tego wniosków – reforma PIT, zaproponowana przez Ministerstwo Finansów, choć konieczna, ma niewielkie szanse na uchwalenie przez parlament.Joanna Solska
Sława Aleksandra Gawronika jako wyrafinowanego aferzysty w białym kołnierzyku wydaje się głęboko niezasłużona. W świetle dotychczasowych zarzutów prokuratora – jeśli oczywiście sąd uzna ich zasadność – ów znany biznesmen jawi się raczej jako dość prosty, pospolity przestępca. W jego pomysłach na zarabianie pieniędzy trudno bowiem dopatrzyć się finezji.
zamierzano uzyskać od fiskusa. To by znaczyło, że kwalifikacje na przestępcę Aleksander G. ma również marne.Po dziesięciu latach budowy kapitalizmu doszliśmy do tego, że duże pieniądze coraz trudniej jest zarobić legalnie, lecz ciągle łatwo dorobić się na przestępstwie.Joanna Solska
– czego gospodarka przecież oczekuje – to wpływy ze sprzedaży za granicę zaczną maleć? Taki scenariusz jest możliwy, chociaż niepożądany. Pożądany byłby inny – ażeby popyt krajowy wreszcie zaczął być ograniczany nie przez Radę Polityki Pieniężnej, ale przez rząd, który zdobędzie się na racjonalizację wydatków publicznych. Tylko czy przed wyborami jest to scenariusz możliwy?Joanna Solska
Zmiana przepisów może spowodować upadek nawet stabilnej firmy. U nas często bywa też odwrotnie – nowe prawo ma magiczną zdolność mnożenia przedsiębiorstw, niczym Lejzorek królików. W najbliższych tygodniach też należy się spodziewać wysypu malutkich, jednoosobowych firemek, ale bezrobocie od tego nie zmaleje.
, uciekają się do najbardziej wymyślnych sposobów, aby pomniejszyć obciążenia nie tylko firmie, ale także pracownikom. Zaś mały, polski biznes chroni się w jeszcze mniejszy biznes. W najgorszej sytuacji są średniacy, którzy – oddając państwu tyle, ile mu się należy – pozbawiają się pieniędzy na rozwój i stają się coraz mniej konkurencyjni. Joanna Solska
30 kwietnia minął termin składania PIT. Ci, którzy skorzystali z ulg, będą teraz czekać nie tylko na zwrot nadpłaconego podatku, ale także na wezwanie z urzędu skarbowego do stawienia się na kontrolę. Minister finansów zdecydował, że prześwietlić trzeba każdego, kto wyliczył, że należy mu się od fiskusa więcej niż 500 zł. Niestety, nie jest to zamach na polskiego Al Capone.
się zwrotu nadpłaty, ale urzędy i tak nie będą w stanie wywiązać się z zadania. Najwyraźniej do podobnego wniosku doszło również ministerstwo, gdyż – jak słychać w urzędach – w drodze jest następne pismo ministra, który podnosi poprzeczkę z 500 do 1 tys
W klimacie Pierwszego Maja, święta pracy, warto odnotować rewolucję, jaka się u nas dokonała. Już ponad 7 mln osób – blisko dwie trzecie ogółu zatrudnionych – pracuje w którymś z 3 mln małych przedsiębiorstw. To one tworzą 55 proc. produktu krajowego brutto. To one, od dołu, od korzeni, budują w Polsce ludowy kapitalizm. Zresztą w całym rozwiniętym świecie małe firmy stały się dziś podstawą wielkich gospodarek. W Unii Europejskiej zakładów zatrudniających ponad 250 osób jest mniej niż 1 proc. Pod tym względem u nas jest już podobnie, pod innymi – niestety – ciągle nie. Co trzecia nowa firma w Polsce pada przed upływem roku od zarejestrowania, zaś w ostatnich latach – według GUS – więcej małych przedsiębiorstw znika z rynku, niż się na nim pojawia. Widomy to znak, że więcej niż zachęt jest kłód rzucanych pod nogi. A przecież to właśnie w drobnych przedsiębiorcach pokładaliśmy nadzieje na skuteczniejszą niż do tej pory walkę z bezrobociem. Wielu z nich mówi nam, że czują się jak ścigany jeleń. I to nie konkurencja poluje na nich nieustannie, ale państwo.
