Zapowiedź „zawieszenia” prawa do azylu wywołała sprzeciw części środowisk. Prawda jest jednak taka, że migranci chcą uniknąć składania wniosków o ochronę w Polsce i robią to tylko w sytuacjach podbramkowych. A pomoc humanitarna na granicy jest wykorzystywana przez przemytników.
Czy to Niemcy stały się bardziej samolubne, czy też sytuacja zmieniła się tak, że to, co leży w interesie Niemiec, nie pokrywa się już z interesem całej Europy? – pyta w rozmowie z „Polityką” politolog Hans Kundnani.
Atmosfera między Berlinem i Warszawą niby jest lepsza niż przed rokiem. Ale coraz trudniej o zrozumienie i nić sympatii.
Rządzący landem nieprzerwanie od 1990 r. socjaliści z SPD minimalnie wygrali z ugrupowaniem skrajnie prawicowym, które i tak nie byłoby w stanie stworzyć większościowej koalicji. Mimo to pozycja kanclerza Olafa Scholza jest nadal bardzo słaba.
Obie swoim radykalizmem tworzą swoiste polityczne kleszcze, którymi ściskają partie środka pozbawione już werwy, zdecydowania, ideowo zmurszałe. Ani Weidel, ani Wagenknecht nie da się już pominąć, obejść ani na wschodzie, ani na zachodzie.
Od 16 września obowiązują tymczasowe kontrole na wszystkich lądowych granicach Niemiec. Patrole policji federalnej będą sprawdzać wybrane pojazdy i weryfikować tożsamość podróżnych.
Komisja Europejska wolałaby nie mieszać się w sprawy niemieckich kontroli granicznych. Rząd Donalda Tuska usiłuje wciągnąć unijne instytucje w spór z Niemcami o strefę Schengen. Ale Berlin raczej nie ustąpi.
Wybory we wschodnich landach i niedawny atak w Solingen rozbudziły na nowo dyskusję o konieczności deportacji osób z kryminalną przeszłością i podejrzanych o działalność terrorystyczną. Na razie rząd chce ciąć prawa socjalne.
Relacje z Niemcami nie są łatwe. Odeszło pokolenie, które wiedziało, z czym się zmaga i co chce osiągnąć w dialogu z sąsiadami. Pozostał trudny język, bliska, ale odmienna kultura i kanonada prawicy, od lat galwanizująca wizerunek odwiecznego wroga, sprzeczności interesów oraz niepewnego sojusznika zapatrzonego w rosyjskie surowce i „rosyjską duszę”.
Pierwszy raz po drugiej wojnie światowej partia uznawana za skrajnie prawicową wygrywa wybory w niemieckim landzie. Do regionalnego rządu najprawdopodobniej jednak nie wejdzie.