Do kwatery głównej w Babilonie przybyło dowództwo i grupa przygotowawcza polskiego kontyngentu sił stabilizacyjnych w Iraku. Polscy żołnierze po dwutygodniowej kwarantannie w Kuwejcie trafią do strefy za tydzień. Jaka jest sytuacja w Iraku? Przedstawiamy rozmowę z Kananem Makiyą, naukowcem, pisarzem-publicystą i działaczem opozycji irackiej, i analizę skomplikowanej sytuacji politycznej w polskiej strefie, zdominowanej przez szyitów.
się z ludnością, nie bójcie się miejscowych ludzi i róbcie konkretne pozytywne rzeczy. rozmawiał Tomasz Zalewski Kanan Makiya Jest z wykształcenia architektem. W latach 70. wyjechał na studia do USA, gdzie zwrócił swe zainteresowania ku naukom społecznym. W 1989 r. opublikował książkę
Także w Ameryce dyskutuje się o koncentracji mediów: ile jeden właściciel może mieć kanałów, rozgłośni i gazet. Ale prawdziwym zagrożeniem okazuje się nijakość, gładkość i polityczna poprawność mediów. Same będąc częścią wielkiego biznesu Ameryki mają coraz większy kłopot, aby go bezstronnie opisywać.
Ameryce żadne medium nie ma pozycji monopolistycznej, radio i telewizja publiczna są tylko jednym – i to słabszym – graczem na rynku. Problemem jest groźba oligarchizacji mediów. Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
Hillary Clinton, uważana za arogancką i wyniosłą, wydała autobiografię, która sprzedaje się niczym „Harry Potter”. Czytelnicy chcą się dowiedzieć, dlaczego nie rzuciła zdradzającego ją wciąż męża.
domu aukcyjnego Amazon.com i sieci księgarskiej Barnes&Noble ustępuje tylko najnowszej serii przygód Harry’ego Pottera. Pierwszy nakład osiągnie około miliona egzemplarzy. Europejczyków dziwi zapewne zainteresowanie tego rodzaju książką, ale Amerykanie przywykli pasjonować się „żywą historią”. Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
Rozprawie z reżimem Saddama Husajna przyglądał się cały świat, ale trzy kraje: Iran, Korea Północna i Syria mają szczególne powody, by śledzić ją wyjątkowo uważnie.
skomplikowanej rzeczywistości społecznej w kategoriach biblijnych pomaga w polityce. Imperium zła Reagana – zwracają uwagę jego uczniowie – też wielu uznało wówczas za błąd, a przecież okazało się, że miał rację. Tomasz Zalewski Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
W obitym drewnem Situation Room w Białym Domu co dzień rano zbiera się kilkanaście osób. To oni przygotowywali od roku plan wojny i teraz wcielają go w życie, nadzorując i rozliczając generałów w Pentagonie i w Centralnym Dowództwie w Katarze.
cywilami a wojskowymi mogą się znowu pojawić. Nawet w gabinecie wojennym w Białym Domu. Tomasz Zalewski Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie. Rozkazują i doradzają Prezydent – naczelny wódz, konstytucyjnie odpowiedzialny za bezpieczeństwo narodowe Rada Bezpieczeństwa Narodowego Zadania
Zanim Polański stanie przed widownią Oscarów, musi stanąć przed obliczem sprawiedliwości.
na błysku fleszów. „To po prostu wielka strata dla kultury amerykańskiej. Rozmawiałem z wieloma filmowcami i wszyscy uważają za nieszczęście, że Polański nie tworzy w Ameryce. Środowisko liczy, że będzie mógł wrócić” – mówi syn autora „Pianisty”.Tomasz Zalewski z WaszyngtonuAutor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
McDonald’s ogłosił, że zamyka 175 swoich restauracji w 10 krajach, a z trzech krajów wycofuje się całkowicie. W historii korporacji, która od początku nieprzerwanie się rozrasta, nie zdarzyło się to dotąd nigdy.
do gorszej koniunktury oferując specjalne menu „za dolara”. Jest też mistrzem reklamy i kreowania swego wizerunku, jak w kampaniach promocyjnych typu World Children’s Day, w której w ponad stu krajach pod znakiem firmowym McDonald’sa prowadzi się akcję dobroczynną na rzecz biednych dzieci. Ale blask złotych łuków niewątpliwie nieco przyblakł. Tomasz Zalewski Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Z powieści Lema w filmie Soderbergha została głównie historia tragicznego romansu astronauty Krisa Kelvina.
klasyka. Ale może to, co pisze, jest zbyt trudne do przełożenia na język kina, w każdym razie amerykańskiego? Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Dla Saddama Husajna nadeszła godzina prawdy. Inspektorzy ONZ sprawdzą, ile warte są zapewnienia dyktatora, że nie posiada ani nie produkuje broni masowego rażenia. Tym razem ma nie być zabawy w chowanego.