sojusznik w walce z bezrobociem. Joanna SolskaWspółpraca Igor MiecikFotografie: Jacek Barcz, Wojciech Druszcz, Igor Miecik, Tadeusz Późniak, Grzegorz Press Gorzkie żale Na pytanie: czy małe firmy mają w Polsce obecnie dobre warunki rozwoju – 82 proc. przedsiębiorców odpowiada „nie
nie zapyta nas o zdanie, ponieważ cenę cukru ustala nie rynek, ale politycy. Na końcu zaś te polskie ręce i tak sprzedadzą cukrownie koncernom zagranicznym, ale budżet nie otrzyma z tego ani dolara. Pozostaje nam tylko obserwować, kto zasiądzie w zarządzie i radzie nadzorczej Polskiego Cukru.Joanna Solska
Podatnicy mają czas do końca kwietnia na ostateczne rozliczenie się z fiskusem za ubiegły rok. Politycy obozu rządzącego – zaledwie kilka miesięcy na przeprowadzenie ewentualnej, choć koniecznej, reformy PIT. Ślimacze tempo prac zdaje się świadczyć raczej o chęci kokietowania wyborców niż determinacji, aby dobrze wykorzystać czas, jaki pozostał. Nikt już bowiem nie kwestionuje faktu, że narzędzi, jakimi są podatki – wraz z kilkoma innymi – trzeba użyć, by próbować ograniczać bezrobocie. Problem w tym, że każda z partii chciałaby się nim posługiwać inaczej.
Strach przed chorobą Creutzfeldta-Jakoba spowodował, że coraz więcej osób widząc na talerzu kawałek befsztyka czuje się niemal jak przy rosyjskiej ruletce. Na pytanie, jeść albo nie jeść mięsa, coraz częściej odpowiadamy przecząco. Popyt na wołowinę gwałtownie się skurczył. Wydłuża się lista potraw zwiększonego ryzyka. Do móżdżku na grzance dołączyły flaki, steki (tzw. T-bone), a nawet parówki uznawane przez niektórych za dietetyczne. Straciliśmy kompletnie głowę, czy też może zachowujemy się racjonalnie?
wystarczająco dużo, żeby lękać się epidemii Creutzfeldta-Jakoba u ludzi (vCJD).Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach prawdopodobieństwo zachorowania na vCJD osób spożywających wołowinę określa na 1 przypadek na miliard konsumentów w skali roku. Prof. Jan F. Żmudziński z tegoż
, finansów publicznych i podatków – może się to skończyć gwałtownym kryzysem walutowym. Jest więc źle, ale może być dużo gorzej. Co w tej sytuacji robi rząd i parlament? Mówią, że trzeba coś zrobić.Joanna Solska
Gospodarstwa pomocnicze to twór nieznany gospodarce rynkowej. U nas są ich setki. Obrosły nimi ministerstwa, Kancelaria Premiera oraz Prezydenta. Są im potrzebne nie tylko do sprawnego funkcjonowania urzędu. Dzięki nim władza dorabia na boku i wydaje znacznie więcej, niż się podatnikom wydaje.
Całkowity zakaz importu do Polski żelatyny wołowej znów zwraca uwagę opinii publicznej na Kazimierza Grabka, który do niedawna kontrolował, w mniej lub bardziej formalny sposób, cały jej rynek. Pozornie król żelatyny został zdetronizowany. Za chwilę jednak objawi nam się jako zbawca, który uratuje od upadku polski przemysł spożywczy.
