Do serwisów streamingowych w pandemii uciekła gigantyczna widownia. Teraz jednak coraz bardziej przypominają starą telewizję, dla której miały być alternatywą. Włącznie z emisją reklam.
Inspirowana powieścią Sandry Barnedy „Ziemia kobiet” reklamowana jest jako komediodramat z elementami kryminalnymi, ale bliżej jej do telenoweli.
Trudno uznać „Metodę na serce” za dzieło w pełni udane.
Są wiejskie zaśpiewy, tańce i jest dziewczęcy pocałunek na tle rozkwitającej przyrody.
W drugiej odsłonie prequela „Gry o tron” zapowiadana wojna domowa ma wejść w fazę kulminacyjną.
Nowe dzieło Davida E. Kelleya wpisuje się w trend serialowych wersji głośnych filmów sprzed lat.
Polskie obywatelstwo niedawno uzyskał amerykański oscarowy reżyser Darren Aronofsky. Teraz w jego ślady idzie aktor Jesse Eisenberg, który nakręcił film o swoich polsko-żydowskich korzeniach.
Jak poradzi sobie z trudną na wielu poziomach sytuacją w Dramatycznym? Życzmy Wojciechowi Farudze powodzenia, bo dobrego Dramatycznego potrzebują dziś dramatycznie zarówno jego pracownicy, jak i widzowie.
Aldona Machnowska-Góra. Czytaj też: Kurs na górę lodową, bez oszczędności. Polskie teatry są jak tykające bomby Spajanie horyzontów 1 listopada Wojciech Faruga ma zostać powołany na pięcioletnią kadencję. Wcześniej ma skończyć pracę nad premierą „Fausta” Goethego w Teatrze Narodowym. Na
Sadystyczni mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, brutalne mordy i gwałty, a wszystko schematyczne, pokazane w dosłowny sposób i jeszcze wyjaśnione.
W tle pojawiają się postacie gwiazd tamtych czasów, z Marleną Dietrich i Andym Warholem na czele.
Sezon teatralny dobrze skończyć z hukiem, czyli mocną premierą albo festiwalem. A jeszcze lepiej grać także w wakacje.
Największą wadą filmu Piotra Trzaskalskiego jest zupełny brak logiki i napięcia, charakterystyczny raczej dla telenowel niż thrillerów psychologicznych.
Serial Abi Morgan to kolejny dowód na prawdziwość tezy, że nawet najlepsze intencje to za mało.
Miała być willa w słonecznej Hiszpanii, a jest dom pod Warszawą z krytym basenem, bo na zewnątrz zima.
Ogląda się to czterogodzinne meandrowanie, z falującym, a czasem zawieszonym zainteresowaniem.
Całość idealnie spełnia definicję netflixowego średniaka.
lat (czy z tegorocznego, świetnego, drugiego sezonu „Turysty”), a wyśmiewanie mody na podkasty true crime w mistrzowskiej formie oglądać można w serii „Zbrodnie po sąsiedzku”. Produkcja Jeza Scharfa nie dorównuje żadnemu z tych dzieł. Wszystko jest tu dość przewidywalne, od
Nie należymy do narodów rozśpiewanych, ale w teatrze trudno dziś znaleźć spektakl bez choćby jednej piosenki. Przybywa też dobrych rodzimych musicali.
Wierność reżysera frazie hrabiego Fredry zadowoli tradycjonalistów, współczesna inscenizacja – progresywistów, a Maciej Stuhr, świetny w roli Papkina bardziej melancholijnego niż groteskowego – jednych i drugich.
Hertmans przenosi Sofoklesa w realia arabskiej dzielnicy Brukseli.
Fundacja Sexedpl, której założycielką jest modelka Anja Rubik, od siedmiu lat robi to, co powinno robić polskie państwo, ale uparcie nie robi – czyli zapewniać opartą na rzetelnej wiedzy edukację zdrowia seksualnego.
W Teatrze Łaźnia Nowa w krakowskiej Nowej Hucie Jerzy Urban walczy w ringu o polską duszę z innym Żydem – Jezusem.
Peszkowie nieraz udowadniali, że nie ma dla nich tematów tabu, a miłość rymuje się ze słowem „szczerość”.
Począwszy od 6 maja, w TVP1 i TVP Kultura będzie można zobaczyć telewizyjne wersje najgłośniejszych spektakli ostatnich lat. Prawdziwych hitów. Dla nich warto sobie przypomnieć o istnieniu TVP i telewizyjnej ramówki.
Ambicje bez wątpienia były duże.
Tu wszystko jest na sto procent: śpiew, taniec i metafizyka.
Serial osładzający ból czarnym humorem, niełatwy w oglądaniu i poruszający zarówno ważne tematy, jak i widza.
W spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego stara pisarka Elizabeth Costello jest głosem serca i sumienia w kończącym się świecie.
Podstawą „Sympatyka” jest nagrodzona Pulitzerem powieść Vieta Thanha Nguyena z 2015 r. Łącząc elementy czarnej komedii, przejmującego dramatu, thrillera szpiegowskiego i satyry politycznej, autor opisał życie wietnamskich emigrantów w Los Angeles w latach 70. i 80. XX w. – gdy po wojnie amerykańsko-wietnamskiej ich ojczyznę przejęli komuniści.