W latach 90. władze irackie wodziły komisje inspekcyjne za nos, na co pozwalały łagodne dla Bagdadu reguły gry. Rezolucja Rady Bezpieczeństwa nr 1441 z 8 listopada 2002 r. mówi wyraźnie, że inspektorzy muszą mieć „natychmiastowy i bezwarunkowy” dostęp do wszystkich podejrzanych obiektów
Amerykańscy fani Harry’ego Pottera godnie powitali drugą część przygód swego idola – kilkusetmetrowe kolejki ustawiały się na premierę „Komnaty tajemnic” od wczesnego rana.
ostatni, pokazywany na całym świecie, przyniósł producentom i dystrybutorom prawie miliard dolarów (nie licząc dochodów z wideo i DVD). W dziejach kina tylko „Titanic” zarobił więcej. Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
Chodzi w kowbojskich butach i przekręca obce wyrazy, ale Ameryka ufa takim jak on.
międzynarodowe poparcie amerykańskiej tezy, że „Saddama trzeba rozbroić”. Waszyngton wiele ustąpił, rezygnując z umieszczenia w rezolucji zasady automatycznego przyzwolenia na inwazję na Irak, gdyby Saddam znowu oszukiwał. Jeżeli tak się stanie, Rada ma się znowu zebrać i zdecydować, co
Napis Cryonics Institute informuje, że wchodzimy do przybytku nauki. W środku pod ścianami stoją białe zbiorniki o cylindrycznym albo prostopadłościennym kształcie z rurami, zaworami i zegarami kontrolnymi. Skrywają 42 osoby zahibernowane po śmierci.
– mówi Keith. * Tomasz Zalewski z Detroit Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie. Nauka o zamrażaniu Gdy temperatura spadnie poniżej zera stopni Celsjusza, to w wypełnionych płynami tkankach powstają kryształki lodu. Rozrywają one i w ten sposób niszczą komórki organizmu. Aby do tego nie dopuścić
Waszyngton odetchnął z ulgą. Po trzech tygodniach i śledztwie zakrojonym na niespotykaną skalę policja aresztowała podejrzanych o zabicie 10 osób. 42-letni John Muhammad i jego 17-letni pasierb John Malvo zostali zatrzymani, a w ich furgonetce znaleziono karabin, z którego padły strzały. A jak żył Waszyngton przez te dni?
– młodych chłopców, podobnie jak Wayne Gacy czy John Lucas. Wszyscy oni atakowali wybrane kategorie osób, motywowani nienawiścią podszytą zwykle wynaturzonymi instynktami seksualnymi. Strzelec z Waszyngtonu nie zabija według jakiegoś schematu, wybiera cel w ostatniej chwili. Nienawiści starczy mu
Gdy wojska koalicji uderzały na Afganistan, Amerykanie murem stali za Bushem i jego wojną z ibn Ladenem. Dziś Ameryka jest niepewna, czy Saddam Husajn stanowi rzeczywiście równie śmiertelne zagrożenie jak przywódca Al-Kaidy.
? Inwazja, jak podobno planuje Pentagon, wymagać będzie od 100 do 200 tys. żołnierzy. Co stanie się – pytają dalej sceptycy – jeśli Saddam od razu wycofa swą armię z pustyni do miast (widmo arabskiego Stalingradu) i użyje broni chemicznej i biologicznej? Czy Waszyngton zdecyduje się wtedy na
Świat wszedł w XXI wiek przez bramę ognia, Ameryka została ugodzona w samo serce. Po roku widać, że jeśli ten zbrodniczy akt fanatyzmu miał osłabić Amerykę, to cios chybił. Ameryka jest silniejsza niż kiedykolwiek.
, że wódz Al-Kaidy dopiero od niedawna przedstawia się jako obrońca Palestyńczyków i przedtem miał ich głęboko w nosie. Rola konfliktu bliskowschodniego wśród przyczyn wrześniowego ataku na USA nie jest jasna. Pewne jest tylko, że wypowiedziana przez Waszyngton wojna z terroryzmem dostarczyła
Gwiazda George’a W. Busha przygasa. Opozycja w Kongresie nie zostawia na nim suchej nitki. Ale sama ma kłopoty z wyłonieniem przywódcy.
