Świat śledzi wojnę z terroryzmem, na Bałkany nie ma już czasu. Reporterzy wielkich światowych mediów przenieśli się do Afganistanu. W Brukseli, siedzibie NATO i Komisji Europejskiej, krąży powiedzenie: są dwie zasady dotyczące Bałkanów – pierwsza: nie mówimy o tym, druga: nie myślimy o tym. Ale odwrócenie oczu nie zmieni rzeczywistości. Południe Europy trawią nierozwiązane konflikty, ledwie przytłumione obecnością sił międzynarodowych. Mówiąc brutalnie, dziś chodzi o to, by Bałkany nie stały się europejską Palestyną, wiecznie jątrzącą raną, źródłem infekcji dla całego kontynentu.
Milcząc szli pod czarnymi flagami. Czerń nie znaczyła pochwały anarchii. Znaczyła żałobę po Staszku Pyjasie. Był 15 maja 1977 r. W Krakowie rodził się Studencki Komitet Solidarności – kolejny przyczółek ruchu, który zmienił losy Polski.
nazwisko funkcjonuje jako symbol bezkarności władzy. Staszek Pyjas poświęcił życie dla słusznej sprawy, dla wolności”. Tak też czuli ci, którzy szli w „czarnym marszu”. I to jest może najważniejsze. Adam Szostkiewicz Studencki Komitet Solidarności Rankiem 7 maja 1977 r. w bramie
rękami intelektualna czołówka polskiej socjaldemokracji. List Episkopatu wpisuje się, chcąc nie chcąc, w jej program. Kłopot z takimi dokumentami Kościoła jest jednak taki, jak ze społeczno-gospodarczymi raportami ONZ. Pobożne życzenia przegrywają w konfrontacji z brutalnymi realiami życia. Prasa doniosła właśnie o redukcjach pracowników kościelnej sieci radiowej Plus, która stanęła na progu bankructwa.Adam Szostkiewicz
Po 11 września trudniej być pacyfistą. Antyglobaliści, międzynarodówka XXI w., przegrupowują siły. Jak atakować po ataku na World Trade Center i Pentagon? Jak przekonać, że kapitalizm made in USA grozi światu bardziej niż ślepy terror?
Odbierzcie chrześcijaninowi strach przed piekłem, a odbierzecie mu jego wiarę – powiedział fracuski filozof Denis Diderot. Piekło jako opoka wiary – dziś coraz trudniej się z tym pogodzić. Miłość i piekło wykluczają się nawzajem – mówi współczesny teolog katolicki ks. Wacław Hryniewicz. Nie jesteśmy skazani na wybór niebo–piekło. Wierzący mają prawo do nadziei, że piekło może być puste.
Nobel dla Naipaula dużo mniej zaskoczył Zachód niż Polaków. W Polsce jest on po prostu pisarzem nieznanym, choć przekładanym i wydawanym u nas już od lat 70. A ma do powiedzenia rzeczy, które rzadko przychodzą do głowy nad Wisłą – w krainie jednej mowy, jednej kultury i jednej religii. Naipaula interesuje świat, w którym młyny historii mielą religie i kultury na sieczkę – świat, który idzie ku nam coraz szybszym krokiem.
Od Miami po Gdańsk żyjemy w lęku – teraz przed białym proszkiem. Wiemy, że histeria nigdy nie jest dobra, ale rozumu nam nie starcza. Z gazet i telewizorów, z rozmów w tramwaju i w domu sypie się strach. Zamienia nas powoli w piątą kolumnę Osamy ibn Ladena.
Polsce niewielkie, nie jesteśmy krajem frontowym. Lęk bywa jednak odporny na perswazję. Ale jeśli gdzieś szukać szczepionki to może nią być tylko rozsądek, spokój, realizm. Adam Szostkiewicz
Po fali amerykańskich bombardowań los talibów wydaje się przesądzony. Za to przyszłość Afganistanu pozostaje wielką niewiadomą, tak jak ostateczny wynik wojny wydanej terroryzmowi przez prezydenta Busha.
