Polska armia tworzy szkołę dla snajperów. Materiał do opanowania jest następujący: trzeba się nauczyć niepostrzeżenie zabić człowieka z odległości pół kilometra.
dostaje się zielone światło na działanie, samo naciśnięcie spustu to wyćwiczony odruch zapisany w pamięci mięśniowej. Nie myślisz, co robisz, ale automatycznie działasz – tłumaczy. Po akcji najczęściej idzie coś zjeść, bo w czasie zadania nie ma na to czasu. Czasem jest tak zmęczony, że od razu zasypia. – Nigdy nie śnili mi się ludzie, których widziałem na celowniku – uprzedza pytanie. Juliusz Ćwieluch
Przedłużenie ochrony byłemu premierowi to dość kosztowny gest.
Najpierw silnik zgasł Lolowi, ale zdążył się katapultować. Rok później ja musiałem się katapultować, a w 2003 r. Andrzej Andrzejewski. Do środowego wieczoru wydawało się, że śmierć można oszukać.
siła. 1 sierpnia 1990 r. okazało się, że jest inaczej. Wystartowałem na normalny ćwiczebny lot. Miałem ostrzelać kilka celów naziemnych i wrócić do bazy. Można by powiedzieć, że było to rutynowe zadanie. Wchodziło się na pułap 1,5 km z prędkością 750 km. A następnie puszczało maszynę w lot nurkowy
Był tylko jeden sposób, żeby uwieść tak wierzącego chłopaka jak Marek – udawać księdza. I Michał B. nie zawahał się go użyć.
Pomimo wykrycia kolejnego ogniska ptasiej grypy branża drobiarska nie panikuje – straty będą, ale grypa w końcu przejdzie. – A hodowcy dalej będą się zmagać z hodowlanym limitem 17 kurczaków na m kw. – mówi drobiowy potentat Mirosław Świerżewski.