demokratom uda się „znacjonalizować” kampanię wyborczą, czyli przesunąć ośrodek zainteresowania elektoratu z tematów lokalnych, często decydujących o wynikach głosowania, na sprawy krajowe, gdzie mają mocne argumenty przeciw politykom urzędującym w Waszyngtonie. Wszelkie przewidywania co do
Terroryści, którzy staranowali wieże WTC w Nowym Jorku i Pentagon, najzupełniej legalnie i bez trudności wjechali do USA, a kiedy już się tam dostali, zapadli jak kamień w wodę.
na półkę. Rząd i Kongres muszą stale balansować między troską o bezpieczeństwo kraju a potrzebą zachowania typowo amerykańskich zasad, jak tolerancja i otwartość na obcych. Bezpieczeństwo wzrosło w cenie. Lęk przed Osamą ibn Ladenem bierze górę nad obawami przed Wielkim Bratem. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
W Stanach Zjednoczonych mieszka półtora miliona Arabów, może nawet więcej. Po 11 września wszyscy automatycznie stali się podejrzani.
imigrantów i obcokrajowców wystawiona została po 11 września na szczególnie trudną próbę. W hollywoodzkich filmach akcji Arabowie i muzułmanie to najczęściej przewrotni szejkowie naftowi albo półdzicy brodaci terroryści knujący na zgubę Ameryki. Jim Zogby nie tylko nie ma nic wspólnego z islamskim
Czerwone chodniki i saluty armatnie powitają wkrótce w Waszyngtonie prezydenta Kwaśniewskiego. Będzie to dopiero druga oficjalna wizyta państwowa za rządów George’a W. Busha; zaszczyt taki spotkał dotąd tylko prezydenta Meksyku Vincente’a Foxa. Nie dzieje się tak przypadkiem. Za Atlantykiem polityczne notowania Polski są nadal wysokie. Szkoda byłoby ten kapitał zmarnować.
Busha za pośrednictwem łączy satelitarnych – wystąpienie prezydenta na telebimach świetnie zagrało w kampanii Waszyngtonu przekonującej świat, że wojny z ibn Ladenem Ameryka nie prowadzi bynajmniej sama. Zaproszenie do Waszyngtonu z pełnym ceremoniałem to – nie ma co ukrywać
Czy można podejrzanych więzić bez żadnego sądu? Czy można ich skazywać z pominięciem zasady domniemania niewinności? Oto łamigłówka: zagrożone państwo chce się bronić i szczytne zasady konstytucji nie mogą ułatwiać życia terrorystom. Ale prawa człowieka są przecież świętą podstawą amerykańskiej tożsamości.
przykład uchwalić, że trybunały specjalne mogą sądzić także Amerykanów. Jose Padilla miałby przynajmniej wtedy szanse na swój „dzień w sądzie”.Tomasz Zalewski z WaszyngtonuAutor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Kiedy amerykańscy kardynałowie powrócili do domu po trudnej rozmowie z papieżem na temat seksualnych skandali w Kościele, powitały ich komentarze pełne rozczarowania. Uprzedzano wprawdzie, że po rzymskiej naradzie nie należy wiele oczekiwać, ale niecierpliwa Ameryka lubi szybkie rozwiązania i najwyraźniej spodziewała się, zwłaszcza po bezprecedensowym nagłośnieniu spotkania przez media, jakichś przełomowych decyzji. Tak jakby licząca 2000 lat instytucja zdolna była do nagłych zmian.
, że scenariusz ten „może się wydawać zbyt melodramatyczny” we współczesnym zsekularyzowanym świecie, ale myślący w perspektywach stuleci Watykan – jego zdaniem – przewiduje i taką możliwość. Dlatego też papież zaprosił do siebie amerykańskich kardynałów. Pytanie tylko, jak Jan Paweł II wyobraża sobie uśmierzenie gniewu ich parafian.Tomasz Zalewski z WaszyngtonuAutor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Po długich wahaniach George W. Bush podjął wreszcie próbę zatrzymania wojennego szaleństwa, jakie ogarnęło Izrael. Presja na prezydenta była zbyt wielka, bo wiadomo, że tylko Ameryka może tu naprawdę coś zdziałać. Jeden z karykaturzystów przedstawił Bliski Wschód jak ogromny precel – smakołyk, którym prezydent omal się nie udławił w zeszłym roku oglądając TV.
z terroryzmem nie pozwalało na krytykę poczynań Izraela i zmuszało do jednostronnego piętnowania Arafata jako sprawcy rozkręcenia przemocy. Skutki były fatalne: kraje arabskie po kolei odsuwały się od Waszyngtonu, sugerując możliwość wycofania się z koalicji antyterrorystycznej. Wobec tej groźby
Tegoroczny Wielki Tydzień, czas refleksji i umacniania się w wierze, przyniósł amerykańskim katolikom druzgocący wstrząs. Chodzi głównie o kryzys zaufania do hierarchów, którzy latami kryli księży pedofili. „To największy kryzys w historii amerykańskiego Kościoła” – pisze w „New York Timesie” jezuita James Martin.