Nie będzie przyspieszonych wyborów parlamentarnych, ponieważ budżet został uchwalony. Głosowanie odbywało się przy pełnej mobilizacji, nieobecnych było zaledwie dziesięciu na 460 posłów, co w Sejmie zdarza się nad wyraz rzadko. Tym razem szło jednak o dużą stawkę – utrzymanie lub przejęcie władzy (nieuchwalenie budżetu grozi rozwiązaniem Sejmu).
Prezydent Warszawy nie wygra w sądzie z ministrem finansów, mimo że ten nie wywiązał się z zapisanej w budżecie dotacji na metro. Pozew Pawła Piskorskiego był więc tyleż widowiskowy, co nieskuteczny. Nie każda złożona w ustawie budżetowej obietnica musi być bowiem spełniona. Niekiedy właśnie za jej dotrzymanie minister finansów może zostać postawiony przed Trybunał Stanu. Będzie tak wtedy, gdy państwo finansuje wszystkie zapisane wydatki, chociaż nie osiąga zaplanowanych dochodów.
Mimo wniosku o upadłość Torów Wyścigów Konnych, na Służewcu trwa zażarta gonitwa. Nie biorą w niej jednak udziału konie czystej krwi. To, co się dzieje, bardziej przypomina pogoń sfory psów za smakowitą kością.
, niemożliwy do osiągnięcia może się okazać nawet obniżony (z 5,1 do 4,5 proc.) wzrost produktu krajowego brutto, więc bezrobocie wzrośnie jeszcze bardziej. Ból, po okresie znieczulenia, będzie jeszcze większy. Politycy mogą się pocieszać, że stanie się to zmartwieniem następnej ekipy rządzącej, społeczeństwo jednak pozostanie to samo.Joanna Solska
W nowe tysiąclecie weszliśmy z hukiem fajerwerków, ale nosem na kwintę – wskaźnik optymizmu konsumentów w grudniu 2000 r. opadł do poziomu nienotowanego od 1993 r. Jesteśmy przygnębieni, niezadowoleni i pełni obaw na przyszłość. Mimo że dla gospodarki nie był to wcale rok najgorszy, zaś pod wieloma względami – np. biorąc pod uwagę mniejszy deficyt obrotów w handlu zagranicznym – nawet lepszy od poprzednich. Skoro gospodarka ma się nie najgorzej, a społeczeństwo czuje się źle, to powstaje pytanie o powody tej rozbieżności ocen.
już miesiąc później zapał do zadłużania się znacznie zmalał, zaś w listopadzie wyciągnęliśmy rękę po kredyty o wartości zaledwie 600 mln zł, czyli prawie trzykrotnie mniej niż rok wcześniej. Dużo więcej natomiast niż przed rokiem oszczędzamy – w listopadzie 1999 r. ulokowaliśmy w bankach ok. 1
Po dwóch latach niby-reformy w służbie zdrowia jest tragicznie. Coraz lepiej mają się tylko pracownicy kas chorych. Ostatnio posłowie wzburzonemu społeczeństwu rzucili ochłap – przegłosowali likwidację „czapki”, czyli Krajowego Związku Kas Chorych i uchwalili, że finanse tych instytucji będą jawne. Nigdy jednak nie jest tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. To właśnie czeka nas w nadchodzącym roku.
wyjście – dyskusję o prywatnych kasach chorych odłożyli na czas nieokreślony. To pozwoli im uniknąć wszelkich trudnych pytań, zaś pacjentom, lekarzom i pielęgniarkom odbiera nadzieję na nikłą choćby poprawę.Joanna Solska
Jarosław Bauc, minister finansów, o wyrwach w budżecie, reformie podatków i woli politycznej
powodzenia w przekonywaniu polityków do oczywistych racji ekonomicznych. Ja z kolei życzę czytelnikom i redakcji „Polityki” szczęśliwego Nowego Roku i mniej polityki w gospodarce. Rozmawiali Joanna Solska i Paweł Tarnowski Jarosław Bauc (1957), absolwent Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego
Przygotowania do Bożego Narodzenia w 1989 r. były zupełnie inne niż poprzednie. Nikt nie ustawiał się w nocy do mięsnego, w którym jeszcze niedawno rejestrował kartki. Kolejki przeniosły się pod firmowe sklepy zakładów mięsnych, w których sprzedawano bez marży. Ale główny ciężar zaopatrzenia świątecznych stołów wzięła na siebie ulica.
