Październik 1956 r. na trwałe wpisał się na listę polskich miesięcy, choć nie zawsze i nie przez wszystkich jest uznawany za godny pamięci i rocznicowych wspomnień. Wiedza o tamtych wydarzeniach i ludziach nadal dostarcza informacji nie tylko fascynujących, ale i kłopotliwych dla ferowania wniosków jednoznacznych.
Mamy za sobą chyba najdziwniejsze wybory współczesnej Europy. Czterech ugrupowań – z sześciu, które te wybory wygrały – nie było w poprzednim Sejmie. Za to partie rządzące nie zdobyły ani jednego mandatu. Co więcej: jeszcze nowy parlament się nie zebrał, a już zabrnął w ślepą uliczkę, bo nijak nie można utworzyć większości rządowej. Tak zadecydowali wyborcy, którzy kierowali się nie tylko wykoncypowaną taktyką, ale także emocjami, tęsknotą za odmianą i zwykłą ludzką przekorą. Co zatem powiedzieli wyborcy w niedzielę 23 września? Jaki jest Polaków portret powyborczy?
związkowców, konserwatystów, nacjonalistów i liberałów świadczy fakt, że po około 1/5 ich elektoratu z 1997 r. odeszła do PO i... SLD. • PO przejęła zaś pałeczkę po Unii Wolności. Unia straciła również sporo na rzecz SLD. Około 6 proc. przeszło do PiS. Z kolei ok. 1/5 elektoratu PSL przeszła na
Rozmowa z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim
Miller ma wszelkie dane, by być doskonałym organizatorem pracy rządu. Czy byłby równie dobrym premierem, zależy w dużej mierze od jego otoczenia. Wierzę, że tak będzie, bo Miller umie czytać partyturę, a pałeczkę trzyma w silnej dłoni. Rozmawiali: Jerzy Baczyński, Wiesław Władyka Rozmowa odbyła się w nocy z 23 na 24 września.
28 czerwca 1956 r. o godz. 6.30 rano robotnicy z Zakładów imienia Stalina w Poznaniu zamiast pójść po nocnej zmianie do domów, wyłamali bramy i wyszli w pochodzie na ulicę Dzierżyńskiego. Dołączyli do nich koledzy, którzy przybyli na kolejną zmianę oraz załogi z innych przedsiębiorstw. Wnet w centrum miasta zebrał się kilkunastotysięczny tłum. Tak zaczął się czarny czwartek, jeden z tragicznych dni PRL, które będą znaczyły jego historię i datowały kolejne przesilenia i przełomy.
partyjnych, choć wiele później zrobiono, by ją tam z powrotem wepchnąć. Na razie, 28 czerwca 1956 r., wyprowadzono przeciwko niej czołgi. Polała się krew, a premier Józef Cyrankiewicz mówił o odrąbanej przez władzę ludową – w imieniu i interesie klasy robotniczej – ręce. Triumf władzy był jednak złudny. Zbliżające się lato, a zwłaszcza jesień 1956 r. miały być gorące.Wiesław Władyka
stanowisko prezesa NIK z góry zastrzeżone dla przedstawiciela Akcji. Teraz kontraktu już nie ma i AWS może żegnać się z Najwyższą Izbą Kontroli. Układać się można bowiem z partnerami przewidywalnymi. Rozbitej prawicy udało się więc umocnić medialną koalicję SLD-PSL. Dalsze debaty polityków AWS o upolitycznianiu mediów przez ludowców i socjaldemokratów stają się więc bezprzedmiotowe. Mają, co chcieli.Wiesław Władyka
[warto mieć w biblioteczce]
latynoamerykańskich i USA stanowi – pisze autor – jeden z głównych wątków tej książki. Będzie więc nurt konfliktów, ale i współpracy; nurt dominacji i hegemonii, ale też kształtującego się stopniowo poczucia wspólnych »wartości amerykańskich«”. Wiesław Władyka [lektura obowiązkowa][warto mieć w biblioteczce][nie zaszkodzi przeczytać][tylko dla znawców][czytadło][złamane pióro]
, już dawno Leszek Miller nie był tak napastliwy wobec rządzących, do których zaliczył oczywiście i przywódców Platformy Wyborczej. Z punktu widzenia wyborcy, można powiedzieć, powstanie Platformy Wyborczej już się opłaciło.Wiesław Władyka
– tzw. korzyści materialne? Czy rzeczywiście wiedza o działaniach służb i urzędów podległych nie jest znana ich przełożonym, w tym premierowi i ministrom?Minister po sformułowaniu takich zarzutów albo – na znak sprzeciwu i protestu – ustępuje, albo domaga się dymisji innych, wskazanych z imienia, stanowisk i funkcji. Inaczej minister jest tylko paplą i plotkarzem.Wiesław Władyka
Jak co roku publikujemy księgę polskich rekordów. Teraz również wybraliśmy postacie, wydarzenia i fakty, które były „naj” w 2000 ro-ku – najbardziej głośne, najbardziej doniosłe i najbardziej zaskakujące lub wzruszające. Czy będziemy o nich pamiętać po latach? o wielu na pewno nie, niektóre znajdą się jednak w każdej opowieści o naszych czasach. Dzisiaj w końcu XX wieku wydają się nam ważne i żyją w naszej świadomości. Potwierdzają to także koledzy dziennikarze i znani politycy, których – tradycyjnie – poprosiliśmy o ich typy i wskazania.