Po obejrzeniu pięciu z ośmiu odcinków serialu wciąż trudno dociec, dlaczego w ogóle powstało to jałowe połączenie „Czarodziejskiej góry” Manna w wersji superlight, przestylizowanych filmów Wesa Andersona i opery mydlanej.
Poruszający film „Dobrzy nieznajomi”, brawurowy monodram „Vanya” i serialowy „Ripley” Netflixa. Andrew Scott to kolejny wielki aktor z Irlandii, który podbija świat.
Popularna aktorka Izabela Kuna jest też autorką dwóch powieści, których bohaterką jest Klara – czterdziestoparoletnia rysowniczka, warszawianka z wyboru, borykająca się z życiem – czyli niesatysfakcjonującym związkiem i toksyczną matką – przy pomocy przyjaciół, w poczet których zalicza także: xanax, koniak i psychodelicznego kota reproduktora brytyjskiego.
Po postać Agnieszki, zaangażowanej społecznie reżyserki z filmów Andrzeja Wajdy, 14 lat temu sięgnął duet Demirski-Strzępka w zrealizowanym w wałbrzyskim Szaniawskim, brawurowym „Był sobie Andrzej Andrzej Andrzej i Andrzej”, teraz wraca do niej Jakub Skrzywanek we wrocławsko-warszawskiej produkcji „Człowiek z papieru.
Oparty na książce Jamesa L. Swansona „Manhunt: The 12-Day Chase for Lincoln’s Killer” miniserial z pieczołowitością, detalami i w dość powolnym rytmie przedstawia moment zwrotny w historii Stanów Zjednoczonych.
‚‚Ciemny grylaż”, gorzka satyra na upolitycznienie mediów i – szerzej – absurdy życia w autorytarnie rządzonym kraju, powstał dla Studenckiego Teatru Satyryków w latach 70., ale premiery doczekał się dopiero w 1980 r., na fali karnawału Solidarności.
Od „Wesela” Wajdy, przez „Wesela” Smarzowskiego, po wesele w zespole Teatru Słowackiego. Nowa inscenizacja Mai Kleczewskiej czerpie z tradycji, mówi o współczesności i składa hołd walczącym o kulturę wolną od pisowskich wpływów.
Moda na ekranowe morderstwa dokonywane w luksusowych sceneriach przez i/lub na bogaczach nie przemija.
Sceny rozgrywające się w Ukrainie są mocnym kontrapunktem dla sielskiej scenerii Mazur i wątków komediowych.
Zakończona właśnie serialowa trylogia „Rojst” to świetny dramat i kryminał, z portretem zmieniającej się Polski w tle. Przy okazji dużo mówi o sukcesie współczesnego rynku streamingowego i jego polskim problemie.
W najbliższy weekend rusza okrągła, 30. edycja Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, przeglądu teatralnych hitów ostatnich miesięcy, organizowanego niestrudzenie od trzech dekad przez Teatr Powszechny w Łodzi.
Reżyser topi tę historię w swojej ulubionej estetyce rodem z klubów sado-maso z lat 90.
Serial krąży między abstrakcją a oczywistością. Prawdziwi dyktatorzy byli i są straszniejsi.
Przez scenę symbolizującą XIX-wieczny mieszczański salon przewija się ponad 20 bohaterów, w większości rysowanych bardzo grubą kreską.
Akcja rozwija się wolno, tamowana przez posępne wizje Lorny, których nie powstydziłby się Edgar Allan Poe.
Katarzyna Minkowska kontynuuje swój cykl wiwisekcji stosunków rodzinnych, z procesem terapeutycznym w tle.
Produkcji nie pomaga to, że aktorzy mówią po angielsku z francuskim akcentem, a 38-letniego Diora gra 54-latek.
Powroty po latach do kiedyś świetnie sprawdzających się formuł są ryzykowne.
W polskich komediach obyczajowych zachodzą podobne zmiany jak w polskim społeczeństwie. Zmienił się wiek kochanków i ton rozmowy o seksie. Mamy też nową męską gwiazdę gatunku.
Serialowy „Pan i pani Smith” to połączenie filmów o Bondzie i dram małżeńskich spod znaku Bergmana.
„Nasze czasy” to uniwersalna opowieść o czasie, jaki mamy i jaki nam pozostał.
Gdy na temat spojrzy się szerzej, łatwiej o opowieść, która łączy, a nie dzieli. Bardzo się też przydaje poczucie humoru, przekłuwające napompowane balony powagi i oburzenia – mówi Katarzyna Szyngiera, laureatka Paszportu POLITYKI w dziedzinie Teatru.
ANETA KYZIOŁ: – Na „1989”, grane w dwóch teatrach, w Krakowie i w Gdańsku, bilety wyprzedają się na pniu, spektakl objechał festiwale, przyjmowany jest owacjami na stojąco. Co to oznacza: odnieść wielki sukces w polskim teatrze? KATARZYNA SZYNGIERA: – Chyba to, że powoli