Izraelczycy lubią emigrację, ale nie lubią emigrantów - twierdzi Arkadi Duchin, solista zespołu Chawerim szel Natasza (Koledzy Nataszy) - idol telawiwskich nastolatków, który przyjechał w latach 80. ze Związku Radzieckiego. Jego piosenki śpiewane z wyraźnie rosyjskim akcentem zajmują czołowe miejsca na radiowych listach przebojów i są szlagierami w klubach młodzieżowych w Tel Awiwie, hajfskich dyskotekach nad Zatoką i bazach wojskowych na Wzgórzach Golan.
Rosja jako państwo się rozpada. Ale tę klęskę Rosjanie mogą przekuć w sukces. Stworzyć nową konstrukcję, federację zdrowych, samodzielnych regionów. Zastąpić państwo autorytetu państwem sieciowym, gdzie gospodarka nie będzie jedynie dodatkowym narzędziem kontroli społeczeństwa w rękach Centrum. W tym sensie obecny kryzys jest szansą na przetworzenie wielowiekowego modelu państwa rosyjskiego. Pod warunkiem, że nie powróci chęć poszukania nowej magicznej zwierchidei, idei naczelnej.
Pierwszy: nie można nosić futer, choć kuszą niemiłosiernie z licznych sklepów z rosyjskimi napisami. Za ciepło - nawet w grudniu. Drugi: ruch lewostronny, odziedziczony po kolonizatorze brytyjskim. Gdyby nie to, byłby tu stuprocentowy raj. Mimo tych problemów Rosja Jelcyna przepuściła przez Cypr 60 miliardów dolarów. O tym, jak to zrobiła, będzie ta opowieść.
Utożsamiała w sobie wszystko, co w posowieckiej Rosji zaczęło rodzić się "z ludzką twarzą". Walczyła o reformy ekonomiczne, praworządność, wolność słowa i prawo do samostanowienia narodów. Była orędowniczką poszanowania praw człowieka i obrońcą uciśnionych narodowości. Zagorzałym przeciwnikiem wojen i politycznego bandytyzmu; twardogłowych komunistów i faszyzujących antysemitów. Jej śmierć to dla Rosjan przede wszystkim ostrzeżenie - państwo jest chore i stan tej choroby pogłębia się.
Trzeba było ćwiartki wieku, by japoński premier znów wybrał się z oficjalną wizytą do stolicy sąsiedniego mocarstwa - Moskwy. Bowiem nie tylko watażkowie w Afryce toczą absurdalne spory. W ponad 50 lat po zakończeniu II wojny światowej Rosja i Japonia nadal nie podpisały traktatu pokojowego. Czyli formalnie pozostają w stanie wojny. A wszystko to z powodu Południowych Kuryli - kilku skrawków lądu porośniętych lasem.
Aleksandra Gudzowatego uważa się za najbogatszego człowieka w Polsce. Właściciel Bartimpexu ma 60 lat. Skończył Uniwersytet Łódzki. Przez ponad 30 pracował w centralach handlu zagranicznego, m.in. w Textilimpeksie i Kolmeksie. Pierwszy własny wielki kontrakt na dostawę 100 tys. ton pszenicy dla Rosji podpisał w 1991 r. Zyski zainwestował w wielką wystawę polskich towarów na Syberii. I to była ta właściwa furtka do sezamu.
PHZ Bartimpex został założony pod koniec 1992 r. Akcje spółki w całości należą do rodziny Aleksandra Gudzowatego. Firma zdobyła rozgłos i wyjątkową pozycję na rynku przejmując dużą część importu gazu z Rosji i eksportując tam w zamian towary rolne, maszyny, urządzenia i artykuły przemysłowe. Przy tej okazji Aleksandra Gudzowatego obwołano "królem barteru". W 1992 r. przychody ze sprzedaży Bartimpeksu wyniosły 57,2 mln dolarów, pięć lat później 710 mln dolarów, a w br. mogą sięgnąć 870 mln dolarów. Zyski wzrosły do 38,6 mln dol. w roku ubiegłym. Obecnie Bartimpex zatrudnia
45 osób i prowadzi interesy w ponad 30 krajach. Spółka kontroluje w pełni warszawski Bank Współpracy Europejskiej, ma też duże udziały w dwóch firmach ubezpieczeniowych: Cigna STU SA i Cigna STU Życie SA. Na ostatniej liście "Polityki" 500 największych przedsiębiorstw Bartimpex zajął 22 miejsce.
Na oczach całego świata od lat trwa spektakl z prezydentem Rosji w roli głównej. Kamery bez litości pokazują jego nieskoordynowane ruchy, zasłabnięcia, niezborną mowę i twarz coraz bardziej podobną do maski. Aktor jednak nie schodzi ze sceny. Widownia nerwowo obserwuje, czym skończy się to wyzwanie.
Około 150 km od miasteczka Ałdan w południowej Jakucji członkowie rzeszowskiej wyprawy trafili nad rzeką Wasilewka na nieczynną kopalnię uranu. Obok niej, na olbrzymiej przestrzeni z rzadka porośniętej tajgą, odkryli obóz, w którym w latach powojennych byli więzieni również Polacy.
Rząd Jewgienija Primakowa przypomina tratwę ratunkową, z trudem skleconą z elementów, które niezbyt do siebie pasują. Cała ta ciężka i nieruchawa konstrukcja wykazuje pewne zdolności do utrzymywania się na wodzie, ale można mieć poważne obawy o jej trwałość podczas sztormów...
Po prawie 40 dniach kryzysu rządowego w Rosji premier Jewgienij Primakow ogłosił, że ma rząd. "Bierzemy się do roboty" - powiedział. Ale już po paru godzinach okazało się, że rząd nie ma jeszcze żadnego pomysłu. W ubiegłym tygodniu Moskwę ogarnęła panika, gdyż komunistyczny wicepremier Jurij Masliukow zaproponował zakaz albo ograniczenie obiegu dolarów. Natychmiast komercjalna telewizja NTV wyszydziła ten pomysł, pokazując archiwalne zdjęcia z procesu "spekulantów walutowych" z 1961 r. Mało komu jest jednak do śmiechu, gdyż nie wiadomo, czy rząd nie wróci do gospodarki nakazowej.