Strach popycha ludzi w ramiona obłędu. Nie znaczy to, że są już obłąkani. Gdy rozpada się świat, szuka się koła ratunkowego. Choćby w przepowiedniach sprzed wieków pióra Nostradama. Ale po ataku na Amerykę nie próżnują też głosiciele spiskowej teorii dziejów. Ci są groźniejsi.
Watykan wahał się, czy papież powinien wyprawiać się do Kazachstanu, gdy Ameryka szykuje się do ataku na talibów. Ryzyko było realne, ale była też okazja, by przypomnieć przygnębionemu światu, że prawdziwa religia nie powinna być źródłem konfliktu: islam i chrześcijaństwo nie są skazane na konfrontację. Kościołowi obca jest nienawiść do innych religii i kultur.
mądre rządy szukające tego, co łączy narody, a nie odwetu. Ale jakiej wspólnoty celu umiemy szukać dzisiaj? Normalność, w której oddychamy z ulgą na wiadomość, że w Ulsterze lub na Bliskim Wschodzie znów się tłuką, nie jest przecież normalna.Adam Szostkiewicz
Islam znaczy posłuszeństwo Bogu. Daje ono poczucie szczęścia nawet w biedzie. Najmłodsza z wielkich religii monoteistycznych rośnie w siłę od Afryki po Filipiny i patrzy bez kompleksów na chrześcijan i żydów. Całkiem możliwe, że w połowie tego wieku muzułmanie będą stanowić największą grupę religijną świata.
cywilizacji? Powrotem do źródeł (których?) czy kompromisem i adaptacją (do jakich granic?). Tam, gdzie islam jest w mniejszości (w USA czy Europie), szanse na jego reformę są spore. Tam, gdzie ma większość – zielony półksiężyc od Maroka po Oceanię – rosną wpływy rzeczników renesansu przez powrót do idei islamskiej teokracji, którzy chcą, by Bóg mówił po arabsku. Adam Szostkiewicz
Historycy kiedyś pewnie powiedzą, że XX wiek skończył się definitywnie 11 września 2001 r. o godzinie 8.45 czasu nowojorskiego, kiedy ufna, otwarta, silna Ameryka ugodzona została w samo serce.
W Polsce religia i Kościół zachowały wielkie wpływy społeczne, ale zapłaciły za to cenę, jaką zwykle płaci się za masowość: polska religijność jest wybiórcza i płytka. Wybiórcza, bo nagina wiarę do okoliczności (wiara sobie, życie sobie); płytka, bo najczęściej poprzestająca na zewnętrznych rytuałach, symbolach i manifestacjach, jak pielgrzymki czy kult Jana Pawła II. Polacy czują, że nie jest dobrze: w niedawnym sondażu Pracowni Badań Społecznych zapytano, jaka część Polaków postępuje w życiu zgodnie z Dekalogiem. Odpowiedzi: mniejszość – 45 proc., prawie nikt – 15 proc., połowa – 20 proc., większość – 13 proc. A zatem aż 60 proc. społeczeństwa uznało, że w Polsce Dekalog w praktyce nie jest przestrzegany. Podobne badania – dotyczące aktualności poszczególnych przykazań – zostały przeprowadzone na zlecenie „Polityki”.
, bo po prostu nie wierzą w Boga, próbował uwzględnić matematyk i filozof angielski Bertrand Russell (1872–1970). Zastrzegając się, że chodzi mu tylko o uzupełnienie Dziesięciorga Przykazań, sformułował w swej autobiografii „Dekalog liberała”. 1. Nie bądź niczego w stu procentach
, obywatel „Korony”, w Wilnie czy Solecznikach. Najwyższy czas, by dostrzec, że gospodarna, zadbana, gościnna Litwa, choć mała, przestała być jakąś młodszą siostrą Polski.Adam Szostkiewicz
Tonący chwyta się brzytwy. Po tęgim laniu wyborczym brytyjscy konserwatyści nie mogą przyjść do siebie. W sukurs sfrustrowanej partii ruszyli dwaj popularni politycy: Michael Portillo i Peter Lilley. Zróbmy coś, co zdejmie z nas odium ludzi oderwanych od spraw, którymi żyje społeczeństwo – przekonywali działaczy – przestańmy w kółko wałkować euro, odbierzmy lewicy monopol na reformy społeczne, zainicjujmy poważną dyskusję o legalizacji marihuany.
