Nasza książka dopiero się pisze, ale wymyśliłyśmy już strategię promocyjną. Zamierzamy rozpętać dyskusję na temat tego, czym jest dobro czytelników.
Nieoczywiste sojusze i próby znalezienia punktów wspólnych bywają ciekawe, poszerzają horyzonty i zmniejszają poziom agresji, a przynajmniej niosą taki potencjał. Bo w historiach sporów nie zawsze chodzi o przekonanie kogoś do swojej racji.
Ochrona zwierząt wzbudza wiele emocji, o dziwo, natury ideologicznej. Lewa strona ma „psiecko” i „osoby nieludzkie”, a prawa chce „jeść wszystko, co się rusza”.
W takich ekstremalnych sytuacjach, jak klęska żywiołowa czy konflikt zbrojny, widać nasze podejście do innych istot, ludzkich i pozaludzkich.
Nie zachęcamy do tego, by znów dać się ogłupić lobby tzw. myśliwych. Zabijanie nie jest sposobem rozwiązywania problemów. Może psychicznych – u tych, którzy lubią mordować.
Czemu chcemy być tacy jak reszta społeczeństwa? Dlaczego boimy się wyróżniać? A przecież jesteśmy narodem indywidualistów, tak w każdym razie lubimy o sobie myśleć. Gdzie pięciu Polaków, tam sześć opinii, swary i kłótnie to nasza specjalność.
Poszukujemy legalnej blondynki (uprzedzając pytania, i blondyn może być! Lub szatyn/ka), która postawi na polską literaturę. Nie tylko na opowieści akcji, ale i na książki, które opisują nasze wspólne doświadczenie, wciągają, dają do myślenia, prowokują do rozmów i bawią.
Jeśli nie jest w stanie połączyć nas sport, to co? W czasach, gdy nad światem krąży widmo Trumpa, kiedy na naszą codzienność rzuca cień Putin, warto się zastanowić, kto nas dzieli i po co.
Apartheid został w 1968 r. uznany przez ONZ za zbrodnię przeciwko ludzkości, ale w głowach ma się całkiem dobrze. Oby Mbappé, Williams i Yamal poszerzyli europejskie horyzonty.
Te z nas, które wieku nie kryją, wykazują się odwagą. W naszym kraju kobiecość ma osobliwie krótką datę ważności, po trzydziestce kobiety kurczą się ze strachu, że zaczynają być stare.
Zanim zabierzecie ze sobą książki na wakacje – bo przecież to zrobicie, mamy nadzieję, mimo naszych przestróg – zapytajcie w ulubionej księgarni, co jej dolega i jak długo jeszcze pociągnie.
z książkami, gdzie znało się sprzedającą i innych kupujących? O takich przybytkach powstają powieści z gatunku feel good. Grażyna, wychowana w blokach, długo sądziła, że przytulna księgarenka to miraż, konstrukt kulturowy, coś jak wielopokoleniowa rodzina, w której wszyscy kochają się bezwarunkowo
Gdybyśmy były bogate, pieniądze przeznaczyłybyśmy na dofinansowanie organizacji walczących z ludzkim bestialstwem wobec zwierząt. Jedną z nich są Otwarte Klatki, które właśnie wypuściły przejmujący film.
„Nie brakuje wam tematów do felietonów?” – zapytał Łukasz Wojtusik podczas świetnego festiwalu literackiego Granatowe Góry w Wiśle, gdzie opowiadałyśmy, jak się pisze na cztery ręce. „Nigdy, my żyjemy tym, co dzieje się na świecie” – odparła Sylwia. Grażyna
Etos działacza chałupnika, który wspomoże polską kulturę, bo państwu brak w tej dziedzinie woli i pomysłów, niech odejdzie w przeszłość. Skoro Skarb Państwa stać na wynajem wypasionych siedzib dla polskich instytucji, znajdą się i środki na skuteczny system wsparcia kultury.
„Czy nasze instytucje kulturalne pomagają polskim twórcom za granicą?” – to ujmujące prostotą pytanie zadali Grażynie studenci i studentki kierunku Dyplomacja Kulturalna, którzy przyjechali z wizytą do Brukseli. Cisnęła się na usta odpowiedź krótka i supełkowata. Ale i dłuższa
Powoli leczymy się z antropocentryzmu, ale wciąż zdarzają się przypadki ciężkie, takie jak Łukasz Warzecha.
Większość z nas nie ma zatem nadziei na emeryturę, część nie posiada ubezpieczeń społecznych. I nie mówimy tu wyłącznie o zarabianiu na publikowaniu książek, tylko o szeroko pojętej pracy pisarskiej.