sprawdził oświadczenia swych urzędników i wyciągnął właściwie wnioski. Najgorętszy temat przechodzi więc poślizgiem na rok następny. Będzie o czym dyskutować i w XXI stuleciu. Czyż korupcja nie jest wieczna? Największe rozczarowanie Przeżył je zapewne Wiesław Walendziak jako szef kampanii
siły samooczyszczenia, czeka nas poważny kryzys systemu politycznego. Trzeba mieć nadzieję, że prasa – co pokazała choćby w ostatnich dniach – będzie w ten dzwon bić nadal i że czytelnicy, którzy wiedzą, jak funkcjonują lokalne kliki, pomogą dziennikarzom.Wiesław Władyka
[warto mieć w biblioteczce]
wspólnotę wielowiekowego sąsiedztwa. Wiesław Władyka [lektura obowiązkowa][warto mieć w biblioteczce][nie zaszkodzi przeczytać][tylko dla znawców][czytadło][złamane pióro]
W noc powyborczą „Polityka” rozmawia z Aleksandrem Kwaśniewskim
Marek Belka, mogę spać spokojnie, jeśli ktoś inny, być może będę musiał zachować większą czujność. Siła kreatywna SLD jest jednak ogromna. Mam prawo przypuszczać, że Sojusz jest w stanie wyłonić ekipę kompetentną i twórczą. Czy zwycięski SLD będzie się liczyć z prezydentem? Będzie. Proszę to już zostawić mnie. Rozmawiali: Jerzy Baczyński, Mariusz Janicki, Wiesław Władyka
Kto ma dzisiaj prawo do obchodów 20 rocznicy Sierpnia i powstania Solidarności? Co pozostało z tamtego wielkiego wydarzenia: czy tylko pamięć kilku obrazów, kilku symbolicznych faktów, gestów i piosenek? Gdzie dzisiaj szukać śladów tamtych wydarzeń? Co zostało z Sierpnia w życiu publicznym, w kulturze i w języku? Na te pytania nie ma wcale łatwych odpowiedzi, między innymi dlatego, że pamięć o 1980 r. jakoś dziwnie osłabła, zupełnie prawie nie pielęgnowana i nie ożywiana przez literaturę i historyków. Powstało co prawda kilka książek i kilkadziesiąt esejów, lecz gdzież temu zbiorowi do sumiennych i wszechstronnych opracowań. Uderza w oczy skromność skumulowanej refleksji, jaka ostała się po polskiej rewolucji 1980 r. Przy czym rewolucja ta jest stale obecna jako ogólne ideowe i polityczne odniesienie – nie bardzo wiadomo zresztą dokładnie jakie i do czego, jako legitymacja, która ma uzasadniać specjalne prawo do oceny dzisiejszych zdarzeń i zjawisk, wreszcie jako witryna wielu biografii, które wówczas – tak bywało – bądź zaczynały się naprawdę, bądź gwałtownie przemieniały swój dotychczasowy bieg.
postulatów można było się spodziewać, one były wpisane w każdą sytuację strajkową epoki. Czymś rewolucyjnie nowym i jednocześnie genialnym było wprowadzenie na listę postulatu numer 1, czyli domaganie się zalegalizowania niezależnych od partii i pracodawców związków zawodowych (wzmocnionego dwoma
Sprawa lustracyjna byłego prezydenta, wielkiego bohatera roku 1980, wystawia na próbę wszystko to, co układane było w naszych podręcznikach historii współczesnej i co sobie sami ułożyliśmy w głowach – z nadzieją, że dzieciom i wnukom powiemy, jak było naprawdę. I że wytłumaczymy im, o co chodziło 20 lat temu, w Sierpniu, jak to było trudne i niezwykłe, i jaki był kontekst ówczesnych wydarzeń. Nie tylko oczywiście tamtych, lecz także tych je poprzedzających i tych, które nastąpiły później, aż po rok 1989 i lata następne. Teraz ta konstrukcja chwieje się i za chwilę może runąć.