się za urynkowieniem, ale przeciw jego formie i terminom, zaproponowanym przez rząd na 1 sierpnia. Przeciwko był zarówno Ryszard Bugaj z opozycji, jak i prof. Władysław Baka oraz Andrzej Sopoćko z PZPR. W imieniu OPZZ skrytykował projekt Wacław Martyniuk, głównie za niedocenienie społecznych
Z trzech nóg reformy emerytalnej druga ciągle potyka się o pierwszą, a trzecia w ogóle jeszcze nie wyrosła. Po prawie dwóch latach starość dzisiejszych czterdziesto- i pięćdziesięciolatków jawi się coraz bardziej ponuro. Jeśli politycy nie zaczną wreszcie naprawiać tego, co spaprali, pierwsza fala zreformowanych emerytów będzie zazdrościć finansowej pomyślności tym, którzy zestarzeli się wcześniej.
, dzisiaj miliony ludzi nie przeżywałyby gehenny, że nie potrafią udokumentować swoich zarobków. Marny posag Każdy, kto w momencie startu reformy, czyli 1 stycznia 1999 r., nie ukończył jeszcze 50 lat, miał mieć założone w ZUS konto indywidualne. Bez względu na to, czy przystąpił do II filaru. Osoby
nie może niszczyć tych, których działalność jest pożądana, skuteczna i przejrzysta. Nic dziwnego, że fundacje najbogatsze – jak potężna Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności – rejestrują się w krajach, np. w USA, gdzie przepisy są dla nich łaskawsze i zarabiają na tamtejszej giełdzie.Joanna Solska
Ziemia w Polsce jest tańsza niż barszcz. Są regiony, w których metr kwadratowy ornego gruntu można kupić już za pół dolara. To kusi nie tylko Niemców, mających do Warmii czy Śląska szczególne sentymenty, Holendrów, zmęczonych chemią i ciasnotą we własnym kraju, ale także coraz więcej bogatych Polaków. Ostatnio posiadaczem kilku tysięcy hektarów na Żuławach stał się Ryszard Krauze, szef Prokomu. Gruntu szuka też jeden z byłych rzeczników rządu.
rolnictwem nic wspólnego. Chłopom polskim szczęść Boże. Obszarnicy • gospodarstw powyżej 1 tys. ha jest 29. Z tego właścicielami 11 są osoby prywatne, zaś 18 – przedsiębiorstwa; • gospodarstw rolnych powyżej 500 do 1 tys. ha jest 174 (właścicielami 86 są osoby fizyczne, 88
Rząd nareszcie przesłał do Sejmu projekt budżetu na 2001 r. Laików zdumiewa, że choć prognozowana dziura w budżecie – czyli różnica między dochodami i wydatkami – wzrosła w porównaniu z założeniami z lipca prawie dwukrotnie, z 11 do 21,7 mld zł, to wszystkie pozostałe wskaźniki pozostały zadziwiająco dobre. Fachowcy obawiają się, że nawet za dobre i że mogą się gwałtownie pogorszyć, jeśli runie wątła konstrukcja, na której się opierają.
