Do prokuratury wpłynęło następne doniesienie na 27-letniego Andrija Kadukhę. To niemal kalka poprzedniej sytuacji, w wyniku której postawiono mu zarzut zabójstwa pacjenta. Ale jeszcze mniej prawdopodobna.
Dlaczego prokuratura postawiła Andrijowi Kadukhce zarzut zabójstwa? Dlaczego zrezygnowała z opinii biegłych? Dlaczego kolega lekarz oskarżył go o zbrodnię? Odsłaniamy kulisy sprawy, która zbulwersowała środowisko medyczne i opinię publiczną.
Andrii K., 27-letni rezydent szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, aresztowany pod zarzutem zabójstwa, ma wyjść na wolność. Taką decyzję podjął prokurator krajowy.
Wbrew oczekiwaniom środowiska medycznego sąd w Gorzowie Wielkopolskim utrzymał areszt dla Andrija K., 27-letniego rezydenta miejscowego szpitala. „Ta sprawa to tragedia zmarłego i jego bliskich, ale także młodego lekarza i całej polskiej medycyny” – komentuje prof. Radosław Owczuk.
Zatrudniony w czterech szpitalach R. po sześciu tygodniach pandemii nie widzi żadnej różnicy w poziomie przygotowania szpitali wojewódzkich i powiatowych. Burdel tu i tu jest identyczny – mówi.
Nie sztuka uśpić, sztuką jest wybudzić, powiadają anestezjolodzy.
Do sporu między anestezjologami a kierownictwem resortu dołączyli inni lekarze, pracodawcy, politycy, przedstawiciele Kościoła. Konflikt płacowy wymknął się spod kontroli. Obnażył bezsilność Ministerstwa Zdrowia, które wierzyło - odwołując się do lekarskiej odpowiedzialności - że bunt szybko uda się opanować. Protesty przerodziły się w poważny spór polityczny, dzieląc koalicję i scalając opozycję przeciwko rządowi.
Nic nie warte okazały się zapewnienia rządu, że zmiana systemu ochrony zdrowia 1 stycznia 1999 r. nie będzie dla pacjentów dolegliwa. Kolejki przed aptekami, nieporozumienia w punktach pomocy doraźnej pogotowia ratunkowego oraz niepewność, czy z powodu strajku anestezjologów będą wykonywane operacje - to nie najlepszy początek reformy, która wciąż jawi się wielką niewiadomą.
W Rzeszowie strajkują anestezjolodzy, ponieważ chcą kontraktów, które dwukrotnie zwiększą ich pensje. Z kolei w Gorzowie Wielkopolskim do protestu szykują się lekarze innych specjalności, bo uważają, że anestezjolodzy na kontraktach zarobią niewspółmiernie dużo. Środowisko lekarskie nigdy dotąd nie było tak podzielone.