Grany przeze mnie bohater przeżył traumę, która zaburza jego zdolności rozpoznawania dobra i zła. Czy tak jak on Polacy też mają zakłócone zdolności poznawcze? – zastanawia się aktor i reżyser Andrzej Chyra przed premierą serialu „Sortownia”.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Tylko nie o roli, powiedziałeś. To o czym mamy rozmawiać? ANDRZEJ CHYRA: – Pretekstów jest mnóstwo. Więc zacznijmy od wyborów. Co one przyniosą Polsce? Mam nadzieję, że zmianę władzy. Ale podziały w społeczeństwie zostaną. Po 1989 r. zabrakło nam doświadczenia i
Pierwsze skrzypce bezdyskusyjnie należą się Andersonowi z wdziękiem i zręcznością prowadzącemu coraz liczniejszy gwiazdorski zespół.
Ponury dramat psychologiczny umiejscowiony na belgijskiej prowincji, o dwojgu nieletnich czarnoskórych imigrantach z Afryki.
W Cannes wygrał zasłużenie francuski thriller sądowy „Anatomia upadku”, ale dzięki Grand Prix zdobytemu przez brytyjsko-amerykańsko-polską „Strefę interesów” Polacy też ciepło zapamiętają 76. edycję festiwalu.
Kreatywność filmowców, nawet gdy flirtują z autotematyzmem w sztuce, nie zna granic, chociaż efekty bywają różne. Świetnie wypadł typowany do grona canneńskich laureatów „Maj grudzień” Todda Haynesa, ale już Nanni Moretti poległ w tym temacie.
Cała uwaga w Cannes kierowana jest na celebrytów, tymczasem najwyższe uznanie zdobywają filmy mniej znanych twórców. Sensacja ostatnich dni to wybitny kameralny dramat „Anatomia upadku”, wpisujący się w debatę na temat wymiaru sprawiedliwości i trudności z ustaleniem prawdy, w reżyserii Francuzki Justine Triet.
Triet, wykorzystując gatunek true crime stories, odsłania kulisy śmierci przeżywającego załamanie artysty, wykonującego zawód nauczyciela, który mógł zostać zamordowany przez swoją żonę, sławniejszą od niego pisarkę. Pozostawia jednak widzów w kłopotliwej niepewności co do wiarygodności zarówno
Nasycone religijną melancholią obrazy splecione z prozą i naturalizmem życia na wsi robią w tym filmie niesamowite wrażenie.
Trzyipółgodzinny „Killers of the Flower Moon” Martina Scorsesego to chwytające za serce, epickie widowisko o zbrodniach popełnionych na plemieniu Osagów i piekle zgotowanym Indianom przez białych ludzi. Dziewięciominutowa owacja na stojąco zwiastuje pewną oscarową ścieżkę dla jego twórców.
W moim przekonaniu ważne jest, żeby wyborów życiowych dokonywać, a niekoniecznie je nagłaśniać – mówi aktor i reżyser Olaf Lubaszenko. Rozmowa o rodzinie, niepewności, depresji i teatrze, który daje schronienie.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Nie byłeś gotowy na rozmowę. Odkładałeś to spotkanie. OLAF LUBASZENKO: – Są chwile w życiu nas wszystkich, kiedy żegnamy najbliższych. Nawet kiedy odchodzi schorowana, starsza osoba – chyba nigdy nie jest się na to przygotowanym. A już na pewno nie w pełni
Indiana Indianą – głównym problemem jest tu logika i efekty specjalne wyglądające jak ze starego kina. Równocześnie pojawiają się jednak w Cannes rzeczy wybitne. Obezwładniające, dotykają tematu Zagłady z nowej perspektywy.
Johnny Depp wrócił na czerwony dywan, owacyjnie witany przez tłumy, choć jego rola w dramacie kostiumowym „Jeanne du Barry”, pokazanym na otwarcie canneńskiego festiwalu, szału nie budzi.
Pozbawiony retuszu dramat z klasycznym trójkątem miłosnym w tle dla wielu może się okazać ciekawym odkryciem, ale wątpliwym pocieszeniem.
„Czas krwawego księżyca” Scorsesego, z Leonardem DiCaprio i Robertem De Niro, piąta część przygód Indiany Jonesa, a w konkursie głównym galeria reżyserskich sław: od Wesa Andersona, Aki Kaurismäkiego, Jessiki Hausner po Japończyka Hirokazu Koreedę. Atrakcji na rozpoczynającym się 16 maja canneńskim festiwalu nie zabraknie.
