Rodzinne tragedie słychać przez ściany miejskich bloków i w sąsiedzkich plotkach. Gdyby sąsiedzi nie byli obojętni, gdyby mieli kogo alarmować, być może uniknęlibyśmy szokujących odkryć: martwych noworodków w beczkach, dziecka więzionego w klatce.
Kądziela. – Wolą powiedzieć: tamci są dorośli, na pewno sami sobie poradzą. To działa dopóki sami nie potrzebują pomocy. Wtedy wołają – i nikt nie przychodzi. Ważne telefony w Warszawie: 1. Niebieska Linia – Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie (tel. 801 120002
Urodzili się, kiedy Saddam przejął władzę. Wchodzili w życie, gdy walczył z Iranem. Dobiegali trzydziestki, gdy napadł na Kuwejt. Ginęli za wodza na pustyni. Starzeli się w domach, bo nie mogli wyjeżdżać. Patrzyli, jak Irak popada w ruinę.
Zwyczajny nocny patrol ulicami Karbali. Pięciu marines, dwóch Polaków i iracki tłumacz. As-salam alejkum, marhaba – pozdrawiają napotkanych. Ludzie podają żołnierzom ręce, klepią po plecach, unoszą w górę kciuki. Z domów wybiegają roześmiane dzieci. Nagle w całej dzielnicy gaśnie światło. Słychać wybuchy i pojedyncze strzały.
drzwiach swoich zmienników. Marines jeszcze omawiają, co widzieli, chwalą Polaków. Jeszcze kilkanaście dni do przejęcia strefy. Marcin Kołodziejczyk z Karbali i Babilonufotografie Grzegorz Press
Rozmowa z prof. Markiem Belką, szefem Międzynarodowego Komitetu Koordynacyjnego do spraw odbudowy Iraku (CIC) z ramienia Tymczasowej Administracji Koalicyjnej (CPA)
naciski UE, żeby pewien minimalny poziom akcyzy obowiązywał. Proszę zapomnieć, że będzie w Polsce tania benzyna. Wódka już staniała, na pewno stanieje wino i whisky. Jeśli ktoś jest wrażliwy na cenę, to niech się z benzyny przerzuci na whisky. Nabrał pan takiego amerykańskiego stylu, częsty uśmiech, widać luz. Ja zawsze taki byłem. rozmawiał w Bagdadzie Marcin Kołodziejczyk fotografie Grzegorz Press
W niedzielę zginęło kolejnych dwóch marines w zasadzce koło Mosulu. To już 37 zabitych Amerykanów od 1 maja, od kiedy liczy się w Iraku czas pokoju. Z pokojem idzie dużo gorzej, niż poszło z wojną. W sto dni od obalenia Saddama daleko do jakiejkolwiek normalizacji, a żołnierze muszą stawić czoło zorganizowanej partyzantce. W USA i w Wielkiej Brytanii – w rytm coraz ostrzejszego tonu mediów – dramatycznie maleje poparcie dla tej operacji. W takim momencie do Iraku wkraczają Polacy.
przydałoby się schwytanie żywego Saddama Husajna. Jeszcze niedawno los Husajna był w rękach Busha. Wkrótce może być odwrotnie. Marcin Kołodziejczyk z Bagdadu, Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
Sprawcami przemocy seksualnej wobec kobiet są w 83 proc. osoby znajome. Ponad połowa to stali partnerzy. Reszta – koledzy z dyskoteki, towarzysze podróży, kumple z niewinnego wypadu pod namiot.
W Stąporkowie koło Końskich obywatele okazali się rekordowo proeuropejscy: aż 80 proc. głosowało za Unią. W nieodległym Godziszowie koło Janowa Lubelskiego – wręcz przeciwnie: 88 proc. głosowało przeciw Unii! Przyczyny tak radykalnej różnicy są subtelniejsze, niżby na pierwszy rzut oka mogło się wydawać.
pod unijnym walcem, ale otworzą się perspektywy pracy za granicą. Pan Wiesław, zbrojarz betoniarz – na tak, bo już pracuje w Unii z państwową firmą na kontraktach i posiada orientację pozytywną. Pan Marcin zdecydowanie by się opowiedział na nie, gdyby zdążył do Stąporkowa na referendum z
Graniem w rugby nie można w Polsce zarobić na życie. Ale ten sport daje zawodnikom niezły posag. Zostają bramkarzami w dyskotekach i ochroniarzami, grają za granicą, zakładają firmy, pracują na uczelniach. Tyle że niektórych z nich szuka potem policja.
