Dzyń, dzyń. Taki ostrzegawczy dźwięk powinien brzmieć w uszach premiera i liderów koalicji rządzącej. Po miesiącach burzliwych kampanii i zmiany władzy nowy rok może ustawić polską politykę na najbliższe dwa, a nawet sześć lat.
Hasło „Bezpieczeństwo, Europo!”, które ma przyświecać pracom polskich władz na czele Rady UE, dobrze wpisuje się w klimat polityczny. Ale w Brukseli wzbudza też pytania o to, czy priorytet „bezpieczeństwa” nie maskuje krajowych, a nie ogólnounijnych celów Donalda Tuska.
Viktor Orbán i Donald Tusk jako jedyni mają dziś spójne – i przeciwstawne – wizje przyszłości Europy. Noworoczne przekazanie przewodnictwa w UE z węgierskich w polskie ręce, przy bardzo napiętych relacjach między obu krajami, nabiera symbolicznego znaczenia. Sprawa azylu dla posła Romanowskiego jest tego dobrą ilustracją.
Zakład jest taki: albo Europa spróbuje „być znowu wielka” (MEGA – „Make Europe Great Again”), nie da się odepchnąć od stołu wielkich mocarstw, albo będzie na tym stole daniem w formie 27 apetycznych przystawek.
Rok 2024 był tylko wstępem do przywrócenia demokratycznego ustroju w Polsce, bo okazało się to znacznie trudniejsze, niż wcześniej sądzono. Dlatego mało kogo ten czas w pełni zadowolił, ale wiele spraw uświadomił. Warto mu się dokładniej przyjrzeć.
W najbliższych tygodniach i miesiącach mogą paść w Europie dramatyczne pytania: po czyjej stronie gra Ameryka i czy nadal jest naszym sojusznikiem, zwłaszcza gdy wysiłkom, by skończyć jedną wojnę, towarzyszyć będzie rozpętanie innej.
Olszewski był traktowany niehumanitarnie; zamiast lasów społecznych – wycinka; prawdziwa zapaść w diamentach; tragedia w Magdeburgu rezonuje w Polsce; coraz więcej Rosjan ginie w Ukrainie.
Może warto, aby politycy koalicji przyjęli pewne wspólne standardy odnoszące się do słownictwa i retoryki, jaką wolno stosować, gdy mowa o mniejszościach bądź imigrantach.
Nowa uchwała rządu wyjaśnia jego podejście do tematu praworządności: wyroki TK nie będą publikowane, a orzeczenia SN wydane z udziałem neosędziów nie będą uznawane. Ale kryzys się pogłębia i jeszcze nigdy nie dotykał tak blisko kwestii uznania ważności wyborów.
Marcin Romanowski, jego adwokat i politycy PiS będą rozsiewać wątpliwości co do bezstronności polskich organów. Co oczywiście nie znaczy, że zarzuty dla byłego wiceministra nie mają podstaw faktycznych, a sprawa nie ma charakteru kryminalnego.