Pokazujemy rzeczywistość w obliczu wojny. Film jest już skończony, a rzeczywistość trwa nadal – opowiadają operator Piotr Pawlus i reżyser Tomasz Wolski, twórcy dokumentu „W Ukrainie”, który pokaże festiwal Millennium Docs Against Gravity.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Co czują dokumentaliści jadący filmować wojnę? PIOTR PAWLUS: – Wielką niewiadomą. Pierwsze wizyty w ogarniętej wojną Ukrainie były lekcjami przystosowania. Każdy rejon ma swoją specyfikę. Ciężko przewidzieć, kogo się spotka, czy jest tam prąd, a jak jest, to czy
Walka o przyszłość, odkrywanie przeszłości – tak można by podsumować filmy, które wytypowaliśmy do obejrzenia. Millennium Docs Against Gravity rusza właśnie po raz 20.
filmowi „Polityki”. Propozycje Janusza Wróblewskiego: Adamant, reż. Nicolas Philibert, prod. Francja, 109 min Nagrodzone Złotym Niedźwiedziem na tegorocznym festiwalu w Berlinie dzieło 72-letniego Francuza Nicolasa Philiberta o niekonwencjonalnej metodzie leczenia psychicznie chorych to
Hasło jubileuszowej, 20. edycji festiwalu filmów dokumentalnych „Nie bądź obojętny_a” to odwołanie do credo Mariana Turskiego, które stało się także symbolem obchodów 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.
12 maja rozpoczyna się jubileuszowa edycja Millennium Docs Against Gravity – festiwalu poszerzającego formułę kina dokumentalnego, a może już podróży dookoła świata?
dyrektor MDAG Artur Liebhart w rozmowie z Januszem Wróblewskim. Podkast poświęcony jest punktom zwrotnym 20-letniej historii festiwalu oraz tegorocznej edycji, będącej również fascynującą podróżą nie tylko dookoła świata, ale także przez wiele ważnych tematów – od ekologii, przez politykę
To film o straconych szansach, ale i nadziei noszącej znamiona spychającego w otchłań tragizmu, z wiarygodnymi kreacjami odważnie sobie poczynających aktorów.
Na nowo odkrywana lub nie dość znana klasyka to zawsze łakomy kąsek nie tylko dla filmoznawców.
Nieprzewidywalny buntownik i mizantrop uciekający od sławy – Joaquin Phoenix to dziś jedno z najgorętszych nazwisk świata filmu i zapewne jeden z bohaterów roku w tej sferze.
W anime, zwłaszcza tych awanturniczych, skupionych wokół obdarzonych niezwykłą wrażliwością nastolatków, codzienność okazuje się na ogół zasłoną ukrywającą grę tajemniczych sił nadprzyrodzonych.
Nowy film Krzysztofa Zanussiego osnuty jest wokół kwestii zbawienia.
Film, mimo iż jest mocno przegadany i brakuje w nim pasjonujących popisów na parkiecie, ogląda się wybornie.
Jesteśmy przez kino ciągle trenowani do postrzegania kobiet jako istot jednowymiarowych – mówi reżyserka i wykładowczyni akademicka Nina Menkes, autorka dokumentu „Brainwashed: seks, kamera, władza”.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – „Brainwashed” to rozwinięcie pani wykładu poświęconego związkowi seksu i władzy w sztuce. Wynika z niego, że historia hollywoodzkiego kina to patriarchalna propaganda? NINA MENKES: – Cóż, tak. To taki sekret wystawiony na widok publiczny. Na każdym
Slow movie oparty na przeciąganiu tajemnicy niemal do samego końca, gdzie często dopiero ostatnie ujęcia pozwalają rozpoznać niejasne motywy postępowania dziwnie zachowujących się protagonistów, to w kinie nic nowego.
Przy pozorach głębokiej analizy traumy rodzinnej w filmie Zellera najbardziej razi powierzchowność psychologicznej obserwacji skutkująca brakiem emocjonalnego zaangażowania i napięcia.
