w Arktyce poznając realia życia polarników na własnej skórze.
Miała to być wizytówka ZSRR w Arktyce. Dziś opuszczona osada na Spitsbergenie chce być choć atrakcją turystyczną.
Arktyka przyciąga niewielu ludzi. Ale przyciąga naprawdę mocno.