Chińskie interesy w Europie Środkowej idą coraz gorzej. Teren okazał się zbyt zróżnicowany, a Pekin wszędzie próbuje tej samej strategii.
Na Bałkanach, obok wojny, piłka nożna jest wciąż jedyną rzeczą, która pozwala odróżnić od siebie narody. A czasem nawet je współtworzyć.
Od tygodni tysiące Serbów na ulicach domagają się odejścia prezydenta Aleksandra Vucicia, za którego trzyma kciuki Unia Europejska.
Wschodnia Europa przestaje wierzyć w Zachód i traktować go jak cel, do którego warto zmierzać. Z wielu powodów.
W coraz zgodniejszej opinii naszej połowy Europy nie udało się przyspawać do zachodniej. Jedna do drugiej nie pasuje. Odstaje. Ale czy wina za ten pękający związek leży tylko po jednej, wschodniej stronie?
Z chorwackiego Slavonskiego Brodu wjeżdża się niby do państwa o nazwie Bośnia i Hercegowina, ale tylko teoretycznie. Bardzo teoretycznie. Tak naprawdę to Republika Serbska, i wszystko o tym przypomina: flagi na słupach, hasła na murach.
Vuczić lubi podkreślać, że zwycięstwo to wielki honor, ale zarazem „brzemię ogromnej odpowiedzialności”.