Mieszający konwencje film „Wszystko wszędzie naraz” zdominował Oscary. Dlaczego? W naszej podkastowej rozmowie wszystko o tegorocznej gali.
niezależnemu filmowi „Wszystko wszędzie naraz” nieznanego szerzej duetu reżyserskiego Daniela Kwana i Daniela Scheinerta? I dlaczego tegoroczna gala była pozbawiona akcentów politycznych? O tym rozmawiają Janusz Wróblewski, Katarzyna Czajka-Kominiarczuk oraz Jakub Demiańczuk. Cieszymy się
W nocy z niedzieli na poniedziałek gala oscarowa. 95. edycja wręczenia nagród zapowiada się wyjątkowo atrakcyjnie. Dla Polaków dlatego, że szansę na statuetkę ma Jerzy Skolimowski. A wydarzyć się może wszystko.
Nie wystarczy pokazać płonącej stodoły, a potem zwęglonych ciał. Czy to przestrzeże widzów przed złem i skłoni do głębokiej refleksji? – mówi Michał Kwieciński, producent i reżyser, przed premierą „Filipa”, nagrodzonego Srebrnymi Lwami na festiwalu w Gdyni.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Tyrmand nie miał szczęścia do kina. Próby przeniesienia na ekran „Złego” spełzły na niczym. Swego czasu „Filipa” starał się sfilmować Munk i też nie wyszło. Panu się udało, choć łatwo zapewne nie było? MICHAŁ KWIECIŃSKI: – Po zrealizowaniu
Kino asertywne, z polityką i poezją w tle – tak w uproszczeniu można określić zwycięskie filmy 73. edycji Berlinale. Po dwóch pandemicznych latach festiwal zaskakuje witalnością, ale i niszowym spojrzeniem na rzeczywistość.
stronie internetowej. W piątek, 24 lutego stanął on naprzeciw ambasady Federacji Rosyjskiej przy alei Unter den Linden. Tuż obok czarno-białych zdjęć z mogiłami poległych ukraińskich cywili i żołnierzy oraz klatki odwzorowującej 1:1 celę opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w kolonii karnej o zaostrzonym
„Holy Spider” wykazuje się wirtuozerią gatunkową, lecz nie wyczerpuje to bynajmniej wszystkich zalet tej produkcji.
Odkryłem, że ojciec mojej mamy był rabinem i mieszkał w Polsce. Jej panieńskie nazwisko to Buganski. Zastanawiam się, dlaczego mi tego nie opowiedziała, gdy byłem mały – mówi Sam Mendes przed premierą filmu „Imperium światła”, dedykowanego matce.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Pisząc scenariusz do wojennej epopei „1917”, inspirował się pan przygodami swojego dziadka. Najnowszy film „Imperium światła” dedykowany jest pana matce. Inne pana obrazy też noszą ślady autobiografizmu? SAM MENDES: – Staram się korzystać ze
Każdym ruchem batuty, stanowczym spojrzeniem, ostrym słowem Cate Blanchett wystawia świadectwo niszczycielskiego geniuszu, wokół którego ma się kręcić hermetyczny świat jej bohaterki.
Opowieść z pozoru tylko przypominająca młodzieżową historyjkę o rytuale przejścia.
Pokuta zadana samemu sobie, dzięki biblijnej wyobraźni reżysera, kieruje tę opowieść zdecydowanie ku współczesnej teodycei.
Dość wierna rekonstrukcja dramatycznego śledztwa dotyczącego sprawców zamachów m.in. w paryskim klubie muzycznym Bataclan oraz na stadionie narodowym w Saint-Denis, w wyniku których zginęło ponad sto osób.
Mało śmieszne polskie komedie, które mimo to bawią naszą publiczność, mogą świadczyć o przemożnej potrzebie wprawienia się w dobry nastrój, bo czasy mamy takie, jakie mamy – nieciekawe.