Polska liga piłkarska 3 czerwca kończy rozgrywki i znów można pytać, czy gorszy był poziom meczów, czy stan stadionów? W Polsce nie ma ani jednego obiektu, który spełniałby europejskie wymogi. Głównie z powodu niejasnej sytuacji gruntowej. O grunty bowiem toczy się bardziej zacięta walka niż na boiskach.
Do Iraku mamy wysłać 1,5 tys. żołnierzy. Czy nasza 150-tysięczna armia podoła temu zadaniu? Okazuje się, że są kłopoty.
komisje w jednostkach. Ludzi dobierają pod kątem zdrowotnym i przydatności ich specjalności w misji. Kpt. Adam Grell z 1 Brygady Saperów w Brzegu mówi, że w przypadku Afganistanu mieli kilku kandydatów na jedno miejsce. Wybrali najlepszych. Właśnie pojechała do
Polska piłka – i nie tylko polska – może być wykopana na out. Grono najbogatszych klubów europejskich, i tak już hermetyczne, chce na trwałe przejąć dochody płynące z europejskich rozgrywek.
orientował się, o co chodzi – mówi Marcin Stefański, szef departamentu rozgrywek PZPN. – Na miejscu grupy G-14 zastanowiłbym się, czy warto zamęczać fanów meczami ciągle tych samych drużyn. Wiadomo, że tort jest pyszny, ale jedzony codziennie może spowodować niestrawność.Z punktu
Wszystko, o czym Ameryka teraz myśli, widać na ulicach. Nie wystarczy po prostu mieć opinii. Trzeba ją wypisać wielkimi literami na billboardzie, koszulce, tekturowym transparencie, wystawie sklepowej, sprejem na ścianie. Komunikat musi być prosty: popieram/nie popieram. Środkowe stany, które same siebie nazywają sercem kraju, lubią słowa: Bóg, naród, pokój i modlitwa. Wybrzeża są powściągliwsze, wolą słowa wolność i demokracja.
. Nikt nie chce tu pracować, mieć z okna widok na dziurę w ziemi. Pod stalową siatką ludzie składają kwiaty, płaczą, podpisują się flamastrami na zdjęciach nieistniejących już wież. – Kiedy patrzyliśmy na Manhattan przed 9/11, był taki monumentalny, potężny, nienaruszalny – krzyczy jakiś samozwańczy przewodnik. – I patrzcie co zrobili! Kiedy się patrzy na Manhattan teraz, myśli się tylko o jednym: dorwać tych drani! Marcin Kołodziejczyk
Kończący się właśnie Wielki Post był czasem wielkiej skruchy. W roli urzędowego spowiednika wystąpił profesor Nałęcz z komisją. Już tylko dotychczasowe wyniki śledztwa mocno skompromitowały „spontaniczny” model uprawiania życia publicznego, oparty na kontaktach nieoficjalnych. Jednocześnie tzw. afera Rywina okazała się aferą towarzyską, wpływającą na zmianę stylu życia elit, najlepiej czujących się dotychczas we własnym gronie. Jak te zdarzenia wpływają na nasze codzienne obyczaje?
umiarkowanie. Niezapowiedziana wizyta w domu znajomych poczytana zostanie za przejaw braku dobrych manier. W rozmowach dominować będzie temat pogody. W Polsce zrobiło się trochę mniej przyjemnie. Ale chyba jednak zdrowiej. Zdzisław Pietrasikwspółpraca Marcin Kołodziejczykrysunki Mirosław Gryń
Grzegorz K. zabił żonę nożem kuchennym. Sąd orzekł, że jest niewinny. Grzegorz chciałby zamieszkać z dwoma synami, jak dawniej. Opowie im o matce.