poprawa ściągalności podatków VAT i PIT, po której minister finansów spodziewa się ponad 1 mld zł.Losy obecnego projektu mogą więc być różne. Od najbardziej dramatycznych – gdy Sejm go odrzuci, skracając tym samym swoją kadencję, po nawet humorystyczne. Nie da się bowiem wykluczyć, że
Parlament dał popis niekompetencji lub też małej odporności na naciski. Sankcjonując ulgę podatkową w postaci bonów towarowych do hipermarketów, pozbawił budżet i ZUS setek milionów złotych. Przy okazji skazał na poważne kłopoty wielu właścicieli małych sklepów.
otrzymać 700, muszą zarobić 1 tys. zł). Najmniej zarabiający otrzymując bon zamiast wypłaty oszczędzają około 160 zł. Jak z tego widać, najbardziej zadowolone ze świadczenia w postaci bonu są osoby najlepiej zarabiające. Jeszcze bardziej kartka na zakupy do hipermarketów uszczęśliwia jednak
Pierwotny, lipcowy projekt budżetu 2001 r. kompletnie rozlazł się w szwach – powstała dziura wielkości aż 7 mld zł. Rząd, wspólnie ze swym zapleczem politycznym, gorączkowo szuka oszczędności pozwalających sprowadzić deficyt do bezpiecznego poziomu. Efekt tych usiłowań zobaczymy 15 listopada.
Przez ostatnie tygodnie mieliśmy wrażenie, że najważniejszą sprawą dla Polski są wybory prezydenckie. Potrzebom wyborczym podporządkowano racjonalizm ekonomiczny. Miarą, którą poszczególne partie przykładały do każdej istotnej decyzji gospodarczej, stało się to, jak wpłynie ona na popularność własnego kandydata. Teraz czeka nas z pozoru zupełnie inna batalia – o budżet – ale najprawdopodobniej odbędzie się ona według identycznego scenariusza, tyle że tym razem stawką będzie wynik wyborów parlamentarnych.
pozabudżetowych instytucji państwowych, którymi – w ramach politycznego podziału łupów – zarządzają działacze poszczególnych partii. W tej, jako jednej z nielicznych spraw, politycy doszli do zgody ponad partyjnymi podziałami. Niestety, nie dla dobra przyszłości kraju, lecz ku pomyślności ugrupowań politycznych. Jeśli nadal będziemy wyrażać na to milczącą zgodę, puszczą nas z torbami. Joanna Solska
„Zoo uczy, bawi, wychowuje” – tablica z tym napisem witała jeszcze niedawno gości warszawskiego ogrodu zoologicznego. Kogo bawi i czego uczy widok zwierząt w niewoli, często zamkniętych w małych klatkach, znudzonych, apatycznych? Jaki jest sens trzymania w więzieniu małp człekokształtnych? Czy to naprawdę przyjemne i pożyteczne oglądać w centrum Europy drepczące niedźwiedzie? Są nowoczesne i kosztowne ogrody, które potrafią ocalić ginące gatunki, prowadzą badania naukowe. Ale część służy prymitywnej, anachronicznej rozrywce. Gdy przyjrzeć się publiczności przed klatkami, fosami, wybiegami, to rzadko na rozbawionych obliczach daje się zauważyć pasję poznawczą. Raczej wątpliwą uciechę, bo małpa się drapie, a słoń trąbi. W epoce multimediów, dzięki coraz doskonalszym filmom przyrodniczym, możemy poznawać życie zwierząt w ich naturalnym środowisku. Czas więc uwolnić słonia. Rozpoczynamy cykl publikacji pod tym hasłem i szukamy sprzymierzeńców wśród czytelników. Czekamy na Państwa listy.
