Zwany nie bez powodu teatralnym skansenem warszawski Teatr Polski postanowił wpuścić świeżą reżyserską krew.
Lassalle? Lassalle próbuje wprowadzić równowagę, zna siłę ówczesnej mechaniki komediowej, wie, na czym te mechanizmy w klasycznym teatrze francuskim polegają, i nie ma zamiaru się ich pozbywać. Jednocześnie ma świadomość, że sam temat nie jest zabawny. Przedstawienie kostiumowe bez elementów współczesnych? Tak, w kostiumach z epoki. Kostium z epoki nie przeszkadza w normalnej rozmowie z widzem, nie oddala tematu ani problemów. rozmawiała Aneta Kyzioł
Na świecie dobrze napisana, profesjonalnie zagrana, do tego jeszcze śmieszna komedia obyczajowa to teatralna codzienność, u nas – wciąż towar deficytowy. Dlatego warto docenić grany w warszawskim Teatrze Polonia „Darkroom”.
Oksana Zabużko nazywa swoje „Badania terenowe nad ukraińskim seksem” „postkomunistyczną psychoanalizą narodową”, czytelniczki zaś podobno uznały je za „pierwszy manifest ukraińskiego feminizmu”.
Po sukcesie filmu „Pręgi” mariażowi młodej literatury i młodego kina wróżono wielką przyszłość – jak się okazało, na wyrost. To co nie udało się w kinie, ma szansę powieść się w teatrze. Młoda proza i młody teatr mówią bowiem tym samym językiem.
Kto widział „Sługę dwóch panów” pokazywaną w Warszawie kilka lat temu przez Piccolo Teatro di Milano, do Teatru Studio, gdzie wyreżyserował ją Rimas Tuminas, szedł pełen obaw.
Łukasz Kos, zauroczony językiem „Pawia królowej” Doroty Masłowskiej, napisanej hiphopową frazą powieści o współczesnej Polsce, w której liczy się tylko to, co pokaże telewizor albo kolorowa prasa, postanowił, że w swojej adaptacji teatralnej nie usunie ani słowa.
– kiedyś powiedzielibyśmy konwersacyjnej – sztuce zapadające w pamięć role.Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę, reż. Maciej Dejczer, Scena Jedynki, TVP 1, 13 lutego, godz. 21.00
Rozmowa z laureatem Paszportu „Polityki”, reżyserem Janem Klatą
Aneta Kyzioł: – Warszawski przegląd pańskiej twórczości Klata Fest wzbudził kontrowersje. Mówią, że nawet zaszkodził. Jan Klata: – Kilka moich spektakli było przez parę dni granych w dwóch warszawskich teatrach. Opowiadanie, że jest to rodzaj namaszczenia na teatralnego boga, świadczy o
Daniel Olbrychski w wywiadzie dla „Polityki” poprzedzającym premierę „Króla Leara” pracę nad sztuką Szekspira porównywał do wyprawy wysokogórskiej.
Dwieście złotych i suweniry od publiczności: papierosy, lizaki, kupony do McDonaldsa. Na slamie, ni to wieczorze, ni to zawodach poetyckich, w Polsce nie zbije się fortuny, sława też raczej środowiskowa. Można za to bez cenzury głosić swoją prawdę światu.
Dla Jana Klaty, laureata Paszportu „Polityki”, reżyser to nie zawód, to misja. W swoich przedstawieniach piętnuje grzechy współczesnego człowieka, napomina i grozi apokalipsą.
Kilka miesięcy temu w teatrze Studio odbyła się premiera „Superheterodyny” w reż. Ester Novak. Tematem były obrazki z życia – a raczej wegetacji – węgierskich Cyganów zderzone z przesłodzonymi piosenkami w wykonaniu grającej piosenkarkę Annamarię Edytę Jungowską.
Premiera „Wozzecka” Albana Berga w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego na scenie Opery Narodowej – w tym tygodniu, ale o inscenizacji głośno jest od dłuższego czasu. Spór o to, czy tytułowy bohater ma być w majtkach czy bez, ujawnił głębokie podziały co do wizji operowej sceny narodowej w gronie zarządzających teatrem.
Najnowsza produkcja Laboratorium Dramatu pokazywana jest w stołecznym Teatrze Buffo, bo w założeniu autorów ma powtórzyć komercyjny sukces swojej poprzedniczki na tych deskach, inteligentnej komedii o grupie młodych pracownic agencji reklamowej, „Tiramisu”.