trzymających się nauki Watykanu. Jednak katolicką społeczność zasili masowy napływ imigrantów z krajów latynoskich. Czy przybysze z innych krajów okażą się siłą równie wzmacniającą katolicyzm w USA jak imigranci irlandzcy w XIX w.? Czy raczej szybko się roztopią w amerykańskim tyglu? Tomasz Zalewski z WaszyngtonuAutor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
W marcu 1991 r. wojska USA rozbiły armie Iraku, ale prezydent George Bush zatrzymał je w pół drogi do Bagdadu, podpisał rozejm i pozwolił Saddamowi Husajnowi pozostać u władzy. Wielu Amerykanów ciągle nie może tego Bushowi seniorowi darować. Dziś ma naprawić ten błąd jego syn prezydent George W. Bush.
dziesięciokrotnie liczniejszej i bez porównania lepiej uzbrojonej niż talibowie. Iracki Kongres Narodowy nie jest Sojuszem Północnym – to tylko grono polityków działających za granicą. Na Kurdów i szyitów nie można za bardzo liczyć, gdyż po fatalnych doświadczeniach z przeszłości, kiedy Waszyngton
Od zamachów 11 września George Bush nie szczędzi starań, aby w koalicji antyterrorystycznej pierwsze skrzypce grały państwa muzułmańskie. Nie chodzi tylko o udział w kampanii w Afganistanie, lecz i o pomoc w tropieniu terrorystów oraz poparcie polityczne. Niestety wśród głównych sojuszników ma same ciężkie przypadki.
generał Ziaul Haq pod koniec lat 70. powiesił swego poprzednika Zulfikara Ali Bhutto, prezydent Jimmy Carter wstrzymał mu pomoc wojskową i gospodarczą. Wkrótce wszakże czerwonoarmiści wkroczyli do Afganistanu, Pakistan stał się państwem frontowym i Waszyngton uczynił z niego bazę wypadową dla
Gdy terroryści zaatakowali USA – sprawa bezpieczeństwa zimowej olimpiady nabrała dodatkowego wymiaru. Po 11 września jeden z członków MKOl sugerował nawet odwołanie igrzysk. Był to odosobniony głos, ale rząd amerykański musiał stanąć na głowie, aby rozproszyć obawy.
konsumpcję alkoholu. Tylko częściowo mu się udało, bo sprzeciwiły się temu mormońskie władze stanu. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie. Wszystko pięknie Jesienią 2001 r. przedstawiciele MKOl oraz międzynarodowych federacji sportowych wizytowali wszystkie obiekty
Po roku prezydentury George’a W. Busha jego gwiazda świeci w Ameryce pełnym blaskiem. Okazało się, że popularność prezydenta nie jest zjawiskiem sezonowym, związanym tylko z wydarzeniami 11 września, po których jego notowania w sondażach skoczyły do 90 proc. Mimo recesji utrzymują się do dziś na niewiele niższym poziomie.
mogłaby odegrać rolę katharsis w kraju, ale groziła nadwerężeniem moralnego autorytetu i wpędzeniem USA w pułapkę wojny z całym światem islamskim. Waszyngton zaczął od ofensywy dyplomatycznej i budowania koalicji, wciągając do niej kraje arabskie. Republikańska ekipa oskarżana dotąd o unilateralizm
Dziesięć komisji Kongresu, dwa ministerstwa, FBI i Komisja Kontroli Giełdy (SEC) badają sprawę Enron Corporation, największego bankructwa w dziejach USA. Upadek energetycznego giganta z Teksasu – siódmego co do wielkości amerykańskiego koncernu – przejdzie do historii jako jeden z największych szwindli popełnionych przez szefów, którzy zrujnowali tysiące swoich pracowników i sami obłowili się ich kosztem. Pokazali bardzo brzydką twarz amerykańskiego kapitalizmu.
zażyłe związki z Enronem i jej prezesem. Lay zasiadał w prezydenckim zespole rozdającym posady po wyborach i prawdopodobnie nie przypadkiem dwaj byli konsultanci w Enronie, Lawrence Lindsey i Robert Zoellick, zostali wielkimi osobistościami w Waszyngtonie. Kiedy po wyborach wiceprezydent Cheney, od
Ameryka musi sobie zdawać sprawę, że wszystko, co robi, ma większy wpływ na świat, niż to sobie wyobraża – rozmowa z Benjaminem R. Barberem, politologiem, autorem książki „Dżihad kontra McŚwiat”.
