Zaczęło się półrocze, które zadecyduje o przyszłości Europy. Nie poróżniła jej wojna w Ukrainie, ale mogą ją sparaliżować wewnętrzne kryzysy, zwłaszcza ten możliwy we Francji.
Białego Domu jest w stanie tak wstrząsnąć Europejczykami, że przezwyciężą rozkładającą ich dzisiaj polityczną niemoc. *** Piotr Buras jest dyrektorem warszawskiego oddziału European Council on Foreign Relations.
Unia stoi przed wyzwaniami nieznanymi od dekad. Jeśli ma przetrwać, musi się zmienić, także przy udziale Polski.
recepta na sukces dziwnego, zdecentralizowanego tworu niebędącego ani państwem, ani klasyczną organizacją międzynarodową, bez wielkiego budżetu (tylko 1 proc. PKB wszystkich krajów członkowskich), bez wspólnej polityki przemysłowej i wspólnych podatków. Ale czy ten model jest do utrzymania w sytuacji
W Europie na dobre zaczął się wyścig z czasem, który trwać będzie niezależnie od tego, kto jesienią wygra amerykańskie wybory prezydenckie.
Prognozę politycznej pogody dla Europy należy zacząć od końca. O tym, w jakich nastrojach świętować będziemy sylwestra za dwanaście miesięcy, zadecydują amerykańscy wyborcy.
PiS straszy radykalną zmianą unijnych traktatów, która się nie wydarzy. Ale jednocześnie utrudnia przyszłemu rządowi dyskusję nad reformą Unii, która jest niezbędna.
„Polityka otwartych drzwi” kontra „forteca Europa” to fałszywy dylemat. Dziś chodzi o to, jak odzyskać kontrolę nad migracjami, nie wyzbywając się przy tym człowieczeństwa.
Niemcy – stawiające na globalizację, współzależność, siłę ekonomiczną, a nie militarną – były przekonane, że są najlepiej dostosowane do warunków XXI w. Wojna w Ukrainie pokazała, że jest dokładnie odwrotnie.
Niemcy w końcu podjęli decyzję o przekazaniu Ukrainie czołgów Leopard. Ich wahania, całe to „scholzowanie” wywołało irytację Ameryki i jej sojuszników z proukraińskiej koalicji. Ale spróbujmy zrozumieć Niemców. Ich wizja historii i polityki przed rokiem się zawaliła. Zmiana wymaga czasu i wsparcia. Także ze strony Polski.
raczej jej percepcja) skłaniała do wniosku, że siła militarna straciła na znaczeniu. Zjednoczone Niemcy ścięły wydatki na zbrojenia do 1 proc. PKB, zniosły obowiązkową służbę wojskową i zmniejszyły znacząco armię. Towarzyszyło temu założenie, że ekonomiczna współzależność to najlepsza gwarancja
Czasami można odnieść wrażenie, jakby to od Polski zależał los kontynentu. I że jeśli wygra wreszcie w Polsce proeuropejska opozycja, to jak za dotknięciem magicznej różdżki odmieni oblicze znękanej podziałami Europy.
O co chodzi Olafowi Scholzowi, który wije się w sprawie Ukrainy i dogaduje z Chińczykami? Na pewno nie o międzynarodowy poklask.
Dyryguje – jakżeby inaczej – prezes Jarosław Kaczyński, a pierwsze skrzypce gra, nieco nieoczekiwanie, prezes NBP Adam Glapiński. Kapela rżnie raźnie i głośno. Byle tylko muzyka zapadła w ucho, a lud ją kupił.
Wanda Traczyk-Stawska zaapelowała 1 sierpnia przy okazji obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, by „nie sączyć w dusze tych dzieci nienawiści do Niemców”. Politycy PiS i ich akolici mają usta pełne patriotycznych frazesów, ale wezwanie jednej z ostatnich żyjących bohaterek
Polska od wojny w Ukrainie jest dużo lepiej postrzegana w Unii. Pytanie: czy powrót do podjazdowych wojenek z Brukselą, na domowy użytek, nie zniszczy tego efektu?
Mimo wszystkich rewolucyjnych zmian Berlin nie jest gotowy ponieść wysokiego ryzyka, jakim byłoby rzucenie na szalę wszystkiego, czego wymagałaby aktualna sytuacja.
Prawdziwą miarą niemieckiej reorientacji będzie to, co nastąpi w nadchodzących miesiącach i latach.