części pozostają one także przedsięwzięciem komercyjnym, stworzonym dla rozrywki. Jak napisał w „Wiedzy i Życiu” zajmujący się od lat ogrodami dr Leszek Solski: „Miejscem białego niedźwiedzia nie jest Tokio, a kolibra – Moskwa. Tylko człowiek mógł je zmusić do
Podwyższenie cen mięsa w PRL zawsze groziło rozlewem robotniczej krwi i w konsekwencji zmianą ludowej ekipy rządzącej. Dopiero w 1976 r. przypomniano sobie trzecią drogę – po nieudanej próbie podwyższenia cen cukru Piotr Jaroszewicz, ówczesny premier, ogłosił w telewizji wprowadzenie bonów towarowych i nadal pozostał szefem rządu. Dlatego kilka lat później, do trzynastego z 21 postulatów, podpisanych w sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, a dotyczącego reglamentacji mięsa, partia podeszła z pełnym zrozumieniem.
sprawie wiążące decyzje, a nawet wydrukowano odpowiednie kartki. Kiedy jednak wreszcie konsultacje zakończono i zdecydowano, że reglamentację mięsa i jego przetworów rozpocznie się od 1 kwietnia 1981 r., okazało się, że do sklepów ruszymy z kartkami wydrukowanymi na luty. Reglamentację wprowadzono
Prawie dwuletnia dyskusja o konieczności obniżania podatków od dochodów osobistych zakończy się prawdopodobnie decyzją o ich ponownym podwyższeniu. Rząd, opowiadając się stanowczo przeciwko obniżaniu stawek w 2001 r., proponuje zlikwidować niektóre ulgi. Próbuje to osłodzić obietnicą obniżenia stawek od 2002 r., czyli wtedy, kiedy już nie będzie rządził.
Nikt nie potrafi odróżnić kukurydzy pozbawionej męskości od normalnej. Naszym oczom umyka też fakt, że żeńskie komórki męskosterylnej, czyli wykastrowanej rośliny zostały sztucznie zapłodnione przez bujniejszą odmianę tego samego gatunku, co gwarantuje o wiele wyższe plony. Dlatego plantacje roślin ulepszonych genetycznie, choć wystawione na widok publiczny, w praktyce są w Polsce tajne.
. Joanna Solska Zmutowane geny znajdują się tylko w białku. Na pewno nie zawiera ich więc ani olej wyprodukowany z transgenicznego rzepaku, ani cukier zrobiony z genetycznie ulepszonych buraków. Obawy ekologów Nie da się dziś przewidzieć, jak w przyszłości zachowają się gatunki transgeniczne w środowisku
Politycy z wielkim powodzeniem mnożą sposoby prywatyzowania publicznych pieniędzy. Pierwszy krok polega na tym, aby „wyprowadzić je z budżetu”, czyli wyjąć spod rygorów ustawy budżetowej i odebrać kontrolę nad nimi ministrowi finansów. W ten sposób do kasy, którą nazywamy budżetem państwa, trafia już tylko połowa publicznego grosza. Nic dziwnego, że jest go ciągle za mało, więc rosną podatki. Towarzyszy temu wielka rozrzutność tych, do rąk których trafia druga połowa naszych pieniędzy – zarządców funduszy celowych, agencji rządowych, a także dysponentów tzw. środków specjalnych.
, ograniczającej zarobki szefów spółek państwowych lub z przewagą własności Skarbu Państwa. W demonstrowaniu wyrazów oburzenia prześcigali się w parlamencie przedstawiciele wszystkich partii, populistyczna ustawa przeszła jednogłośnie, a do tej pory pozostawała martwa, co podobno ma się zmienić od 1 września
Stajemy się śmietnikiem bogatszej części Europy. Z 200 mln sztuk używanej odzieży (wielkość ubiegłorocznego importu) część od razu ląduje w lasach i na wysypiskach. Reszta, której wielkość równa jest produkcji około 60 zakładów, powoduje ruinę rodzimego przemysłu lekkiego. Rozwiązaniem tych problemów mają być zezwolenia, o które importerzy starych ciuchów muszą się teraz starać w Ministerstwie Gospodarki. Z góry wiadomo, że zastosowanie tej biurokratycznej bariery niczego nie rozwiąże, przyczyni się jedynie do wzrostu cen w lumpeksach.
