zaogonkować. „– Ludwik?”. „– Tak, to ja”. „– Poczekaj chwilę, zawołam tylko zmiennika”. I tak zaczęliśmy rozmawiać. Był to zapewne dialog, o jakim marzyliby dyplomaci. Co dwa zdania przerwa, bo Mikołaj biegł do baru, więc miałbym czas wymyślić dowcip albo zabójczo błyskotliwą pointę. Nic z tych
1:1 i 27 minut, które nie chciały się skończyć. Wreszcie ryk kolejny. Ze wszystkich domów wybiegali ludzie, żeby rzucać się sobie na szyję. Ale nie tylko. Przedziwny jest instynkt tłumu. Nikt niczego z nikim nie uzgadniał, a wszyscy wpychali się do autobusów, żeby jechać, gdzie
latach, kiedy nic to już nie kosztowało, napisała, jakże przypochlebnie, iż: „Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych studenci mieli zarówno charyzmatycznego przywódcę (Ludwik Stomma), jak i własne autorytety (Ryszard Tomicki, Jerzy S. Wasilewski). Do kontestujących zaliczał się
, ale przy Alzheimerze możesz zgoła zapomnieć, że trzeba się napić…Drugie zdanie jest bardziej skomplikowane. Nie jest w nim powiedziane, że Ludwik Stomma stetryczał, zdegradował się intelektualnie, starość obrodziła sklerozą i maniactwem. Nic z tych rzeczy. Haszczyński jest w każdym calu
29 grudnia 2010 r. minie sto lat od śmierci mojego dziadka po mieczu Ludwika Stommy (1859–1910). Całe życie spędził w swoim majątku w Szacunach na Laudzie, skąd wyjeżdżał niechętnie i najczęściej tylko w odwiedziny do sąsiednich dworków. Do Kognowickich w Łączynowie
Francuzów Warszawy „Varsovie”, a przez Niemców „Warschau”. Cóż dopiero mówić o takim Akwizgranie, który dla Niemców jest Aachen, a dla Francuzów Aix-en-Chapelle?Tata powiedział mi kiedyś, że mam szczęście nazywając się Stomma, bo to nigdzie nie budzi sprzeciwów i nie przysparza
, chcą prawdy i tylko prawdy. Tyle że owa prawda jest już znana i znowu płaska i przyziemna. Co wiemy na pewno? 1. Nie było spisku i zamachu. 2. Lotnictwo polskie nie przestrzegało podstawowych procedur wpisanych w regulaminy i przepisy międzynarodowe. 3. Lądowanie we
miesiącach została pamięć o ulotnym spotkaniu. Drzewko się przyjęło, nazywa się „Stomma”, i pani profesor dzwoniła potem do mnie przekornie o świtach, kiedy zazwyczaj śpię jeszcze w najlepsze (o czym doskonale wiedziała), żeby mi powiedzieć, iż pąki już nabrzmiewają na
Na przyjęciu u Ludwika XV, 16 maja 1744 r., podano do stołu (podaję za M. Boehnem): „Zupę ze starych kapłonów, kuropatwy z kapustą, buljon posilny z gołębi, buljon z grzebieni kogutów; Hors d’oevres: kapłon pieczony, kuropatwy z soczewicą, kura nadziewana, haché z
uczciwością nie ma to już nic wspólnego. Wieszczowi można by jeszcze, choć nie wiem, co na to Ordon, ostatecznie wybaczyć. Gdzie wam tam jednak do wieszczów! Ludwik Stomma