Sztuka jest od tego, by opowiadać o ludzkich postawach w krytycznych momentach – mówi Jan Holoubek, laureat Paszportu POLITYKI w kategorii Film.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Kto wpadł na pomysł, by bohaterką „Wielkiej wody” uczynić eksnarkomankę po odwyku, która porzuciła swoją córkę? JAN HOLOUBEK: – Scenarzysta Kasper Bajon. Na pierwszą propozycję pomysłodawczyni serialu Anny Kępińskiej zareagowałem ze sceptycyzmem
Jerzy nigdy nie miał tak dobrej prasy. Pewnie też dlatego, że film idealnie trafił w swój czas – mówi Ewa Piaskowska, producentka i współscenarzystka nominowanego do Oscara „IO” Jerzego Skolimowskiego.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Jerzy Skolimowski powiedział, że nie czuje się szczęśliwy, tylko że mu ulżyło. Bo wyobraża sobie, jak by się czuł, gdyby nominacji nie dostał. A jak pani skomentuje ten sukces? EWA PIASKOWSKA: – W noc przed ogłoszeniem nominacji obudziłam się o 3 nad ranem spięta i
Tematem filmu jest kontemplacja stanu zawieszenia, niezręczne chwile wypełnione próbami nawiązania kontaktu między bliskimi sobie osobami.
Wszystko, co osiągnąłem, jest spłacaniem długu zaciągniętego u Alfreda Hitchcocka – mówi koreański reżyser Park Chan-wook, twórca thrillera „Podejrzana”.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Po sześciu latach przerwy wrócił pan do kina, zgarniając nagrodę za reżyserię w Cannes. W międzyczasie kinematografia koreańska odniosła gigantyczny sukces na arenie międzynarodowej filmem „Parasite” oraz serialem „Squid Game”. Trudno uwierzyć, że
Najbliższe dwa lata Jan Holoubek, laureat Paszportu POLITYKI, spędzi na planie. Zarówno filmowym, jak i serialowym. I opowiada o tym w naszym kulturalnym podkaście.
stanowi zapalnik wydarzeń, nie zaś jego centralny punkt. Głównym bohaterem serialu nie jest powódź – wyjaśnia w podkaście. – Czasami katastrofa buduje wspólnotę. W moim filmie jednoczy w skali makro mieszkańców Wrocławia. A w skali mikro scala rodziny głównych bohaterów, co oczywiście nie wyczerpuje wszystkich sensów tej opowieści społecznej. Z Janem Holoubkiem o blaskach i cieniach serialowej twórczości rozmawia Janusz Wróblewski.
Debiutujący w pełnometrażowej fabule, nominowany do Paszportu POLITYKI, Damian Kocur znany był dotąd z porywających krótkich metraży.
Film nie ogranicza się do rekonstrukcji historycznych wydarzeń.
Ta kameralna tragikomedia z niespiesznie toczącą się akcją na skalistej wyspie u zachodnich wybrzeży Irlandii w pierwszej chwili sprawia wrażenie oczywistości, ale długo nie pozwala o sobie zapomnieć.
Egzotyczna, ciemnowłosa piękność była pierwszą międzynarodową seksbombą powojennego kina. Zmarła w wieku 95 lat.
Fabuła ma charakter błyskotliwej przypowiastki o tym, jak bardzo starając się dochować wierności wyznawanym wartościom, zwłaszcza wykluczeni i idealiści, sprzeniewierzają się im.
Jesteśmy zwierzętami stadnymi i ciągle próbujemy manewrować swoją pozycją w hierarchii – mówi szwedzki reżyser filmowy Ruben Östlund, autor komedii „W trójkącie”, uhonorowanej Złotą Palmą w Cannes.
JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Czy ta pana inteligentna satyra na dyktaturę piękna, uderzająca we wszystkie świętości zachodnioeuropejskiej cywilizacji – gender, demokrację, ideę sprawiedliwości społecznej, kult pieniądza – to ostrzeżenie przed grożącą katastrofą? RUBEN ÖSTLUND
Steven Spielberg nakręcił kolejny oscarowy hit. „Fabelmanowie” to porywająco szczery film o jego życiu: żydowskim pochodzeniu, sekretach rodziny, dojrzewaniu i obsesji na punkcie kina.
Porywające widowisko, przypowieść o dojrzewaniu, aktualna wizja nacjonalizmów, Spielberg, jakie nie znacie. Filmy szczere i wnikliwe. Autorskie podsumowanie 2022 roku w kinie światowym.
1. Na zachodzie bez zmian, reż. Edward Berger, prod. Niemcy. Pierwsza wojna światowa jako piekielna machina pochłaniająca tysiące ofiar z winy ogarniętych ślepą nienawiścią przywódców. Okrutnie aktualna wizja nacjonalizmów zbierających krwawe żniwo – od przeszło stu lat nic się nie zmieniło