[lektura obowiązkowa]
Prezydent Wahid musiał odejść, choć nie chciał. Po niespełna dwóch latach jego niedołężnych rządów to samo zgromadzenie narodowe, które wyniosło go na szczyt władzy, złożyło Wahida z urzędu. Najwyższe stanowisko powierzono, córce twórcy niepodległej Indonezji pani Megawati Sukarnoputri, uważanej przez swych zwolenników za matkę narodu.
Od spotkań na szczycie nie ma co oczekiwać przełomów. Spotkanie liderów siedmiu najbogatszych państw świata i Rosji w Genui – w cieniu stutysięcznych zamieszek – zajęło się najpoważniejszymi bolączkami globu i przyniosło kilka ważnych konkretów, ale pokazało także różnice dzielące jego uczestników.
Zanosiło się, że zrobi karierę jako akademicki psycholog. Ale zaczął się interesować LSD i innymi środkami zmieniającymi świadomość. Zamiast zestarzeć się na Harvardzie, pojechał do Indii, a jego życie przybrało zupełnie nowy obrót. Trzydzieści lat temu Richard Alpert wydał książkę „Be Here Now”, która stała się „biblią” amerykańskich hipisów. Wielokrotnie wznawiana, rozeszła się dotąd w ponad milionie egzemplarzy i wciąż zyskuje nowych czytelników.
Na niemieckich militarystów działał jak płachta na byka, zachodnia młodzież i bohema zbuntowanych lat 60. uznała go za guru. Mimo literackiego Nobla i ciężkiej pracy polskich wydawców i tłumaczy pozostaje u nas pisarzem dla wtajemniczonych. A przecież Hermann Hesse wiele lat temu postawił pytania, które wracają do nas jak bumerang w epoce postmodernizmu i elektronicznej mass-kultury.
[warto mieć w biblioteczce]
Vikram Seth: Pretendent do ręki. Przeł. Anna Jeleniewska, t.1. Zysk i S-ka. Warszawa 2001, s. 733 Kiedy bohater jest z dobrej i zamożnej rodziny, kocha swoją prastarą kulturę i tradycję narodową i ma niesforną, buntowniczą córkę – a na dodatek żyje w kraju, który dopiero co wybił się na
Na początku byli biskupi. Ich władzę w Kościele wywodzi się od samego Chrystusa i dlatego nie może jej znieść nawet papież. Grecki wyraz episkopos znaczy „czuwający, dozorca”. Kim są polscy biskupi, nad czym czuwają pasterze katolików nad Wisłą i Odrą, jak działa Konferencja Episkopatu Polski pod przewodem kardynała Józefa Glempa, który właśnie obchodził dwudziestolecie swego prymasostwa?
szelest papierów przekładanych na biurkach w służbowych pokojach i gabinetach. Za drzwiami wejściowymi dyżurka z monitorem telewizji przemysłowej.Ksiądz Adam Schulz, jezuita, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski i szef biura prasowego Episkopatu, częstuje herbatą i ciasteczkami, które
[tylko dla znawców]
Media uwielbiają, gdy Jan Paweł II łamie konwencje, improwizuje ludowe piosenki, ale czysto religijna strona papieskich podróży po świecie interesuje je dużo mniej niż polityczna. Pytają: Czy papież pojedzie do Rosji? Czy będzie odwilż w stosunkach z prawosławiem? Czy papież wprowadzi Ukrainę do Europy?