Kilka milionów członków 21 otwartych funduszy emerytalnych otrzymuje właśnie wyciągi informujące o stanie konta. Mieli zobaczyć, z jakim skutkiem towarzystwa inwestują ich pieniądze. Tymczasem zobaczyli, że są po prostu okradani. Olbrzymia większość na rachunkach ma dużo mniej, niż wpłaciła, a prawie co piąty na koncie nie ma nic.
. Coraz bardziej zasobne fundusze emerytalne mogą stać się piłką, którą wyrywać sobie będą gracze przeciwnych obozów. Z pewnością nie posłuży to interesom emerytów. Joanna Solska
dostrzegać problemu, albowiem stał się zakładnikiem „oczka”, czyli 21 posłów AWS głosujących inaczej (pod egidą posła Adama Bieli i Tomasza Wójcika). „Oczko” zgodziło się poprzeć 3-proc. VAT dla rolnictwa pod warunkiem, że powstanie monopol pod nazwą Cukier Polski, do którego przymusowo chce wcielić wszystkie niesprywatyzowane jeszcze cukrownie. Utrzymanie pozornej jedności AWS kosztuje społeczeństwo coraz drożej.Joanna Solska
Większość ludzi do lepszej pracy najskuteczniej zachęcają pieniądze. Tracą one jednak znacznie na atrakcyjności w przypadku osób, które pracują już tak intensywnie, że nie mają ich kiedy wydać. Zachodni świat drapieżnej konkurencji, usiłujący wycisnąć z nich jeszcze więcej, wymyślił incentive travels, czyli podróże motywacyjne. Teraz robią one furorę również u nas. Niestety, często w wersji zwulgaryzowanej, niewiele mającej wspólnego z pierwowzorem.
motywacyjne zaprasza swoich pracowników m.in. Wielkopolski Bank Kredytowy, Maspex. Inni jeszcze powątpiewają w ich skuteczność. – Tak jak wątpili w sens reklamy, twierdząc, że połowa pieniędzy, jaką się na nią wydaje, jest zmarnowana – mówi Magdalena Białek. – Nie wiadomo tylko która. Joanna Solska
Wakacje zwykle były okresem oddechu od wyścigu cen – w lipcu i sierpniu notowaliśmy deflację, czyli ich spadek, który następował dzięki taniejącej żywności. W tym roku jest odwrotnie – ceny w lipcu poszły w górę o pół procenta, na co wpłynęła czerwcowa panika na rynku zbóż. Mogło być jeszcze gorzej, gdyby sytuacji nie zamortyzowała fala obniżek cen paliw. Co będzie dalej?
uruchomieniu kontyngentu, ale w ogóle o zawieszeniu ceł. Rozdzielnictwo rząd bowiem doprowadził już do takiej perfekcji, że importerzy najpierw starają się o zezwolenie na przywóz, potem otrzymują zgodę na sprowadzenie minimalnych ilości (ostatnim razem zaledwie 1 tys. ton) i
Wszyscy wspieramy szarą strefę. Do takiego wniosku doszedł urzędnik fiskalny po dwutygodniowym urlopie za granicą, zorganizowanym przez biuro podróży. Podczas pobytu skrupulatnie notował swoje spostrzeżenia. Oto jego pamiętnik.
kwartale, powinienem dostać premię. 1 czerwca. Dostałem premię. Byłaby całkiem ładna sumka, gdyby nie ten podatek. To skandal, żeby od nagrody płacić jeszcze składki na ZUS. Liczyłem, że ponurkuję w Morzu Czerwonym, a tu ledwie starczy nam na Turcję. 3 czerwca. Przeglądałem ogłoszenia. Znalazłem
Zamiast całościowej reformy podatków czeka nas w przyszłym roku bolesna fala podwyżek podatku od towarów i usług (VAT), na której rząd spodziewa się zarobić dodatkowo 2,8 mld zł. Z tej sumy 1,3 mld zł jest już prawie pewne. Sejm bowiem przegłosował 3 proc. VAT w rolnictwie. Jeśli kolejne propozycje rządu zostaną przyjęte przez parlament, wzrosną ceny mieszkań, materiałów i robót budowlanych, żywności i prasy. VAT, nazywany także podatkiem konsumpcyjnym, jest bowiem doliczany do cen.