1. „Made in Poland”, reż. Przemysław Wojcieszek. Spektakl teatralnego debiutanta objechał wszystkie festiwale, otrzymał najważniejsze nagrody i miano „legnickiej bomby”. (Teatr im. H. Modrzejewskiej, Legnica)2. „Krum”, reż. Krzysztof Warlikowski. Najlepszy
Krzysztof Warlikowski wystawia w teatrach całej Europy, jego spektakle oklaskiwane są w słynnej nowojorskiej Brooklyn Academy of Music i na festiwalu w Awinionie. Jest też współtwórcą najciekawszej dziś chyba polskiej sceny – warszawskich Rozmaitości. Ale tu akurat układa mu się rozmaicie.
, zakaz Parady Równości w Warszawie i Poznaniu uczyniły tę sztukę o nietolerancji wobec homoseksualistów i apokaliptycznych wizjach wywołanych epidemią AIDS na nowo aktualną – uzasadnia wybór „Aniołów w Ameryce” Warlikowski. To może być nie tylko kolejny etap poszukiwania korzeni, ale też powrót do ostrego, zbuntowanego teatru. Aneta Kyzioł
Andrzej Łapicki o swoich aktorskich osiągnięciach mówi skromnie: „Znam swoje miejsce w szyku. U nas marszałkowską buławę zdobywa się Kordianami i Gustawem-Konradem, a ja ich nie zagrałem. Mogę więc powiedzieć, że tylko wygrałem kilka bitew”.
Premiery tego sezonu pokazują, że nękany aferami łódzki Teatr Nowy wreszcie wychodzi na prostą.
Pierwsza premiera w nowej siedzibie Laboratorium Dramatu (Warszawa, ul. Olesińska 21) to wyreżyserowany przez Aldonę Figurę „Absynt” autorstwa młodziutkiej Magdy Fertacz.
Na wstępie uspokajam. Mimo nocy spędzanych na wymyślaniu, jak zaspokoić żądania miasta, sanepidu i Unii Europejskiej i nie pójść z torbami – Krystyna Janda jest w świetnej formie. Czego nie można powiedzieć o bohaterce jej najnowszego monodramu „Ucho, gardło, nóż” Vedrany Rudan – Tonce Babić.
Mówią o nim łódzki Piotr Skrzynecki, bo też oryginał i artysta. Ale Skrzynecki tworzył z artystami dyplomowanymi, a u Marcela Szytenchelma kabaretowe skecze odgrywają kolejarze, Tuwima recytują strażacy. Ostatnio wyreżyserował „Króla Władysława Jagiełłę w mieście Łodzi”, pierwszy musical osiedlowy.
są po to, żeby je spełniać. Wierzę, że wszystko jest możliwe – przekonuje Szytenchelm. W hołdzie dla Stanisława Barei pisze scenariusz serialu „Kiełbasa”: główny bohater budzi się w 1989 r. w łóżku, odświętnie ubrany, i z wielkim trudem usiłuje sobie przypomnieć, gdzie i kim jest. Aneta Kyzioł
Fabułę „Kobiety z morza” – temat ibsenowski opracowany na nowo przez Susan Sontag – można streścić w zdaniu: „Kobiety są z Wenus, mężczyźni z Marsa”.
"Cokolwiek się zdarzy, kocham cię” Przemysława Wojcieszka w TR Polska (dawniej TR Warszawa, dawniej teatr Rozmaitości) w pierwszej scenie powala głośną muzyką, w następnych – schematami.
Historia jest kryminalna: dwóch młodzieńców, Witold (Oskar Hamerski) i Fuks (Marcin Hycnar) wynajmuje na wakacje pokój w położonym w górach dworku.
Recenzenci teatralni, jurorzy przyznający nagrody na festiwalach oraz głosująca nogami publiczność są zgodni – kto dziś chce być na bieżąco z najważniejszymi zjawiskami teatralnymi, do teatru już nie chadza, a dojeżdża.
Współcześni młodzi ludzie są cool – chłodni i wyluzowani. Żyją i kochają w chilloutowym, piknikowym rytmie.
Inscenizacja „Rzeźni” Sławomira Mrożka nie jest łatwym zadaniem. Sztuka powstała z myślą o teatrze radiowym, stąd jej silnie retoryczny ton.
Tyle się człowiek nagrał w filmach Wajdy, Kieślowskiego, Falka, a jedyne, co mu pamiętają, to rola Osła – utyskuje Jerzy Stuhr. Inni aktorzy nie narzekają – w czasie, gdy w polskim kinie fabularnym panuje zastój, to właśnie dubbing daje im możliwość stworzenia prawdziwych kreacji.
