Niewygodna prawda o miłości jest taka, że nie każdy jest godny kochania i nie każdy jest na tyle szlachetny, aby być do kochania zdolny. Miłość nie jest dla byle kogo, choć „każdemu wolno kochać”.
Co musiałaby uczynić taka na przykład księżna Kate Middleton, by przekonać publiczność, że nie jest „fejkowym” wielbłądem, bezcielesnym awatarem, lecz (tylko i aż) żywą kobietą, która naprawdę choruje na nowotwór?
PiS zobaczył Polskę „bezpańską”, pozbawioną oligarchii, i chciał zająć to puste miejsce, biorąc bezbronne społeczeństwo w niepodzielne władanie. Swą klęską udowodnił, że nie jest to już możliwe.
Jedna z wielkich mądrości powszechnych (bo są takie) głosi, że nie należy niczego żałować, bo przeszłości i tak nie da się zmienić.
Spośród niezliczonych podłych i głupich idei, które utorowały drogę zbrodniom i wojnom, trzy są dla mnie najstraszliwsze i najbardziej porażające.
Za Jezusa ukrzyżowanego, za obcość, za przywileje, za krew niewiniątek toczoną na macę, za to, że Hitler nie zdążył – a masz, Żydzie! Tak było w ciemnych latach powojnia, a w ludzkich sercach – nieraz i do dziś.
Na parkietach karnawał, a w polityce chochole tańce sierot po władzy. Tak, to, co wyczynia dziś PiS, pragnąc zepsuć nam przyjemność z powrotu demokratycznego państwa prawa, nazywa się warcholeniem bądź warcholstwem.
Skończył się monopol filozofów na mądre gadanie.
Nie musimy być żadną wspólnotą ani się lubić, aby godność każdej obywatelki i każdego obywatela Polski była w pełni szanowana.
Gdybyśmy cofnęli się w czasie o pół wieku, to panujący w medycynie paternalizm, arogancja, niesprawiedliwość i korupcja zaszokowałyby każdego, kto tamtych czasów nie pamięta.