Rośnie liczba więźniów, ale nie ma dla nich pracy ani wychowawców. Stąd mała skuteczność wychowawczej roli więzień. Kolejna teza naszego cyklu: resocjalizacja nie jest mitem, ale nic nie wzmaga w więźniu agresji bardziej niż bezczynność.
. Oznacza to, że recydywiści odsiadują już nie tylko karę za przestępstwo, ale także karę za złe wychowanie. Marcin Kołodziejczyk Dotychczas w cyklu „Zero pobłażania” przedstawiliśmy tezy: • Nie ma przestępstw o znikomej szkodliwości (POLITYKA 5) • Przestępca nie może być
Lada dzień ruszy polska liga piłkarska i wśród wielu innych powróci problem sędziowania. Drukarz! – bo drukuje, fałszuje wyniki meczów – to tylko łagodniejsze z wyzwisk pod adresem piłkarskich sędziów, którzy nagminnie posądzani są o przekupność. Czy słusznie?
rękami piłkarze Śrutwa i Baszczyński. Obu zawieszono, ale nie na długo. W ubiegłym sezonie, kiedy piłkarz RKS Radomsko Marcin Bojarski zobaczył drugą żółtą kartkę, uderzył głową sędziego Piotra Werdera. Roczną dyskwalifikację również skrócono. Sędziowanie w takich warunkach to wyzwanie. Arbiter Dariusz
Konflikt w łódzkim Teatrze Nowym jest artystyczny, polityczny i symboliczny. W oflagowanym teatrze aktorzy wystawiają „Hamleta”, a przed drzwiami odbywają się happeningi. Tytuł całego spektaklu mógłby brzmieć „Czerwone czy czarne”.
W Braniewie wielu rozmyśla o Ożarowie. Właściciel zamyka bowiem browar. Bez browaru na miasto można założyć pokrowce. Ludzie patrzą w przeszłość i żałują: trzeba było strajkować, a może nawet bić się jak w Ożarowie.
Politycznie rzecz biorąc najbardziej demokratyczna choinka to świerk – wygląda chudo, bywa zwichrowany, dobrze się sprzedaje. Jodła jest szlachetna – droga, wypasiona i rzadka w handlu. Sosna kontrowersyjna – nie każdy uznaje ją za choinkę, ale wielu popiera. Wszystkie kradnie się z lasów po równo i to jest pluralizm.
1 Znajomy fotograf z miasta przyjechał w Gorce na święta, idzie nocą pod górę do schroniska, a naprzeciw niespodziewanie wyjeżdża mężczyzna na nartach, zostawiając na śniegu ślad w kształcie choinki. W świetle księżyca od razu widać, że narciarz ma gust, ciągnie za sobą zgrabną jodełkę. Dostrzega
Od kilku tygodni o rektorze prywatnej Elbląskiej Uczelni Humanistyczno-Ekonomicznej (EUHE) należy pisać per Zdzisław D. Jego nazwisko pozostaje do wiadomości prokuratury, oskarżającej D. o wyprowadzenie ponad 9 mln zł z innej elbląskiej szkoły, której rektorował.
wszedł na salę i przedstawił się wszystkim: – Jestem sponsorem tej imprezy. Nie wiadomo, kto podłożył pod koła samochodu rektora deskę z gwoździami. Rektor Zdzisław D., doktor nauk fizycznych, były poseł i przewodniczący komisji obrony narodowej zareagował honorowo: złożył doniesienie do prokuratora o zakłócanie porządku publicznego. Marcin Kołodziejczyk
W klubie jest przytulnie, bezpiecznie i elitarnie. Elitarność czerpie się z głębokiej kanapy, niebieskiego drinka, modnej muzyki i pięknych ludzi wkoło. Z wiedzy, że tylu innych kręci się na zewnątrz z wyrokiem: nie wchodzisz. Oraz że to samo o tej samej porze dzieje się w Berlinie, Londynie i Nowym Jorku.
Co robi wrażliwy inteligent uprawiający prozę lub poezję, zrzeszony w jednym ze stowarzyszeń skupiających prozaików i poetów? Otóż wydaje w trzecim obiegu, czyli na własny koszt, na szczęście jakość powielaczy się poprawiła. Czasem też inteligent ów skarży się na rzeczywistość.