, że możemy wpłynąć na amerykańską opinię publiczną przez wywarcie silnego nacisku na stworzenie drugiego, obywatelskiego frontu w wojnie z terroryzmem. Rozmawiał Tomasz Zalewski (PAP, Waszyngton) Benjamin Barber (ur. 1939) był profesorem nauk politycznych na Uniwersytecie Maryland w Waszyngtonie
Imię, jakie nadała jej matka, pochodzi z włoskiego con dolcezza – ze słodyczą (grać na fortepianie). Condi – jak każe się nazywać – wcześnie jednak przeczuła swoje prawdziwe powołanie, bo kiedy jako mała dziewczynka zwiedzała z ojcem Waszyngton, przechodząc koło Białego Domu powiedziała: „Kiedyś tu będę pracować”.
Afroamerykanów. Ale kariera szefowej NSC nie miała wiele wspólnego z punktami za pochodzenie. W Waszyngtonie nikt nie kwestionuje jej kompetencji, wysokiego kalibru intelektualnego i politycznych kwalifikacji. Prymuska spogląda na Rosję W szkole przeskoczyła dwie klasy, stale otoczona w domu książkami
Lekcje jazdy wierzchem, które Władimir Putin pobierał przed spotkaniem z prezydentem Bushem w Teksasie, ostatecznie się nie przydały, bo na ranczo w Crawford nie było koni. Łączność na gorącej linii Moskwa–Waszyngton mimo wszystko szwankuje. Ale rosyjski prezydent słynie też ze swych umiejętności w innej dyscyplinie: judo, która z grubsza biorąc polega, jak wiadomo, na stosowaniu wyrafinowanych chwytów, pozwalających na równą walkę z silniejszym fizycznie przeciwnikiem.
fundacji pokojowej Carnegie Anatol Lieven uważa, że Putin zrozumiał wspólnotę interesów z Waszyngtonem w przeciwstawieniu się islamskiemu ekstremizmowi i pora teraz, żeby zrozumiała to wreszcie Ameryka. „Ci, którzy mówili o głębokich cywilizacyjnych różnicach między dzisiejszą Rosją a USA czy też
Jakby mało spotykało ich nieszczęść, mieszkańcy Nowego Jorku muszą się rozstać z powszechnie podziwianym burmistrzem Rudolfem Giulianim. Najchętniej pozostawiliby go na ratuszu dożywotnio, ale prawo pozwala tylko na dwie kadencje, które właśnie się kończą i 7 listopada trzeba było wybrać następcę. Został nim Michael Bloomberg – miliarder i właściciel koncernu medialnego Bloomberg L.P.
”? Bloomberg, jak ustępujący burmistrz, jest podobno twardy. Ale w rządzeniu Nowym Jorkiem, szczególnie w czasach trudnych, mogą nie wystarczać kwalifikacje sprawnego menedżera. Potrzeba przywódcy, a przynajmniej polityka. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Ciężkie jest życie korespondentów piszących o wojskowej kampanii w Afganistanie. Zamiast siedzieć w okopach, – co jest niemożliwe, bo talibowie wyrzucili dziennikarzy – przesiadują na briefingach w Pentagonie. Tam generałowie dozują im wiadomości po aptekarsku. Albo wcale.
nic tylko nagłaśnia terrorystów. Dopiero po paru tygodniach czas dla arabskich dziennikarzy znaleźli Condi Rice i Rumsfeld, a Departament Stanu zaczął mówić o potrzebie „publicznej dyplomacji”. Ponieważ Arabowie i muzułmanie ufają swojej telewizji bardziej niż CNN, to właśnie ona może być największą nadzieją Zachodu na dotarcie do milionów ludzi ze świata islamu. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Na filmach w rodzaju „Mission Impossible” ludzie z CIA to dzielni, bystrzy, motywowani patriotyzmem twardziele. Żadna siatka zbrodniarzy, którzy knują przeciw Ameryce, im się nie oprze. Po 11 września prawda wydaje się bardziej złożona. W amerykańskiej prasie funkcjonariusze CIA portretowani są jako przykute do biurek gapowate matołki, niedostrzegające wtyczki obcego wywiadu pod własnym nosem.