Niedawno młody człowiek powiedział mi, że ja to miałem szczęście, bo zdążyłem jeszcze pożyć w PRL. Rzeczywiście, zdążyłem i na szczęście wiem, co to było. Na otwarcie wystawy „Szare w kolorze 1956–1970” przybyli starsi, którzy już wówczas – w latach 60. – wcale nie byli młodzi, przybyli ówcześni młodzi, a także ich dzieci i wnuki. Było dość wesoło, mimo że Anda Rottenberg, kurator wystawy, przecinając wstęgę mówiła coś o cenzurze i o specyficznym, politycznym klimacie epoki.
jeżeli zdjęcia są nawet wyłącznie czarno-białe, to ten ruch jest bardzo, jeśli tak można powiedzieć, kolorowy. tekst Wiesław Władyka, Fotografie Grzegorz Press
[warto mieć w biblioteczce]
Wołka, a też w dalszym tle Donalda Tuska i Macieja Płażyńskiego. Wiesław Władyka [lektura obowiązkowa][warto mieć w biblioteczce][nie zaszkodzi przeczytać][tylko dla znawców][złamane pióro]
Wydana właśnie w Polsce książka Icchaka Cukiermana – zastępcy komendanta Żydowskiej Organizacji Bojowej w Warszawie – to dzieło niezwykłe. Dojmujące świadectwo prawdy o najstraszniejszym czasie wojennym, nie pomijające tematów, które do dziś historycy czy publicyści wahają się poruszyć.
faktu wynikają.Wiesław Władyka PS: Centralne obchody sześćdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej odbyły się 13 kwietnia. Dlaczego właśnie trzynastego? Przecież pierwsze egzekucje miały miejsce trzeciego kwietnia 1940 r.! Natomiast 13 kwietnia – i to dwa lata później, bo w 1943 r. – komunikat o odkryciu grobów katyńskich opublikowali Niemcy.Dziwne, dlaczego to oni mieliby wyznaczać nasz dzień pamięci.(M.T.)
Aleksander Kwaśniewski, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
marginesie i nie stanowi dla większości ludzi żadnego problemu. Inaczej sprzyja to rozwojowi czarnego rynku i wzrostowi zainteresowania społecznego tym, co zakazane. Widzieliśmy to już w PRL, kiedy obowiązywał twardy zakaz pornografii. Krótko mówiąc: jest problem z tą ustawą. Rozmawiali: Janina Paradowska, Jerzy Baczyński i Wiesław Władyka
PRL przechował w sobie wiele bytów i fenomenów, które zapewne znikłyby bezpowrotnie lub poddane zostałyby nowoczesnej przemianie, gdyby PRL nie był PRL-em. Dotyczyło to na pewno polskiego chłopa, na pewno Kościoła, także inteligenta i jego ulubionych tygodników społeczno-kulturalnych.
Od kilku lat publikujemy księgę polskich rekordów podsumowujących wydarzenia minionego roku. Próbujemy wybrać postaci, fakty i zdarzenia, które były „naj” – obiektywnie największe i najbardziej doniosłe, najbardziej szokujące i te najbardziej głośne, o których najwięcej pisało się i mówiło. Po latach o wielu z nich nie będziemy pamiętać, bezpowrotnie zostaną w przeszłości, niektóre zaś – być może – znajdą swoje miejsce w podręcznikach historii. Dzisiaj na razie żyją w naszej świadomości, poruszają naszą wyobraźnią i wydają się ważne. Potwierdzają to także koledzy dziennikarze i znani politycy, których poprosiliśmy o ich typy.
więc nie było żadnego powodu, by utrzymywać go w rządzie, nie licząc międzynarodowej konferencji klimatologicznej, której miał akurat przewodniczyć. Rekonstrukcji na własne życzenie dokonał szef Kancelarii Premiera Wiesław Walendziak, który najpierw przygotował nową formułę organizacyjną Kancelarii
Edward Gierek skończył lat 86 i jest bardzo chory. Przez 10 lat rządził PRL-em, a karierę polityczną zakończył wraz z narodzinami Solidarności. Przez swoich następców został najpierw wykluczony z PZPR, później internowany w czasie stanu wojennego. Swoją emeryturę polityczną przeżywał na Śląsku, dokąd wrócił. Gdy kończyła się dekada rządów Jaruzelskiego, zaczynał rodzić się mit Gierka - dobrego gospodarza i łagodnego wobec opozycji I sekretarza KC PZPR.