Starówce. Ale zjednoczenia nie będzie. – Ależ z pewnością się zjednoczymy – mówi prezes SPP. – W 10 lat po zjednoczeniu harcerstwa. Marcin Kołodziejczyk
W Polsce jest 1800 agencji detektywistycznych. Pierwsze zakładali esbecy. Chętnie zatrudniali niezweryfikowanych milicjantów, potem ludzi z UOP. Detektywom niby niewiele wolno, ale od czego są koledzy. Agencje to dziś w istocie komercyjna przybudówka policji.
chłopaków, kierowca uciekł. Kilku świadków przekazało numery rejestracyjne auta policji. Minęły cztery miesiące i nic.– Potrzebowałbym najwyżej dwóch godzin – ocenia prywatny detektyw Marcin Popowski z Warszawy. Ma 31 lat. Nie załapał się na pracę w SB, nie był w
Piotr Büchner, jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, pionier kapitalizmu, mecenas sztuki, twierdzi, że kupując potężną centralę Metalexport nie wiedział, co robi. Nie mógł więc przewidzieć, że pracownicy dawnej perły Metalexportu, fabryki Bison-Bial, będą go wkrótce – z żalem i ironią – nazywać Czarnym Piotrusiem.
, co kupuje: – Piotrusiowi zależało tylko na Metalexporcie i tylko na esce. Nasza fabryka i my nie byliśmy mu potrzebni do niczego. Metalexport wyprowadził od nas pieniądze. Chcieliby się dowiedzieć dokąd. Ale kogo o to pytać, skoro to prywatna firma? Marcin Kołodziejczyk
Pan Mazurkiewicz dokopał się do gazociągu Jamał-Europa za pomocą łopaty. Rodzina Skowrońskich kupiła w tym celu koparkę. Sprawa jest finansowo-honorowa, a gaz wybuchowy.
Jeśli Elvis Presley naprawdę nie żyje, to kto wczoraj w południe śpiewał „Love Me” w łódzkim bloku? Kto kojącym głosem zapewniał ochroniarza z Poznania, że „That’s All Right?” Kto przemierza pabianickie ulice Fordem Thunderbirdem, rocznik 1973?
18 sierpnia w Krakowie kilka wybranych osób publicznie obdaruje Jana Pawła II w imieniu rodaków. Znaleźli się wśród nich: bezrobotny z Nowej Huty, przedstawicielka wsi, rodzina wielodzietna, studenci, fundacje i ruchy katolickie oraz delegatka wietnamskich katolików, reprezentująca handlarzy ze Stadionu X-lecia.
. Funkcjonariuszy czeka zbadanie większej liczby prezentów, bo oprócz opisanych kilku większość będzie wręczona bez pompy, poza kamerami, od kulis. Papież Jan Paweł II nie ma zresztą zwyczaju zawożenia otrzymanych podczas pielgrzymek darów do Watykanu. Przekazuje je parafiom. Marek Michalik Marcin Kołodziejczyk
Albo rwanie, albo podrzut. Taki prosty styl bycia, a komplikuje się, kiedy stajesz na pomoście, żeby dźwignąć. Przy czubkach adidasów masz gryf naładowany z obu stron krążkami. Wgapiasz się w wycinek podłogi. Sala dogaduje: tyłek źle wypiął. Wrzeszczysz i podrzucasz na piersi. Tyle dla własnej przyjemności. Trzymasz. Sala na to: eee, czachuje. Zaraz, zaraz, palanciarze.