– ibn Laden, jak wiadomo, przytomnie zrezygnował z telefonów komórkowych i porozumiewa się ze swymi ludźmi przez kurierów. – Wywiad amerykański zanadto ufa technice – mówi Oleg Kalugin, były agent KGB mieszkający dziś w Waszyngtonie. – Rosjanie zawsze bardziej polegali na zasobach
Kilku spośród 19 porywaczy samolotów, które uderzyły w World Trade Center i Pentagon, mieszkało przedtem długo w USA. Zgolili brody i wtopili się w amerykańskie społeczeństwo, prowadząc spokojne życie mieszczuchów z suburbii. Choć notowani w kartotekach policyjnych, łatwo mylili tropy. Demokracja bywa bezbronna wobec ataku od wewnątrz. To się teraz może zmienić.
Po 11 września mówi się w Ameryce o„wewnętrznym froncie”, nawet o piątej kolumnie, a mężczyźni w turbanach albo o arabskim wyglądzie bywają niewpuszczani do samolotów. Trzech niewinnych ludzi zlinczowano, bo kojarzyli się zabójcom z muzułmanami. Media
W mieście nie możemy się doliczyć tysięcy ludzi, jednym z nich jest prezydent – komentował z goryczą nowojorski strażak uczestniczący w akcji ratunkowej na Manhattanie. Zamiast prezydenta na prawdziwego bohatera, umiejącego podnieść morale Amerykanów, wyrósł burmistrz Rudolph Giuliani. Ale George Bush odrabia straty i stanął przed wielką szansą, jaką los daje nielicznym – w godzinie próby.
, by dla własnego bezpieczeństwa nie wracał od razu do Waszyngtonu. „Air Force One” z przywódcą kraju poleciał do Luizjany, potem do bazy wojskowej w Nebrasce. Dopiero wieczorem wrócił do stolicy. Wtorkowe telewizyjne przemówienie zza biurka w Białym Domu raczej powiększyło nastroje smutku
Jako prywatny obywatel Bill Clinton nie miał dobrego debiutu: ułaskawienie znajomego aferzysty i drobniejsze skandaliki na odchodnym z Białego Domu zdawały się na długo go pogrążać. Ale o tym już nikt nie pamięta i ostatnio były prezydent, niezrównany „Come back kid”, wańka-wstańka amerykańskiej polityki, znów wrócił na czołówki.
Ameryce nie mówi się: pięknej albo słabej). Może w 2008 r.?Tomasz Zalewski z WaszyngtonuAutor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.42 prezydentBill Clinton (William Jefferson Clinton) urodził się 19 sierpnia 1946 r. w stanie Arkansas.1968 r. – kończy naukę na
Dziesiątków tysięcy ludzi poszukuje policja w USA – w samym Waszyngtonie 443 – ale tylko ta sprawa trafiła na czołówki gazet. 24-letnia Chandra Levy nie była sławną osobistością, ale przez ostatni rok pracowała w Federalnym Biurze Więziennictwa jako stażystka – a jest to w Ameryce słowo magiczne od czasu, kiedy inna stażystka omal nie doprowadziła do upadku prezydenta.
obawy, że syn czy córka w ogóle przestaną z nami rozmawiać. Waszyngtoński melodramat sporo mówi o społeczno-obyczajowych realiach współczesnej Ameryki. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie. Fotografie AFP
Kataklizmu, jaki dosięgnął prezydenta Busha, należało się spodziewać. Republikańska większość w Senacie wisiała przecież, przy równym podziale mandatów (50–50), na jednym głosie wiceprezydenta Cheneya, który jako jego przewodniczący gwarantował republikanom przewagę. Teraz tego jednego głosu przewagi zabrakło. Może to mieć ważne skutki dla Ameryki i dla świata.
Oczekiwano, że tajfun przyjdzie raczej z innej strony. Obserwatorzy śledzili stan zdrowia 98-letniego republikańskiego senatora Stroma Thurmonda i schorowanego senatora Jesse Helmsa. Tymczasem to nie oni, a liberalny republikanin James Jeffords opuścił – z własnej woli – szeregi swojego
Przy budowie pawilonu śmierci w więzieniu w Terre Haute w Indianie nie pomyślano o sali widowiskowej na kilkaset miejsc, jaka przydałaby się zamiast tradycyjnych małych pomieszczeń dla świadków egzekucji.
odpłaty za zbrodnie, zgodnie z protestanckim przywiązaniem do starotestamentowej zasady „oko za oko...”. Psychologowie, jak prof. David Spiegel z Uniwersytetu Stanforda, przestrzegają wprawdzie, że oglądanie egzekucji pozostawia często poważny uraz psychiczny, ale nie zraża to chętnych do
Spór o samolot na wyspie Hainan nie zakończył się po zwolnieniu amerykańskich pilotów. Kością niezgody pozostaje maszyna EP-3E Aries II oraz interpretacja incydentu. Pekin nadal obciąża Amerykanów winą za powietrzną kolizję, Waszyngton oskarża chińskiego pilota o brawurę. Jednak prezydent Bush wyciszył twardogłowych w Pentagonie, wysłał do akcji Colina Powella i listem z półprzeprosinami pozwolił Chińczykom zachować twarz i udawać, że imperialistyczny hegemon przyznał się do winy za to, czego nie zrobił.
