Parlament w Budapeszcie odmówił głosowania nad ratyfikacją wejścia Szwecji do NATO. Utrzymał więc stanowisko, które Viktor Orbán zajął półtora roku temu. Inne kraje powoli tracą do niego cierpliwość.
Viktor Orbán jest zachwycony. Był jedynym przedstawicielem Zachodu na forum w Pekinie.
W PiS atmosfera rozliczeń i wzajemnych oskarżeń o porażkę. Członkowie sztabu wyborczego i frakcje partyjne przerzucają się odpowiedzialnością za kampanię. Padają nazwiska, także ludzi, którzy są doradcami premiera Węgier Viktora Orbána.
Na dzisiejszych Węgrzech referenda, i to najlepiej w dniu wyborów, mają za zadanie zmobilizować rozleniwiony sukcesami elektorat Fideszu.
Od kilku dni rosyjscy uczniowie uczą się historii z nowego podręcznika. Niepokojąco dużo w nim stycznych z opowieścią wpajaną uczniom w szkołach serbskich, węgierskich i polskich.
Według Budapesztu to kolejny odwet Ameryki za „suwerenną politykę Węgier”, szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie.
Takim językiem mówią wschodni despoci, do których Orbánowi dziś bliżej niż do liberalnego Zachodu. W polityce słowa mają swoje konsekwencje, a liberalny Zachód je dostrzega.
Gdy Rada UE przetrwa już jakoś węgierską prezydencję, może ją jeszcze czekać prezydencja Dudowa.
„Dopóki nasze więzienia są przepełnione, nie widzimy potrzeby, aby z pieniędzy węgierskich podatników utrzymywać cudzoziemskich przemytników” – mówi Gergely Gulyás, szef kancelarii Orbána.
Papież Franciszek – jak Viktor Orbán – dystansuje się od linii Zachodu w sprawie Ukrainy. Co nie znaczy, że Orbán dostał od Watykanu zielone światło dla swej polityki.