Kijów widział przez wieki królów, hetmanów i carów, ale papieża gościł w swej ponadtysiącletniej historii po raz pierwszy. I to papieża Słowianina, Polaka.
uznający w nim najwyższego zwierzchnika swego Kościoła. Adam Szostkiewicz z Kijowa Od redakcji Niektórzy politycy, a także, niestety, niektórzy koledzy-dziennikarze z innych mediów, w sposób nierzetelny powoływali się na „Politykę”, która jakoby reklamowała omawiane filmy telewizyjne. Głos w
Kiedy papież jedzie do Lwowa, polskie serce bije żywiej. Ale Watykan nie kieruje się polskimi sentymentami.
Impuls mógł przyjść z Filipin. Nie z powodu muzułmańskich secesjonistów porywających zakładników, ale za przykładem styczniowych masowych protestów przeciwko skorumpowanemu prezydentowi Estradzie. Indonezja też nie chce korupcji na szczytach władzy. Ale Abdurrahman Wahid, zwany przez swych zwolenników Gus Dur, zaprzecza oskarżeniom i ostrzega, że bez niego państwo się rozpadnie, a kraj pogrąży w chaosie. Miodowy miesiąc indonezyjskiej demokracji dobiegł końca.
rodakach na terenie b. ZSRR. Teraz o ten sam rodzaj uczciwości torującej drogę pojednaniu występują ludzie wstrząśnięci zbrodnią w Jedwabnem.Adam Szostkiewicz
Na co dzień lubił chodzić w sportowej wiatrówce. Na rozmowy z najtęższymi umysłami Europy w letniej rezydencji papieskiej zakładał czarną marynarkę. Adam Michnik nazwał go „sumieniem polskiej demokracji”. Plotkowano, że będzie następcą kardynała Wojtyły i prymasa Wyszyńskiego. Sam ksiądz Tischner uważał się za chrześcijańskiego filozofa dialogu. Na intelektualne motto wybrał sobie słowa: Trzeba mieć miłość w myśleniu.
uczestnicy seminarium myśleli, że to jakiś działacz wiejski, z czego zresztą Tischner, syn, a później kapelan Podhala, był bardzo dumny. Nie byłoby Tischnera – duszpasterza i kaznodziei przykuwającego miliony widzów do ekranu, gdyby nie kardynał Adam Sapieha i biskup Jan Pietraszko. Z Sapiehą zetknął
Rozmowa z prof. Stanisławem Stommą o zmarłym 20 lat temu prymasie Polski kardynale Stefanie Wyszyńskim
powiedział, że to był polityk z krwi i kości?! On dlatego był taki mocny w polityce, że miał tak głębokie osadzenie w Kościele, który cenił wyżej niż własne życie. Czuł, że może robić kompromisy, bo wiedział, że nie zdradzi Kościoła, ale go uratuje. Rozmawiał Adam Szostkiewicz Stanisław Stomma, ur
Stało się dobro. Nie odbiorą go Polsce i Kościołowi obrońcy „godności narodu”, którzy przed świątynią na placu Grzybowskim w stolicy manifestowali swój sprzeciw wobec modlitwy przebłagalnej biskupów. Episkopat i tłum wiernych przepraszali Boga za zło popełnione w Jedwabnem i gdzie indziej przez ochrzczonych Polaków mordujących swych sąsiadów i współobywateli – Żydów.
„bardzo złą robotę”, imputując Kościołowi i hierarchii antysemityzm. W obronie ks. Czajkowskiego stanął ks. Adam Boniecki, naczelny „Tygodnika Powszechnego”. W niedzielę i prymas, i księża Boniecki i Czajkowski solidarnie, ponad wewnątrzkościelnymi podziałami, modlili się na placu
Jack Kerouac by się zdziwił. Długą rolkę papieru, na której prawie pół wieku temu wystukał w trzy tygodnie powieść „W drodze”, renomowany dom aukcyjny Christie’s wycenił na ponad milion dolarów. Pod kapitalistyczny młotek poszedł symbol buntu przeciwko amerykańskiemu wyścigowi szczurów.