Gdyby nie wynaleziono telefonów komórkowych, nie denerwowałoby nas ich natarczywe dzwonienie w kinach, teatrach, restauracjach, kościołach i autobusach. Trudno by było nas namierzyć w dowolnym punkcie globu, nie musielibyśmy meldować się w pracy na każde wezwanie, wydawać fortun na rachunki i nikt by nie kradł komórek na ulicy. Może wtedy ludzie więcej rozmawialiby ze sobą twarzą w twarz. Ale z drugiej strony nie mielibyśmy poczucia bezpieczeństwa, jakie daje kontakt ze światem, z dziećmi i z rodzicami w każdej chwili i z każdego miejsca, a pracodawca mógłby o nas zapomnieć na zawsze. Może gdyby nie komórki, ludzie już wcale by ze sobą nie rozmawiali.
zł. W promocji lepszy aparat można kupić za złotówkę w zamian podpisując z siecią umowę na rok. Nic prostszego dla oszustów. – Są ich dwa rodzaje – mówi Ryszard Woronowicz, rzecznik Plusa. – Tacy, którzy kupują telefon za 1 zł, przez pierwszy miesiąc nabijają
Jesienią 1940 r. do miasteczka Chorzele na Kurpiach zjechała ekipa filmowa z wytwórni Wien Film. Na specjalne zamówienie ministra propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa Austriacy nakręcili kinowy film fabularny „Heimkehr” („Powrót do ojczyzny”). Zgodnie z życzeniem ministra produkcji nadano hollywoodzki rozmach, w filmie obok kilku gwiazd z Wiednia wystąpili warszawscy aktorzy oraz polscy i żydowscy mieszkańcy Chorzel. Swoim udziałem mieli uwiarygodnić propagandowy szwindel o Polakach, którzy urządzają pogrom dzielnych niemieckich osadników. Po wojnie kilkoro polskich aktorów poszło za „Heimkehr” do więzienia. Przez kilkadziesiąt lat nikt w Chorzelach o film nie pytał.
W sobotę 11 maja Artur, uczeń warszawskiego gimnazjum, które nie tak dawno zmieniło patrona na Roberta Schumana, maszerował z kolegami i nauczycielami Traktem Królewskim w wesołej, wielotysięcznej paradzie euroentuzjastów. Na chodniku wzdłuż ulicy, podbiegając co pewien czas, aby nadążyć za eurotłumem, Tomek i kilkunastu chłopaków w wieku studenckim prezentowali wykonane w domu transparenty eurożercze i eurosceptyczne. Tak rozpoczęło się wielkie europrzeciąganie.
Rozmowa ze Sveinem Ludvigsenem, ministrem rybołówstwa Norwegii, o łososiach i niechęci do UE
? Zawsze żartuję, że to nie zdarzy się za mojego życia, a ja mam na szczęście bardzo dobre zdrowie. Rozmawiał Marcin Kołodziejczyk, Oslo Svein Ludvigsen (ur. 1946 r.), norweski minister rybołówstwa. Syn kapitana statku rybackiego. Ukończył Szkołę Handlową i kursy bankowości i finansów. W l. 1971
Hodowla przemysłowa zmieniła zwierzęta w żywe produkty. Liczy się wyłącznie wydajność, opłacalność i zysk. Jest to trend cywilizacyjny obecny na całym świecie, jednak Europa Zachodnia pod presją opinii publicznej właśnie stara się od niego odchodzić. Polska – przeciwnie. To, co odbywa się w parlamencie pod hasłem dostosowania polskiego prawa do norm europejskich, przypomina zabawę zwaną marynarskim krokiem: dwa kroki do przodu, krok w tył.
. Świnie szybko przyzwyczajają się do siebie, źle znoszą obcych. Obcy w boksie mógłby zostać zagryziony. W pierwszych dniach w nowych kojcach warchlaki mogą podbiec kilkadziesiąt centymetrów. Jednak szybko nabierają wagi (czasem 1 kg dziennie) i boksy stają się za ciasne.Wtedy
Ojciec zginął, bo o wszystko się czepiał. Najbardziej go złościło, kiedy dzieci wracały za późno z dyskoteki, nie odrabiały lekcji, migały się od szkoły, nie szukały sobie pracy, wpadały w złe towarzystwo, przeklinały, nie sprzątały w pokojach i wkoło domu. Doprowadził do tego, że musiały wynająć na niego morderców. Na pomysł wpadła piętnastoletnia córka.
W wielkanocny poniedziałek nad ranem pod gruzami zawalonego hotelu w czeskim miasteczku Louny zginęło sześcioro – jak pisała czeska prasa – Polaków, a jak pisała polska prasa – Polaków romskiego pochodzenia.
