Śmiech to zdrowie, a życie to kabaret. Im bardziej ponura wiadomość, tym szybciej niektórzy wchodzą w tryb kpiny.
Na ekrany wszedł „Hiacynt”, film o akcji służb PRL skierowanych przez gen. Czesława Kiszczaka przeciwko homoseksualistom.
W 1976 r. Jerzy Andrzejewski rozesłał do wielu instytucji kulturalnych apel w sprawie równouprawnienia mniejszości seksualnych w Polsce. List wraz z podpisem był podrobiony. Służba Bezpieczeństwa uznała, że nic tak nie zaszkodzi niewygodnemu dla władz pisarzowi, jak publiczne sprzyjanie homoseksualistom.
W połowie listopada 1985 r. Milicja Obywatelska zatrzymała tysiące homoseksualistów. Operację, powtarzaną jeszcze w 1986 i 1987 r., nazwano Hiacynt. Do dziś nie wiadomo do końca, gdzie są i co kryją sporządzone wówczas kartoteki. I komu jeszcze posłużą?
Instytut Pamięci Narodowej odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie milicyjnej akcji „Hiacynt', prowadzonej w połowie lat 80. wobec środowiska polskich gejów.
Gdzie jest kilkanaście tysięcy teczek operacyjnych polskich homoseksualistów i lesbijek, zbieranych przez lata przez Milicję Obywatelską? Mija kolejna rocznica od zakończenia działań o kryptonimie Hiacynt, jednej z najbardziej tajemniczych operacji przeprowadzonych w czasach PRL.