Chin, nie wiem, czy jest sens robić sobie z Ameryki wroga, wyjść osłabionym z konfliktu z nami i stać się następnie przedmiotem presji ze strony wspomnianych nieprzyjaznych państw” – mówi Kissinger. Czy Chińczycy posłuchają rad amerykańskiego papieża dyplomacji?Tomasz Zalewski z WaszyngtonuAutor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Sędziwy Ronald Reagan, złożony chorobą Alzheimera, obchodził w lutym 90. urodziny w zaciszu swego rancza w Kalifornii, ale rocznica ta była w USA wydarzeniem nie tylko prywatnym. Jego imieniem nazwano nowy lotniskowiec, po raz pierwszy honorując w ten sposób żyjącego prezydenta. Reagan, niezwykle popularny w społeczeństwie, ale rozmaicie oceniany przez amerykańskie elity, po latach jakby urósł w ich oczach. Nic dziwnego, że nowa amerykańska administracja i jej szef kreują się – albo raczej są kreowani – na duchowych spadkobierców Ronalda.
Hamiltona, jednego z pierwszych prezydentów i współautora konstytucji USA. Republikańscy kongresmeni z przewodniczącym Izby Reprezentantów Dennisem Hastertem chcieli postawić mu olbrzymi pomnik na waszyngtońskim Mallu, gdzie swoje monumenty mają tylko Waszyngton, Jefferson i Lincoln. Tego było już za
Podczas przesłuchań przed komisją stanową Nowego Jorku nie brakowało wypowiedzi w rodzaju: – Polska była pionierem w prześladowaniu Żydów – (profesor historii Bernard Klein). Ale też przerywano niektórym świadkom mówiącym emocjonalnie o polskim antysemityzmie. Miał dominować ton rzeczowy. Sprawa restytucji mienia żydowskiego będzie się w USA ciągnąć jeszcze długo, tak jak nic nie zapowiada szybkiej reprywatyzacji nad Wisłą. Jakie grożą z tego tytułu kłopoty?
Koźmiński w Waszyngtonie otrzymał list od Komisji Helsińskiej Kongresu, która niepokoiła się wprowadzeniem poprawek do projektu ustawy reprywatyzacyjnej ograniczających restytucje do aktualnych obywateli RP. Rok temu kongresmen z New Jersey Jim Saxton zwrócił się do przewodniczącego Komisji Stosunków
Fundacja Pojednanie zaczęła wypłacać zaliczki na odszkodowania dla byłych robotników przymusowych w III Rzeszy, ale na resztę przyjdzie poczekać. Przyczyną jest orzeczenie sędzi federalnej Shirley Kramm w Nowym Jorku, która odmówiła oddalenia zbiorowego pozwu przeciwko bankom niemieckim.
„pokój prawny”, tj. wycofanie pozwów przeciwko nim z sądów amerykańskich. Ponieważ „pokój” nie nastąpił, przemysł niemiecki wstrzymał wypłaty. Orzeczenie sędzi Kramm obnażyło całą słabość umowy między Waszyngtonem a Berlinem, która w istocie niczego Niemcom nie gwarantuje. Jako
Mimo że prezydent George W. Bush wygłosił swe pierwsze, bardzo ważne przemówienie przed połączonymi izbami Kongresu, w mediach króluje Bill Clinton, ale ujawnione rewelacje są niezupełnie zgodne z nadziejami byłego prezydenta, że dostanie się do panteonu największych przywódców Ameryki. Najpierw dowiedzieliśmy się o tajemniczym znikaniu mebli i innych przedmiotów z Białego Domu, znajdowanych potem w nowym domu byłej Pierwszej Pary w Chappaqua, NY. Potem o 140 ułaskawieniach podpisanych w ostatnim dniu urzędowania, w tym o darowaniu winy multimilionerowi i oszustowi podatkowemu Markowi Richowi, który zbiegł przed procesem do Szwajcarii i mieszka tam w luksusie do dziś.
