W związku ze znaczącym podniesieniem kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł wielu Polaków nie zapłaci w tym roku podatku od dochodu. I nie przekaże nic organizacjom pożytku publicznego.
Żadnych aukcji, biegów charytatywnych, koncertów. Ponad dwa miesiące izolacji zdemolowały finanse fundacji i organizacji pomocowych. Hospicja liczą każdą złotówkę.
Jeżeli chcą Państwo przeznaczyć swój 1 proc. podatku na monitorowanie władzy, mogą przekazać go jednej z tych fundacji.
Zbliża się termin złożenia wniosku PIT. Skąd mamy wiedzieć, komu przekazać 1 proc. podatku i jak te wątpliwości rozwiązuje się na Zachodzie?
Znów trwa festiwal ludzkich nieszczęść, dopominających się o wsparcie przy okazji dorocznego rozliczenia się z fiskusem. Festiwal jest rzewny, jak zawsze. Bywa natrętny lub wręcz agresywny. I kosztowny. Pożytek z jednego procenta naprawdę mógłby być większy.
Zaczyna się doroczny marketing nieszczęść. Znów wolno nam wybrać, komu przekażemy 1 proc. podatku. I znów większość pieniędzy trafi do fundacji, które najlepiej się zareklamują. Ale już niekoniecznie – najlepiej spożytkują pieniądze ku dobru wspólnemu. Warto pomyśleć o poszerzeniu kręgu wyborów. Temu właśnie służy nasza lista instytucji, którym warto pomóc.
Nie chodzi o to, żeby nie dawać pieniędzy, lecz żeby dawać je z głową. Łatwiej myśleć, że wokół są sami złodzieje, niż poświęcić parę minut i zainteresować się, komu zamierzamy pomóc.
Polacy coraz chętniej przekazują pieniądze z podatkowego 1 proc. Najczęściej na cele zdrowotne. Ale system, który ma w tym pomagać, nie jest zdrowy.
Lista dobroczynnych organizacji, którym możemy przekazać jeden procent naszego podatku, będzie w tym roku znacznie krótsza. Wypadło z niej 2,5 tys. organizacji pożytku publicznego – około jednej trzeciej wszystkich.
Jeden procent podatku PIT, o którego przeznaczeniu państwo pozwoliło decydować obywatelom, coraz częściej służy pożytkowi prywatnemu, a nie – jak miało być – publicznemu.