Dmytro Kułeba jest jedną z najlepiej znanych twarzy ukraińskiego rządu. Tym razem się pogubił. Porównał rzeź na Wołyniu z akcją „Wisła” i popełnił jeszcze jedną niezręczność.
Ukraińcy wysiedleni w czasie akcji „Wisła” chcieli wrócić na swoją ziemię. Ci, którym władze PRL na to pozwoliły, musieli pokonać biurokratyczny tor przeszkód i znosić szykany.
Jak wygląda jedynie słuszna wizja współczesnej historii Polski w podręczniku nie tylko dla młodzieży.
Opresja dotknęła bezpośrednio lub pośrednio każdego Ukraińca w Polsce – mówi o akcji „Wisła” prof. Grzegorz Motyka, autor właśnie wydanej książki na ten temat.
Moskiewska narracja dąży do pokazania współczesnej Ukrainy jako pseudopaństwa, sztucznego tworu terytorialnego.
Antoni Kroh, laureat tegorocznej Nagrody Historycznej POLITYKI za książkę „Za tamtą górą”, o tym, kim są Łemkowie i dlaczego tak mało o nich wiemy.
Nikt z rządzących nie zabrał głosu, a warto przypomnieć i to, że Związkowi Ukraińców w Polsce odmówiono dotacji na zorganizowanie obchodów.
70 lat temu wypędzeni z domów w ramach akcji Wisła jechali pociągami nie wiadomo dokąd. Niosło się po wagonach: wiozą nas nad morze potopić.
Rocznica akcji „Wisła” jest sprawą wszystkich mieszkańców Rzeczpospolitej, bo przypomina, jak groźne staje się państwo, gdy zwraca się przeciwko swoim obywatelom, i to niezależnie od ich narodowej czy etnicznej przynależności.
Po demokratycznych przemianach w 1989 r. obchody rocznic akcji „Wisła” otrzymywały wsparcie z budżetu polskiego państwa.