Richowi udowodniono, że winien jest fiskusowi co najmniej 48 mln dolarów i oskarżono go o popełnienie kilku innych poważnych przestępstw, m.in. transakcje naftowe z Iranem w okresie embarga na ten kraj. Przeciwko jego ułaskawieniu wypowiadali się prokuratorzy, którzy przez trzy lata prowadzili jego
Zimno i marznący deszcz w dniu inauguracji prezydentury George’a W. Busha wygnały z ulic mieszkańców Waszyngtonu i na trasie przejazdu nowego 43 prezydenta USA rzucali się w oczy głównie demonstranci z transparentami „Hail to the Thief” (aluzja do „ukradzenia” wyborów), oddzieleni od kawalkady limuzyn szczelnym kordonem policji. Ameryka nie widziała takich obrazków od inauguracji Nixona w 1973 r., u szczytu protestów przeciw wojnie wietnamskiej.
Bush od początku balansuje między oczekiwaniami swojego konserwatywnego elektoratu a koniecznością dopasowania się do ograniczeń wynikających z wątłego mandatu. Przemówienie inauguracyjne skierowane było głównie do 51 proc. Amerykanów, którzy na niego nie głosowali, lub nawet do 20 proc., którzy
Syta Ameryka nie chce zmiany kierunku, tylko zmiany przywództwa. Pierwsze nominacje George’a W. Busha sugerują, że prezydent-elekt doskonale to rozumie, pamiętając zwłaszcza, w jaki sposób przyszło mu objąć Biały Dom. Niektórzy przewidują korektę w polityce zagranicznej, ale prognozy te mogą się okazać nietrafne. Tymczasem chmury zbierają się nad amerykańską gospodarką i gdyby przyniosły burze, zmienić się może bardzo wiele.
Bush junior powtórzył manewr Billa Clintona, który 8 lat temu sformował rząd, wyglądający jak miniatura Ameryki – z rekordową liczbą Murzynów, Latynosów i kobiet. Nowy republikański prezydent dwa kluczowe stanowiska – sekretarza stanu i doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego
„Polityka to niezły zawód. Jeśli ci się powiedzie, czeka cię wiele nagród; jeżeli się skompromitujesz, zawsze możesz napisać książkę” – wyznawał prezydent Ronald Reagan. Urząd, który piastował Reagan, jest szczególnie atrakcyjny: nawet jedyny prezydent USA, który naprawdę się skompromitował – Richard M. Nixon – po wymuszonej aferą Watergate rezygnacji odzyskał w ostatnich latach życia sporo dawnego prestiżu jako szanowany mąż stanu i doradca swoich następców.
bohatera. Nie zaszkodziło to legendzie Reagana, zwłaszcza w kręgach konserwatywnych, dla których „Gipper” jest ubóstwianym bohaterem i niedoścignionym wzorem lidera tej orientacji. Jego imieniem nazwano lotnisko w Waszyngtonie i jeden z najbardziej okazałych budynków w stolicy
Satyrycy, zwykle najtrafniej odczytujący społeczne nastroje, na jednym z rysunków ujęli wrażenia wyborców w ten sposób: w standardowym domu, wokół siedzących na sofie i uosabiających przeciętną amerykańską rodzinę Jonesów, krzątają się dwaj panowie o znajomych twarzach i imionach Al i George. Podsuwają im to gazetę, to sałatki, to znów zagadują i przyjaźnie obejmują. „Ciężko być niezdecydowanym wyborcą” – mówi ze skrajnie zmęczoną miną mister Jones do równie zniechęconej żony.
amerykańskiej demokracji. Tymczasem po kilkunastu miesiącach kosztownego wyborczego spektaklu stanęli przed frustrującym wyborem między kimś, kto jest kompetentny, ale w kogo uczciwość wątpią, a kimś, co do kogo mają dokładnie odwrotne zastrzeżenia. I z których żaden nie jest, niestety, ani Ronaldem Reaganem, ani Billem Clintonem. Tomasz Zalewski z Waszyngtonu Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.
Teoretycznie, wszystko powinno sprzyjać kandydatowi demokratów Alowi Gore’owi. Przede wszystkim: koniunktura gospodarcza. Wiceprezydent zdecydowanie też wygrał serię trzech debat telewizyjnych ze swoim republikańskim konkurentem. Kryzys na Bliskim Wschodzie i przesilenie w Jugosławii zwróciły uwagę Amerykanów na arenę międzynarodową, gdzie urzędujący zastępca Clintona ma ogromne doświadczenie, a jego konkurent jest nieporadnym nowicjuszem. Tymczasem na dwa tygodnie przed głosowaniem sondaże opinii nie uważają Gore’a za pewnego faworyta.
wynikającymi z międzynarodowej współpracy, sojuszy i układów. Kto wie, czy nie bardziej współgra to z obecnymi nastrojami amerykańskiego społeczeństwa. Autor jest korespondentem PAP w Waszyngtonie.