Papież robi, co może, by przekonać prawosławnych, że Rzym im nie zagraża. Ale mimo przeprosin w Atenach (korespondencja obok) za krzywdy wyrządzone przez łacinników, nieufność Cerkwi nie maleje. Tak jakby oba wielkie Kościoły, zachodni i wschodni, wciąż były obłożone wzajemną klątwą sprzed prawie tysiąca lat. A przecież 36 lat temu ich przywódcy uroczyście odwołali ekskomuniki z zamierzchłych czasów i rozpoczęli dialog mający zaradzić skandalowi podziału chrześcijaństwa.
do Rumunii, Cerkiew moskiewska ugnie się zapewne pod naciskiem Kremla, od dawna zabiegającego o przyjazd papieża do Rosji. Adam Szostkiewicz Ateny–Kijów–Moskwa? Czy wizyta w Atenach otwiera Janowi Pawłowi II drogę do Moskwy? Zapytany o to na Areopagu Joaquin Navarro-Valls, papieski
Kulę znalezioną po zamachu na podłodze papamobilu Jan Paweł II ofiarował sanktuarium maryjnemu w Fatimie. Papieskie wotum dziękczynne ozdobiło koronę słynnej figury Matki Bożej. „Czyjaś ręka strzelała, ale Inna Ręka prowadziła kulę’’, powiedział papież i poprzestał na tym wyjaśnieniu. Wielu ludzi na świecie wciąż jednak próbuje rozwikłać tajemnicę dramatu, jaki rozegrał się 13 maja 1981 r. na placu św. Piotra.
odpowiedzią na oczywiste pytanie: Kto zyskał? Groźba, którą stanowił Jan Paweł II, nie tylko dla Układu Warszawskiego, ale także dla wewnętrznego porządku w ZSRR, niewątpliwie rysowała się już jasno”. Jednym z watykańskich komentatorów zamachu dla TVP był 20 lat temu ks. Adam Boniecki, wówczas
Siostry nie przyznają się do winy. Cywilny sąd w Belgii, gdzie od lat przebywają, może mieć inne zdanie i skazać rwandyjskie benedyktynki nawet na dożywocie. Byłby to ciężki cios dla Kościoła, leczącego do dziś głębokie rany po masakrze sprzed siedmiu lat. W niewielkiej Rwandzie zwanej Krainą Tysiąca Wzgórz zginęło wtedy co najmniej pół miliona ludzi.
Polski – pallotyni, marianie.Były zwierzchnik zgromadzenia marianów ksiądz Adam Boniecki, dziś redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”, opisywał w swych zapiskach z Rwandy misję polskich pallotynów w dzielnicy Ligali Kikondo: „Budynki są podziurawione
„Zawsze jesteśmy wierni królowi, carowi i Kekkonenowi” – mówi bezbłędną polszczyzną przewodnik Holgen i dodaje: „Kekkonen nie był nigdy agentem KGB, tylko fińskim patriotą”. W mikrobusie wiozącym naszą grupkę polskich dziennikarzy z lotniska do centrum Helsinek zapada na chwilę cisza. W stolicy jeszcze nieraz usłyszymy pochwałę epoki Kekkonena, po której ostatecznie Finlandia miękko wylądowała w Unii Europejskiej.
Jeśli nie chcemy nowych żwirowisk, kolejnych bitew sił „Polski Zawsze Wiernej” z „demoliberalną międzynarodówką paszkwilantów”, musimy zmienić system edukacyjny. Kto wie, czy to nie w nim tkwi klucz do ponurej zagadki trwałości polskiego antysemityzmu. Dokumenty, nauki papieża i biskupów, praca historyków, publicystów i dziennikarzy, konferencje, odczyty – to wszystko, jak widać, za mało, by ten demon przepadł raz na zawsze. W tym sensie w sprawie Jedwabnego tkwi także potencjał dobra.