, jakie stworzyli polscy aktorzy „dając głos” w importowanych animacjach. 1 Jerzy Stuhr jako Osioł ze „Shreka” – wzorzec z S?vres pod Paryżem trafnie obsadzonej postaci animowanej. W oryginale ma ponoć rysy twarzy i grymasy Eddiego
W związku z najnowszą premierą w warszawskim Teatrze Studio mam dla państwa trzy wiadomości: dwie dobre i jedną złą.
Oczami wyobraźni już widziałam te tłumy alterglobalistów urządzających na rozpoczęcie nowego sezonu w pluszach i atłasach Teatru Narodowego standing ovation po zdaniu: „Większym przestępstwem od napadania na bank jest jego posiadanie”.
Do niedawna z bazgrołów na reklamowych billboardach można było się dowiedzieć, że niejaki Edi kocha swoją Niunię oraz że Cracovia to pany, a Wisła chamy. Dzisiaj billboardy przerabiają partyzanci ruchu oporu wobec świata konsumpcji. Adbusterzy – pogromcy reklam.
, której był jednym z pomysłodawców, została zawarta dwadzieścia lat wcześniej, do rozbiorów Polski prawdopodobnie by nie doszło. Zginął zamordowany przez Ukraińców, którzy, o ironio, zobaczyli w nim zdrajcę paktującego z Polską. opracowała Aneta Kyzioł
Markę teatru zawsze budowały jego etatowe gwiazdy. Dziś – im większa gwiazda, tym rzadziej bywa w teatrze. Przynajmniej w tym, w którym jest na etacie.
teatrem. Jak można usłyszeć w środowisku, wynagrodzenie za jeden dzień zdjęciowy w serialu w niektórych przypadkach wynosi tyle, ile miesięczne zarobki aktora w teatrze. Za dużą (choć nie pierwszoplanową) rolę można dostać od 1 tys. zł za dzień zdjęciowy (w „Złotopolskich
próbę – premiera „Pawia królowej” odbędzie się podczas najbliższych targów książki. Aneta Kyzioł Dorota Masłowska, Paw królowej, Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2005, s. 129
Dla kinomanów Piotr Adamczyk jest Chopinem z filmu „Chopin. Pragnienie miłości”, telewidzowie znają go jako Jerzego Kozerskiego z telenoweli „Na dobre i na złe”, teatromani zaś pamiętają choćby jako Artura z „Tanga”. Wkrótce telewizja włoska (a później inne) pokaże dwuczęściowy film „Karol. Historia człowieka, który został papieżem”, w którym wcielił się w postać młodego Karola Wojtyły.
mnie przestrzegali, że już na zawsze pozostanę Chopinem, ale zdarzył się film o Karolu Wojtyle. A co po papieżu? Nie zadaję sobie takich pytań. Zdawałem do szkoły z marzeniem, żeby być dobrym aktorem i wierzę, że mam na to szansę, bo pracuję. Aneta Kyzioł
O Janie A.P. Kaczmarku wiele osób dowiedziało się dopiero niedawno, kiedy z rąk Johna Travolty odbierał Oscara za muzykę do filmu „Marzyciel”. Przez lata był związany z legendarnym poznańskim Teatrem Ósmego Dnia. Co zostało z tej legendy?
„Przecenę” w warszawskim klubie Karuzela na Jelonkach, w barakach, w których niegdyś mieszkali budowniczowie Pałacu Kultury. Występ miał się odbyć 1 maja. Nie doszło do niego, bo Jan odmówił. A odmówił, ponieważ dostał ultimatum od władz: albo grasz z teatrem i kończą się twoje marzenia
przenośnych, najczęściej sportowych. I tak Michał Żebrowski w „Doktorze Hauście” ćwiczy na rowerku, Rafał Maćkowiak w wystawianym w Fabryce Trzciny „Grand O” wyciska ostatnie poty na bieżni, zaś w firmowanej przez Laboratorium Dramatu sztuce Marii Spiss „Dziecko” młode japiszony walczą o formę na stepperach. Można zatem odnotować z satysfakcją, że teatr polski dba o kondycję.Aneta Kyzioł
Kiedy dorastali, polski rynek komiksowy ograniczał się do „Tytusów”, „Kajków i Kokoszów”, „Żbików”. Oni rysują zupełnie inaczej. I zdobywają laury w kraju, a nawet za granicą.