Adopcja była przemyślana, przygotowali się do niej. Chcieli dać dom psu, który dotąd nie miał w życiu za wiele szczęścia. „Gdzieś między czwartym a piątym behawiorystą wylądowałam u psychiatry” – wspomina Paulina. Na lekach antydepresyjnych był też pies.
Weszliśmy do piekła – mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt, który kierował interwencją wolontariuszy. Niektóre psy to żywe trupy. Wyciągnięte z boksów, nie potrafiły iść do przodu.
To może być pierwszy pozew o pogryzienie przez adopcyjnego psa. I początek potrzebnej, normalnej dyskusji o adopcjach.
Petsitting na początku egzotyczny, powoli oswajany, coraz śmielej wkracza na polski rynek. Okazuje się, że głaskanie kota lub wyprowadzanie psa może być źródłem utrzymania.