W Kijowie i Moskwie nowy kanclerz Niemiec wystąpił jako wierny reprezentant wspólnej linii Zachodu. Nie rozprawiał o budowie nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego, lecz bronił jej aktualnych fundamentów.
Niemcy przestraszyli się własnej odwagi i perspektywę otwarcia politycznej „zielonej” ery zamienili na mniej wyrazisty scenariusz. Tylko czy nowy sojusz pozwoli przezwyciężyć marazm dotychczasowych rządów?
Szczyt zakończył się sukcesem obywateli Unii, którzy mogą liczyć na jej fundusze i wsparcie. Rząd PiS udaje, że wychyla szampana, a w rzeczywistości musi przełknąć kilka łyżek dziegciu.
krytykowany był jako słaby i niewystarczający, bo w zbyt dużej mierze uzależniony od politycznych decyzji państw członkowskich i samej Komisji. Szczyt niewiele w tej sprawie zmienia. Nikt nie mógł zakładać, że po jego wejściu w życie 1 stycznia 2021 r. Komisja od razu ochoczo ruszy do dzieła i
Austriacy mają nowy rząd. Za jego sprawą oczy całej Europy zwróciły się w stronę tego niewielkiego alpejskiego kraju. To nie pierwsza taka okazja.
Równoległe wybory w 28 krajach członkowskich Unii to była świetna okazja, by przystawić demokracji w Europie zwierciadło.
W 1918 r. niemiecka klęska, rewolucja i nieudana próba stworzenia stabilnej republiki zderzyły się z powrotem Polski na polityczną mapę Europy. W 2018 r. nie ma tak dramatycznej sprzeczności interesów, ale jest zaskakująca polsko-niemiecka niemota.
Unia z nieustępliwości wobec Londynu zrobiła cnotę. A Brytyjczycy są dziś zupełnie nieprzewidywalni. Jak więc będzie wyglądać brexit?
czasu i jeszcze dużo może się zdarzyć. Może i to, że błądząc po omacku, Brytyjczycy zawrócą w końcu do Europy? *** Piotr Buras jest dyrektorem warszawskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych, non-resident fellow współpracownikiem Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu.
W grudniu miał wystartować maraton reform w Unii. Na razie nie wystartuje – wyjątkowo przez Niemców, a nie Francuzów.
Reparacyjne moralno-historyczne wzmożenie nie przyniesie nic poza podważeniem zaufania między Polską a Niemcami.
, lecz torować drogę motywacjom współczesnym i skierowanym w przyszłość” – mówił ówczesny minister spraw zagranicznych. Dzisiaj działania polskiego rządu torują drogę motywacjom skierowanym w przeszłość – oto miara kryzysu w relacjach z Niemcami i polityce zagranicznej w ogóle. *** Piotr Buras to znawca stosunków polsko-niemieckich, dyrektor warszawskiego biura think tanku European Council on Foreign Relations.
Poczucie obcości wobec Zachodu to bez wątpienia najważniejsze źródło kłopotów ministra Szczerskiego i całego PiS z dzisiejszą Unią. Ale cenią płynące z niej korzyści.
„nasze”, czy też chcemy budować jakąś własną europejską utopię w oparciu o „bezcenne lekcje” polskiej historii. Innymi słowy, chodzi tak naprawdę nie o to, w której prędkości Unii powinniśmy się znaleźć, tylko w jakim modelu społeczeństwa i kultury chcielibyśmy żyć. *** Piotr Buras
Kanclerz Niemiec przyjechała do Warszawy szukać sprzymierzeńców w ratowaniu Unii. Wyjechała raczej rozczarowana.
– przywódcy krajów założycieli UE nawiązują do dziedzictwa Spinellego, by dać Europie nowy impuls do głębszej integracji. Ale trop z Ventotene prowadzi na manowce. 1. Merkel nie ma w sobie federalistycznego żaru – zarówno z pragmatyzmu, jak i z
Ultimatum Komisji Europejskiej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i nerwowa wykrzyczana reakcja premier Szydło w Sejmie, że suwerenna Polska nie ugnie się przed dyktatem, dramatycznie napięły stosunki z Brukselą.
wewnętrzna renegocjacja jego sensu i perspektyw jest konieczna. Oby tylko uzasadniona krytyka polityki PiS nie stała się wymówką, by jej w ogóle nie prowadzić. *** Piotr Buras, dyrektor Warszawskiego Biura think tanku European Council on Foreign Relations. Jest