Nowe władze w Belgradzie aresztowały Slobodana Miloszevicia i postawiły mu ciężkie zarzuty, za które grozi nawet kara śmierci. Czy wystarczy, by sprawiedliwość wymierzono mu tylko w Belgradzie? Sąd nad despotą nie powinien być sądem nad Serbami, choć przez lata Miloszević miał ich masowe poparcie. Ale nie może też zamienić się w sąd nad NATO i Białym Domem za rządów Billa Clintona. Win i zbrodni reżimu Miloszevicia nie godzi się zrównywać z błędami, ignorancją i obłudą Zachodu w kwestii bałkańskiej.
„nowym internacjonalizmem” praw człowieka? Zachód tyle razy oskarżono o obłudę – czyż zaniechanie procesu przed Trybunałem nie byłoby jej kolejnym przejawem? Chyba że razem z Chinami, Rosją, Trzecim Światem i zachodnimi radykałami na prawicy i lewicy – odrzuca się samą tę doktrynę. Ja się pod nią podpisuję.Adam Szostkiewicz
[warto mieć w biblioteczce]
Nie chcemy umierać. Chcemy żyć wiecznie i najlepiej w niebie. Mówią o tym mity i legendy w prawie każdej religii i kulturze. Ale stało się coś, co odcina nas od tego dziedzictwa coraz radykalniej. Pozbywamy się mądrości, która widzi w śmierci dopełnienie życia. A skoro nie widzimy sensu śmierci, coraz trudniej dojrzeć nam sens życia.
nieśmiertelni. Miłość, przyjaźń, wolność ukazują swoją najgłębszą wartość dopiero wtedy, gdy zrozumiemy i poczujemy, że utracimy je wraz ze śmiercią. Nasza śmiertelność kieruje nasze myśli ku życiu.Adam Szostkiewicz
Tą książką Zbigniew Mikołejko narobi sobie pewnie wrogów. Żywo i barwnie napisana, pełna smakowitych cytatów i przeniknięta pasją. Ale wyłamuje się z tradycji pisania o świętych, na domiar złego – naszych polskich. Dla wielu może okazać się obrazoburstwem.
jak chleb” brat Albert, Adam Chmielowski, opiekun i duszpasterz polskiej biedy w habsburskim jeszcze Krakowie. Przed śmiercią poprosił o papierosa i kilka razy sztachnął się głęboko. Czy nie odrzuciłby – zastanawia się Mikołejko – z gryzącą ironią tych pośmiertnych ceremonii i
Dla talibów starożytne posągi Buddy w dolinie Bamian to tylko bałwany wykute w kamieniu. Nie przejmują się nimi tak samo jak żywymi ludźmi poddanymi ich rządom. Mułła Omar, przywódca „islamskiego państwa afgańskiego”, rozkazał zniszczyć pomniki. I dopiero ten rozkaz przypomniał światu o tragicznym losie kraju.
Podręcznikiem dla wierzących nazwał dzieło Synodu jego sekretarz bp Tadeusz Pieronek. Na prawie trzystu stronach spisano rejestr spraw, którymi żyje Kościół w Polsce. Polscy katolicy wkraczają w nowy wiek wierni tradycji, lecz i Soborowi, zatroskani o kształt naszej demokracji, ale wdzięczni Bogu i papieżowi za odzyskaną niepodległość.
Sceny jak z Rwandy albo Bośni. Jak z „Jądra ciemności” – odcięte głowy wbite na drągi. Amok w mroku dżungli. Uciekinierzy błagają o ochronę wojsko i policję. Ale prezydent nie przerywa dalekiej podróży zagranicznej. Młoda indonezyjska demokracja trzeszczy w szwach. Czego bronić: praw mniejszości czy integralności państwa rozrzuconego na ponad 13 tys. wysp?
[lektura obowiązkowa]
Wnioski o dostęp do teczek komunistycznych służb specjalnych idą jak gorące bułeczki. W czytelniach Instytutu Pamięci Narodowej może się jednak okazać, że wydane nam materiały mają cierpki smak.