Nie było w naszym kraju masowych demonstracji alterglobalistów, takich jak choćby niedawno w Hamburgu. Czy to znaczy, że nie ma u nas przeciwników globalizacji? Może to efekt kryzysu lewicy?
Na drzewach, zamiast liści, wisieć będą finansiści, czyli o co chodzi protestującym w Londynie alterglobalistom.
Czy najbogatsze państwa świata zademonstrują na konferencji w Londynie solidarność w walce z kryzysem? Czy też skończy się na słowach, tak jak ponad 70 lat temu, także w Londynie, także w obliczu kryzysu?