„Widać, że nie czytasz ze zrozumieniem” – ten komentarz (hit awantur internetowych) ma rangę obelgi, bo słyszeliśmy go w szkole, padał z ust kadry nauczycielskiej.
Na płotach powstaje wiekopomna literatura. Kandydatka do Rady Powiatu Sieradzkiego pisze: „Mądrość, kawusia i wielka pokora, najlepszy wybór Anna Sikora”. Milutko, choć brakuje nam życzeń „miłego dzionka”.
Szkodzi nam koszmarny stereotyp. Kim jest pisarz, pisarka? To darmozjad. Wziąłby się do „normalnej pracy”. Nie zawracałby głowy swoim hobby, każdy może napisać książkę, ale na emeryturze.
Fascynacja rosyjską kulturą i wiara Zachodu w to, że z Rosją można się jednak dogadać, to już pieśń przeszłości. Dziś mówi się o kryminalnym reżimie i wymienia jego ofiary.
Bez równości nie ma sprawiedliwości, ale to już wiemy od czasów francuskiej rewolucji. A my niezmiennie z pewnym zażenowaniem piszemy felietony na tematy, takie jak ten, bo wydaje nam się, że pewne sprawy w społecznej ewolucji człowieka zostały już odhaczone.
Rozrywki nam nie zabraknie. Format programu z tropieniem polityków poszukiwanych przez wymiar sprawiedliwości być może zostanie kupiony przez międzynarodowe stacje, żeby zapewnić kanałom oglądalność na czas okołowyborczy.
Miasto nie musi być tylko dla bogatych. Władze niektórych dzielnic Brukseli już to rozumieją. Oby i w Warszawie tak myślano o miejskim organizmie.
na osiedlu istniał również klub Fink, pamiętany do tej pory przez rockowych muzyków. Grażyna urodziła się i wychowała się w domkach fińskich przy ulicy Wawelskiej. To osiedle zburzono we wczesnych latach 70. Wieść o decyzji gruchnęła znienacka, rozmowy o konieczności wyprowadzenia się przeniknęły
Idzie nowe, odchodzi stare. Moment „pomiędzy” zmianami jest najtrudniejszy. Posprzątać po tych, co byli przed nami, to jedno. Ale co zrobić z nimi samymi?
Szufladkowanie, profilowanie, targetowanie, upupianie to specjalność rynku.
„Widzę cię w paśmie kobiecym. A ciebie w podróżniczym” – pierwsze zdanie skierowano do Grażyny, drugie do jej kolegi po piórze. Odparła, że widzi się w drugim paśmie, bo jest podróżniczką, była w Kongu i o nim napisała powieść. A na co dzień mieszka w Brukseli, zatem kursowanie
Sprawa posłanki Gajewskiej to pryszcz w porównaniu z tym, jak ciśnienie skacze komentującym na widok oseska karmionego piersią w miejscu pracy.
Mamy nadzieję, że nowy rząd pokaże ludzką twarz. A właściwie twarz dobrych zwierząt ludzkich, które dbają o zwierzęta pozaludzkie, a nie tylko o własne apanaże.
Radość z przeminięcia ośmiu lat mroku rozlewa się poza Polskę. Ci, którzy stali w kolejkach do urn, żeby udowodnić społeczną sprawczość, pokazali, że powstało społeczeństwo obywatelskie.
Czas, żeby osoby, które zmagają się z przemocą, zrozumiały, że teraz stoi za nimi prawo. Może odważą się przeciwstawić katowi, doprowadzić go przed sąd, mając pewność, że zostanie ukarany.
koleżanek, co najmniej dwie z nas są bite, lżone lub podlegają innemu rodzajowi przemocy, najczęściej w tzw. domowym zaciszu. A połowa z nas jest molestowana seksualnie, na ulicy, w pracy, na uczelni, w domu, w internecie. Nas obie, i Sylwię, i Grażynę, spotkało molestowanie, i to nie raz. Bywa i tak, że
Śmiech to zdrowie, a życie to kabaret. Im bardziej ponura wiadomość, tym szybciej niektórzy wchodzą w tryb kpiny.
Ludziom, którym hałas przeszkadza, radzi się: „Wyprowadź się na wieś”. To jednak jak z deszczu pod rynnę.
Cukier to biała śmierć, a jakiego koloru jest hałas? Bo że odpowiada za przedwczesne zejścia, to pewne jak w banku. Kiedy Grażyna pisze ten tekst, za oknem jazgoczą szlifierki. Poprzedniego dnia dokazywały wiertarki, a jeszcze innego maszyny do czyszczenia drewna pod ciśnieniem. Rzecz dzieje się w
Biało-czarny obraz świata ma się dobrze.
