Smugi lakieru, neony i tapicerka z kosmatego kolorowego futra – motywy z lat 90. wróciły do naszych wnętrz.
Zitzmanna (2); dziś już ikoniczne poliuretanowe siedzisko Bucky Marca Newsona (3) w kolorach mocnych i dających po oczach jak lakiery do paznokci. A także ujmujący prostotą discman Naoto Fukasawy (1) produkowany przez Muji i cała gama radośnie kolorowego sprzętu Apple’a – od pierwszego iMaca (5
Na małej architekturze nieprzeznaczonej dla ludzi także ludzie mogą skorzystać.
Wszystkie najważniejsze wydarzenia kulturalne, przestrzenie muzeów, eventy typu expo, promocyjne i sportowe aranżuje się dziś „pod kadr”. Z Instagrama.
Nasze miasta to patriarchat wyryty w kamieniu, cegle, szkle, betonie. I coraz bardziej to widać.
Mądre technologie odpowiadają na ludzkie potrzeby i są zrozumiałe w kontekście wyzwań klimatycznych i nowych zwyczajów.
We wzornictwie wraca tęsknota za kolorem, szaleństwem form, posiadaniem czegoś „jedynego w swoim rodzaju”.
W ostatnich latach mieszkanie w „co najmniej przedwojennej” wielkomiejskiej kamienicy stało się obiektem pożądania, aspiracji i powodem do inwestorskiej dumy.
Meble miejskie, jak wszystko, co pojawia się w przestrzeni publicznej, to temat polityczny i przedmiot burzliwych debat w internecie. I nie chodzi tylko o słynne pisowskie „patriotyczne ławki”.
Proste rekwizyty, takie jak namiot, plecak i przenośne krzesełko, mogą nas wesprzeć w powrocie do globalnej równowagi. Są nie tylko eco, ale i trendy.
Alexander von Vegesack stworzył jedną z największych kolekcji designu na świecie, założył i kierował Vitra Design Museum. Teraz prowadzi autorski projekt edukacyjno-kuratorsko-warsztatowy. Wciąż zafascynowany rewolucją przemysłową opowiada nam o drodze do miejsca, w którym łączy i wspiera twórczych ludzi.
Planowanie miasta może mieć wielką moc sprawczą w budowaniu więzów i relacji międzyludzkich – mówi Charles Montgomery, autor światowego bestsellera „Miasto szczęśliwe”.
Żyjemy w epoce wirtualnej. Przedmioty będą znikać. I nie ma żadnego powodu, by projektować, inwestować w rzeczy, które są skazane na taki los – twierdzi Philippe Starck. Wywiad ukazał się w najnowszym numerze „Salonu” – w sprzedaży od 29 września.
Mogą całkowicie odmienić nastrój wnętrza, doenergetyzować, optycznie powiększyć przestrzeń, wydzielić miejsce do relaksu, zapewnić większą intymność. Kiedy nasze swobody ruchu napotykają bariery, możemy realizować wolność w niespiesznych wyborach.
„Nie lubię ostrości, agresji form. Nie przekonują mnie też przedmioty użytkowe przypominające dzieła sztuki” – deklaruje Cecilie Manz. Słów dowodzą projekty. Dunka zręcznie łączy skandynawską wrażliwość estetyczną z rzemieślniczym kunsztem i funkcjonalnością.
Świdermajer – styl inspirowany budownictwem alpejskich schronisk oraz rosyjskimi daczami. Charakterystyczny dla domów wznoszonych w koloniach letniskowych na podwarszawskiej linii otwockiej. Zaczęło się pod koniec XIX wieku od wizji wybitnego rysownika i romantycznego wizjonera.
ulokowała się szkoła podstawowa. Lidia uczyła plastyki. Dom miał dwupiętrowe werandy, kolumny tarasowe i przeszklony ganek. Dziś po perełce stylu nie ma śladu. Na szczęście, historia przybiera czasem inny obrót. Budujący przykład Niemal w ostatniej chwili udało się uratować gmach pensjonatu Abrama
W latach 20. i 30. utalentowane architektki, żeby zaistnieć, musiały pracować u boku znanego męża. Potem spychano je do roli dekoratorek. Minęło sto lat, a przyznanie kobiecie Pritzkera, najważniejszej nagrody architektonicznej świata, nadal wywołuje zdumienie. Czy wybitne projektantki mają szansę na należne im uznanie i całkowitą autonomię?
Zachwycają wyobraźnią, zdumiewają wszechstronnością i solidnym warsztatem. Rozumieją zadania współczesnej architektury. Dlaczego zatem o przyznawaniu kobietom prestiżowych nagród wciąż mówi się w kategorii wyjątków? Zapytaliśmy o to Marthę Thorne, Executive Director of The Pritzker Architecture Prize.