, jakie wpływają do budżetu. Tych pieniędzy, jak wiadomo, ciągle jest za mało. Dlatego, choć kiedyś to zapowiadano, dziś już nie ma mowy o tym, żeby stawka 22 proc. została obniżona choćby o jeden punkt. Ten punkt bowiem wart jest aż 1 mld zł – jak podkreślił kiedyś wiceminister finansów Jan
Tak gorąco o wstępne bądź co bądź założenia budżetu nie spierano się nigdy wcześniej. Prawdziwa batalia będzie rozgrywała się dopiero w Sejmie. Obecne emocje wynikają z tego, że nie jest to walka o budżet, ale o władzę. Od przyjęcia lub odrzucenia ustawy budżetowej zależy bowiem termin wyborów parlamentarnych.
Łatwo wymienić przykłady afer gospodarczych, z powodu których państwo traci ogromne pieniądze. O wiele trudniej wskazać aferzystów, którym sądy wymierzyły surową karę. Nie mogą tego uczynić, ponieważ prawdziwym winowajcą jest zwykle złe prawo, które owe przekręty czyni legalnymi. Najświeższym przykładem prawnego knota, zachęcającego do nadużyć, jest uchwalona przez Sejm ustawa o grupach producenckich.
jednego hektara gruntów rolnych), przez pięć lat korzysta z dotacji budżetowych. W pierwszym roku działalności jest to 5, w kolejnych 4, 3, 2 i 1 proc. „udokumentowanych przychodów z działalności”. Co to znaczy? – Taki przepis zachęca mnie, abym zlikwidował legalny interes i
Przedstawiając projekt budżetu na 2001 r. minister finansów zagrał z nami w trzy karty. Tak pomieszał poszczególne pozycje, że zdezorientował nie tylko społeczeństwo, ale nawet analityków finansowych. W pierwszej chwili uznali oni, że projekt zapowiada zaciskanie pasa, zaś po bliższym wejrzeniu w metodologię jego przygotowania dochodzą do wniosku, że wręcz odwrotnie.
To były pieszczochy schyłku socjalizmu. Pierwsze socjalistyczne przedsiębiorstwa z kapitałem międzynarodowym: Petrobaltic, Miraculum, Przędzalnia Przyjaźń oraz FIMBES powstały, żeby zacieśnić więzy kooperacyjne między Polską a Związkiem Radzieckim i NRD oraz udowodnić wyższość Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej nad Europejską Wspólnotą Gospodarczą. Miało być wspaniale, a został balast, z którym nie każdy przez 10 lat potrafił się uporać.
Ministerstwa Chemii ZSRR, obecnie generalnego dyrektora ChimPromService w Moskwie, w którego rękach znajduje się 27 proc. akcji Miraculum. 1 proc. ma ponadto Oleg Ostrowski, przedstawiciel ukraińskiej hurtowni Galant. Fabryka nie najgorzej radziła sobie do czasu kryzysu rosyjskiego, od dwóch lat zjeżdża jednak
Wakacyjne rachunki to równanie z dwiema niewiadomymi – ile w terminie naszego wyjazdu będzie kosztowała na świecie ropa, natomiast w kraju złotówka. Organizatorzy wypoczynku starają się ryzyko przerzucić na klienta, określając cenę w dolarach. Płacimy wprawdzie złotówkami, ale po takim kursie, jaki obowiązuje w dniu zakupu wycieczki. Jeśli dolar nagle zdrożeje, trzeba zapłacić więcej.