Podróż na Śląsk to zaskakująca propozycja dla wszystkich, którzy znają ten region tylko z telewizyjnych migawek z życia górników i hutników. Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć na żywo te miejsca, gdzie wykuwano potęgę PRL, musi się pospieszyć, bo w górniczym Zabrzu nie ma już czynnych kopalń, a w Gliwicach i Bytomiu pozamykano wszystkie huty. Ale Śląsk to także Częstochowa z Jasną Górą – na północy, a na południu piękne Beskidy, zaś pośrodku zielona pełna uroku kraina z własną pustynią, pałacami, muzeami, pomnikami, z unikalną historią, tradycjami kulinarnymi i tysiącem innych atrakcji.
Nigdy jeszcze stosunki między Berlinem a Gogolinem – tu ma siedzibę Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim, największa organizacja mniejszości niemieckiej w Polsce – nie były tak złe. Rząd RFN zamroził pomoc dla Fundacji Rozwoju Śląska, kontrolowanej przez gogolińskich działaczy, przez którą od 1993 r. płynął główny strumień pieniędzy z niemieckiego budżetu. Berlin ma pretensje o zarządzanie fundacją, do której trafiło już około 150 mln marek.
To największa płonąca hałda w Europie. Ma prawie 100 m wysokości, rozłożyła się na 30 hektarach i waży 17 mln ton. Nazywa się Skalny, choć kiedyś dzieci – po obejrzeniu „Niekończącej się opowieści” – nazywały górę Morla. Ta Morla nie jest jednak dobra. Nawet domowe kozy, które przecież zjedzą wszystko, nie chcą się paść u jej podnóża. Dymi, smrodzi, kurzy, cuchnie, zieje ogniem – zatruwa wodę, pola, drzewa i ludzi. Leży w środku Łazisk – kilometr od dwupasmówki łączącej Katowice z Ustroniem i Wisłą. Ten przemysłowy śmietnik, symbol degradacji śląskiej ziemi, żyje po swojemu. Kaprysi. Przy wysokim ciśnieniu bierze głęboki wdech, zasysa powietrze, przy niskim wydziela masy tlenku węgla, dwutlenku siarki, tlenku azotu. Te wydechy są przekleństwem dla połowy Śląska.
W internetowym raporcie UOP o „bezpieczeństwie państwa w aspekcie zewnętrznym i wewnętrznym” (POLITYKA 16) jedyną rozszyfrowaną z nazwy organizacją niosącą potencjalne zagrożenie dla Polski był Ruch Autonomii Śląska (RAŚ). Raport pojawił się dokładnie w 10 rocznicę powstania ruchu. Autonomiści, żyjący od kilku lat na politycznym marginesie Śląska, znaleźli się znów w świetle jupiterów. Teraz domagają się od premiera odwołania Janusza Pałubickiego za sugestie autorów raportów, że „działalność na rzecz upodmiotowienia mieszkańców Ziemi Śląskiej była inspirowana przez niemiecki Związek Wypędzonych”.
W województwie śląskim rozpadła się koalicja Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności. Radni z AWS widzą w tym spisek centralnych władz UW i SLD, które traktują Śląsk jako poligon doświadczalny dla przyszłej koalicji parlamentarnej. Jaki to może mieć wpływ na funkcjonowanie koalicji rządowej, której liderzy związani są przecież ze Śląskiem?
W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim bezpłatna infolinia, służąca obywatelom do składania donosów, pracuje pełną parą. Ale ledwie wojewoda Marek Kempski z AWS ogłosił kolejną akcję - tym razem finansową lustrację urzędników i lokalnych polityków - już podniosły się głosy protestu. Zainteresowani zarzucają wojewodzie, że jawnie okazuje im brak zaufania i szykuje czystki. Opozycja - także koalicyjna Unia Wolności - obawia się wykorzystania zdobytych informacji do rozgrywek politycznych.
Robert Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, uważa, że problem satanizmu ciągle jest u nas lekceważony: - Otwieramy oczy dopiero po spektakularnych zbrodniach. Tymczasem mamy do czynienia z eksplozją satanizmu, szczególnie na Śląsku, w wielkich blokowiskach, wśród zagubionej i zdezorientowanej młodzieży. Satanizm daje im poczucie siły, daje wolność, bo nakazuje: idź i rób co chcesz!
W połowie 1953 r. do XIX-wiecznego zamku w Koszęcinie wprowadził się Stanisław Hadyna z grupą młodzieży wybraną z 12 tys. kandydatów do nowego ludowego zespołu Śląsk. Od czterech lat śpiewało i tańczyło już Mazowsze Tadeusza Sygietyńskiego. Śląsk miał być kolejną socjalistyczną kontrpropozycją na zachodnią popkulturę. Szybko stał się towarem eksportowym. Za Śląskiem, tak samo jak za Mazowszem, ciągnie się peerelowska historia i polityka; śmierć Hadyny przywołała wspomnienia. Plotka goni plotkę.
O dwuznacznej atmosferze obyczajowej wokół Koszęcina. O romansie założyciela z jedną z solistek. O nadzwyczajnym zainteresowaniu służb specjalnych zespołem. O dziwnych okolicznościach kolejnych dymisji i powrotów Hadyny.
W poniedziałek 4 stycznia starosta powiatu Środa Śląska Ferdynand Grabowiecki zasiadł w gabinecie, w którym jeszcze 31 grudnia urzędował burmistrz miasta Antoni Biszczak. Nie zmieniły się sprzęty, firany, dywan, zostało radio marki Taraban, rachityczny kwiatek i choinka. Zniknęły papiery, ale został fotel. Nowe meble będą dopiero za dwa tygodnie.