Witaj, szkoło! Ten okrzyk wywołuje ciarki i wtrąca w przygnębienie, którego źródła czasem trudno dojść. Ławki, tablica, nowe podręczniki na 1 września – dla niektórych to było tak dawno, że w miejsce wspomnień zachowały się emocje unieruchomione w ciele. Słońce rozświetla nitki babiego lata
Stop! Dość tej pogardy, mowy nienawiści i niepotrzebnych nerwów.
Jak daleko można pójść w angażowaniu widza. Czy odbieranie rzeczy osobistych to jeszcze sztuka, czy już przekroczenie?
Nie tylko politycy dzielą ludzi. Zrobiły to też performerki na festiwalu w Awinionie, jednej z najważniejszych imprez teatralnych Europy. Zaproszona przez telewizję Arte Grażyna pojechała tam na premierę spektaklu „Black Lights” na podstawie m.in. jej tekstu, w reżyserii francuskiej
Krindż to wyrafinowany savoir-vivre. O ile zestaw manier można przyswoić choćby z internetu, o tyle środowiskowe żenady i powstające wokół nich inby to już wyższa szkoła jazdy.
Poniżanie i bicie jest łamaniem prawa.
Nadeszło lato, a wraz z nim ryk pił. Chociaż akurat ten odgłos towarzyszy Polakom i Polkom o każdej porze roku.
Polski. W Brukseli Grażyna poszła na konferencję „To jest Bruksela”, gdzie młodzi, myślący ludzie opowiadali o tym, jak wprowadzają w życie rozwiązania na miarę naszych czasów, z suszami i anomaliami pogodowymi, czyli konsekwencjami ocieplenia klimatu, które przyrodzie zafundowała
Niewinni ludzie stoją na szachownicy, a politycy przesuwają nimi jak pionkami.
Tak, jak ważne jest świadome rodzicielstwo, równie istotne jest świadome położnictwo.
Na szczęście coraz więcej mamy słów na określenie stanów.
Wielokulturowość w klasie to nowa rzeczywistość, z którą i polscy, i ukraińscy uczniowie muszą się oswoić.
Słowa bywają niebezpieczne. Zwłaszcza gdy są prawdą i zagrażają rządzącym.
człowieczeństwa. Przejmujące było wystąpienie Hamida. Grażyna rozejrzała się po audytorium Teatru Narodowego, żeby zobaczyć, do kogo trafiają jego słowa. Okularnicy, z książkami w siatkach z recyklingu, zasłuchani. I tylko czasem ktoś sobie przypomniał, że istnieją komórki i można zrobić zdjęcie
Sen zajmuje podobno prawie połowę naszego życia.
Czy wkurzony obywatel, w dodatku uczciwy, miałby szanse zostać głową naszego państwa?
Może rzeczywiście czasem lepiej nas, autorów, nie znać i pozostać przy czytaniu książek?
Nowe pokolenia kobiet nie przepraszają, tylko wchodzą na scenę i robią swoje, nie tylko w teatrze czy literaturze.
Podczas wojny pisanie schodzi na dalszy plan.
Zachodzie. W Grażynie budzą mieszane uczucia. Zapytana o to w Mechelen w Belgii podczas wydarzenia kulturalnego „Głosy z Polski”, nie potrafiła podejść z entuzjazmem do stwierdzeń o sprawczości słowa pisanego. Przypomniała sobie, to co powiedział kilka miesięcy temu ukraiński pisarz Serhij
Uwrażliwianie społeczeństwa jest trudnym zajęciem, bo niektórzy z nas widzą w zwierzętach istoty, a inni wyłącznie mięso, futro czy inną wartość przeliczalną na pieniądze.
Siła języka, pozornie niewinna, polega na tym, że lepi on naszą codzienność.
Dziś nawet jeśli ktoś chciałby mieć dzieci, to zastanowi się trzy razy, czy na pewno chce je rodzić i wychowywać w Polsce.
Ojciec Annie Ernaux był dumny z tego, że „nigdy nie przyniósł jej wstydu”.
” – i to zdanie w duszach nam gra. Ale żeby nie zostało wyrwane z kontekstu i użyte jako bat w publicznym linczu, sugerujemy, by przeczytać całość wypowiedzi. Nie atakuj ludzi, tylko problemy – słyszała Grażyna od swojego ojca. Jeśli udaje się tę radę zastosować, jest lżej. Bo nie