Rosjanka uczy języka polskiego 10-letniego Czeczena z zespołem ADHD. Autorską, podziwianą przez specjalistów metodą. Tak prostą, że prawie niewykonalną.
W Polsce wciąż pokutuje przekonanie, że z ADHD się wyrasta, więc nie ma mowy o leczeniu około 1,8 mln dorosłych osób cierpiących na nadpobudliwość.
W sprzedazy jest już siódma edycja Poradnika Psychologicznego „Ja, My, Oni”.
W każdej większej klasie zdarza się jakiś Kazio, który rozrabia i przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Często zwala się to na karb złego wychowania, podczas gdy mamy do czynienia z dzieckiem chorym na ADHD. Współczesna medycyna potrafi takim dzieciom pomóc.
„Czytam artykuł Barbary Pietkiewicz (POLITYKA 39) po raz kolejny i nie mogę oprzeć się przekonaniu, że jest on dla mnie ostatnią deską ratunku. Nie, nie dla mnie, ale dla mojego dziecka”. Takich listów, a także telefonów od zrozpaczonych rodziców otrzymujemy po artykule o ADHD – zespole nadpobudliwości psychoruchowej – mnóstwo. Dotychczas mogli tylko utwierdzać się w przekonaniu, że mają wyjątkowo krnąbrne, nieudane dziecko.
Niemal w każdej szkole wrzesień schodzi na powakacyjnej resocjalizacji – próbach okiełznania rozbieganych i rozgdakanych uczniów. Ale zdarzają się klasowe istne diabły wcielone. Z pozoru nie ma rady. Tymczasem ich zachowanie nie musi być sprawą braku dyscypliny, złego wychowania lub trudnego charakteru. To może być dziedziczny zespół ADHD.