Polakom - w NATO i u progu Unii Europejskiej - ubył jeden zasadniczy kłopot: wymyślenie własnej, osobnej strategii geopolitycznej. Pojawił się za to inny - jak zrealizować tę, która już jest. Zatem za-miast olśniewających i romantycznych projektów potrzebne są nam nudne, pozytywistyczne działania typu pozamiatanie chodników, nauka języków i budowa autostrad. Czy to zmierzch geopolityki?
"Okrągły Stół to zjawisko paradoksalne, ale bez niego stracilibyśmy mnóstwo czasu. Bardzo chętnie ten mebel wypożyczymy" - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w Ann Arbor, na Uniwersytecie Michigan. Odbyła się tam w dniach 7-10 kwietnia konferencja "Wynegocjowany upadek komunizmu - Polski Okrągły Stół dziesięć lat później".
zainteresowany wspieraniem polskiej rewolucji ani tym bardziej zbrojną interwencją. Trzeba też jednak przywołać osobną opinię profesora Wiesława Chrzanowskiego: - Nie należy budować wokół tego celebry, to była zmiana warty, obie strony otrzymały określone lukry. Okrągły Stół należy do historii, lecz w
Perypetie związane z przewlekłym odwoływaniem ze stanowiska ministra Jacka Janiszewskiego, zamieszanie wokół innych członków rządu, a także żenująca afera magisterska posła Andrzeja Anusza po raz kolejny pokazują, że zachowanie twarzy i godności w naszym życiu politycznym to narastający problem. Dostojnicy państwowi nie dbają choćby o pozory przyzwoitości w zaciekłej walce o zachowanie pozycji i wpływów.
Wśród rozmaitych inicjatyw z okazji rocznicy Okrągłego Stołu punktem centralnym była uroczystość w Pałacu Prezydenckim 6 lutego, pokazana zresztą w transmisji telewizyjnej. Już w pierwszych komentarzach dziennikarskich podkreślano nie wymiar symboliczny, duchowy tego zdarzenia, a polityczny, wymierzony w teraźniejszość.
To właśnie one ruszyły z posad bryłę Polski. Uruchomiły lawinę, która zmieniła wszystko: naszą politykę i gospodarkę, nasze życie narodowe i społeczne. Przyspieszyły ostateczny demontaż realnego socjalizmu, systemu przypieczętowanego w Jałcie przed półwieczem. Okrągły Stół - jak widzimy to dzisiaj - okazał się kołem zamachowym polskiej demokracji. Ale tym kołem ktoś na początku musiał zakręcić.
2 w państwie, za to policjanta nr 1, czyli generała Czesława Kiszczaka. Charakterystyczne, że generał Wojciech Jaruzelski, a także nowy - od końca września 1988 r., po spektakularnym upadku rządu Messnera - premier Mieczysław F. Rakowski pozostawali w cieniu i w
Marcin Król w swej nowej książce wylicza trzy kryzysy, przez które przeszła nowożytna myśl polityczna. Być może szykuje się czwarty, na przełomie XX i XXI wieku, gdy wymęczeni odchodzącym stuleciem znowu znaleźliśmy się w epoce nudy.
Próbujemy spośród postaci, faktów i zdarzeń wydobyć te, które były "naj" - największe, najbardziej doniosłe, najbardziej szokujące. Po latach nie wszystkie one oczywiście wejdą do podręczników, zanikną gdzieś w otchłaniach historii. Dzisiaj jednak żyją w naszej świadomości, poruszają naszą wyobraźnię i wydają się ważne, gdyż zapełniają świat mediów, wysuwają się na plan pierwszy. Potwierdzają to także koledzy dziennikarze i znani politycy, których poprosiliśmy o ich typy.
Przebicie się ruchu Janusza Palikota do Sejmu byłoby największą niespodzianką tych wyborów. Tyle to mówi o samym Palikocie, co o polskiej polityce.
Donald Tusk buduje partię, która utożsamia się z całym państwem, społeczeństwem i demokracją. Każdy może się przyłączyć, co ma być ostatecznym końcem ideologii.
„Raport o stanie Rzeczypospolitej”, firmowany przez Jarosława Kaczyńskiego, pokazuje dobitnie, że Polacy na jesieni nie będą wybierać władzy w państwie, tylko jedno z dwóch państw, które już mają swoich szefów.
Nieformalna kampania wyborcza PiS, zwana informacyjną, wygląda na skierowaną do ludzi bezradnych i „prześladowanych” przez totalitaryzm. W swojej przesadzie wydaje się groteskowa, wręcz bezsensowna, ale jest w niej ukryta metoda.
Polacy, jak wynika z badań, czują się coraz bardziej zadowoleni. Politycy jednak – co ciekawe, nie tylko opozycyjni – mówią im, że niesłusznie, że Polska pogrąża się coraz bardziej w nieszczęściach i klęskach.