Niemal jak w średniowieczu, choć mamy wiek XXI. Od ponad 140 lat w Barcelonie trwa budowa katolickiego kościoła pokutnego La Sagrada Familia.
Pedro Sánchez pozostanie premierem w zamian za amnestię dla katalońskich independentystów. To wysoka cena za utrzymanie władzy. Ale niewygórowana za jedność Hiszpanii.
Katedra, Alkazar i pokaz flamenco – to punkty obowiązkowe na liście większości osób odwiedzających Sewillę. Katedrę i Alkazar znaleźć nietrudno, ale za dobrym flamenco warto się uważnie rozejrzeć.
Czyli jak Hiszpanie bili się z Turkami nad Adriatykiem.
W Hiszpanii miało być w końcu stabilnie, ale utworzenie rządu tylko spolaryzowało społeczeństwo. Nowy premier Królestwa – Pedro Sánchez z liberalno-lewicowego PSOE – przez niektórych widziany jest jako zbawiciel, przez innych jako kryminalista.
Premier Sánchez zaproponował amnestię ponad 1,4 tys. katalońskim działaczom ściganym przez hiszpańskie sądy.
W Hiszpanii wrze, odkąd Pedro Sánchez zawiązał taktyczny sojusz z katalońską partią Junts. W miastach wybuchły zamieszki, weteran krajowej prawicy został postrzelony w głowę.
Hiszpański episkopat, zatwardziały w minimalizowaniu skali przestępstw seksualnych, przez lata uchylał się od odpowiedzialności.
Hiszpania, w której działacz sportowy na siłę całuje i dotyka piłkarki, i Hiszpania – liderka progresywnych zmian w Europie, to wbrew pozorom wciąż ten sam kraj.
Ideologicznemu żarowi prawicy premier Pedro Sánchez przeciwstawił elastyczność i pragmatyzm. I przynajmniej na razie zatrzymał konserwatywną falę w Hiszpanii.