Olka zagrała główną rolę w filmie „Cześć, Tereska” i wszyscy mówili, że wypadła bardzo prawdziwie. Zaczęły się wywiady, zdjęcia, szum, sława. Wszystko, o czym marzą dziewczyny, nie tylko w miastach tak małych jak Pabianice. Ale kiedy filmowa Tereska zbierała uznanie na festiwalach, Olka uciekała z poprawczaka, mieszkała w melinach, kradła i balowała. Grała siebie.
Więzienie to wolny rynek. Są towary i usługi, dłużnicy i wierzyciele. Coraz więcej trafia za kraty ludzi z pieniędzmi. Bogaci mają w więzieniu szacunek, bo uchodzą za cwaniaków.
przedawniły się dwa zarzuty. Janusz Baranowski (58 l.)W 1988 r. założył Spółdzielczy Zakład Ubezpieczeń Westa. W 1992 r. minister finansów stwierdził, że działa niezgodnie z prawem i cofnął jej licencję, a w 1993 r. sąd ogłosił upadłość. (1 marca 1993 r. zadłużenie Westy szacowano na 981 mld st. zł bez
Od środy popielcowej, w tym roku 13 lutego, zaczyna się Wielki Post, trwający do Wielkanocy. Czy Polacy poszczą? Od lat 98 proc. rodaków deklaruje się jako osoby wierzące. Od lat też badacze społeczni twierdzą, że religijność większości jest powierzchowna, sprowadza się do kultywowania kilku tradycyjnych obrządków, które w ostatnich latach nabrały dodatkowego uroku, albowiem chrześcijańskie święta są i u nas wielkim handlowym karnawałem. Tymczasem Polacy nie tylko ochoczo świętują, ale niemal równie ochoczo poszczą i pokutują (przynajmniej w deklaracjach). Co roku dziewięcioro na dziesięcioro z nas deklaruje, że będzie pościć w środę popielcową i Wielki Piątek, ponad 80 proc., że pójdzie do wielkanocnej spowiedzi.
Polska ma z Rosją kłopot handlowy – więcej od niej kupuje, niż sprzedaje. Ma także kłopot mentalny – trudniej się z Rosjanami robi interesy, bo się zeuropeizowali kosztem słowiańskiej wylewności. Służbowo nie stosują już bruderszaftów, rzewnych piosenek ani niedźwiedzich uścisków. Handlują po nowemu – bez sentymentu, niepolitycznie i żeby się opłacało.
O siódmej Teresa Motyka przyjeżdża rowerem do sklepu spożywczego, zakupuje surowiec i wiezie do szkolnej kuchni. Buraki i żeberka – za 156 zł. Pani Wanda, kucharka, pali w piecu i siadają do obierania. Dzisiaj wyszedł pyszny barszczyk za 76 gr, czyli utrzymano normę.
0641999 r. ...... 689 8172000 r. ...... 703 0302000/2001 ...... 1 709 970* *prawie 25 proc. ogółu uczniów korzysta z różnych form dożywiania (obiady dwudaniowe, zupa, bułka, szklanka mleka) (Źródło MPiPS)
Ale ta Polska, wiesz, to jest inny świat! Taszkent też ładny za wolnego Uzbekistanu, ale Kraków – to jest dopiero cudeńko! Pojechać by jeszcze raz – mówią Konarżewscy. Albo najlepiej to zamieszkać tam, wrócić do siebie. Tak bardzo by człowiek chciał. Bardzo. Ale pieniędzy na to potrzeba nie wiadomo ile. A najgorzej z językiem. Wciąż czasu brak, żeby przysiąść i się nauczyć.
Polacy pojadą walczyć z terrorystami do Afganistanu. W środę 21 listopada w nocy Amerykanie oficjalnie poprosili polski rząd o wysłanie do Azji Środkowej kontyngentu złożonego z 300 żołnierzy. W naszym wojsku przygotowania trwały już od dawna.
W różnych czasach przydają się różne odkrycia. Obecne czasy są niełatwe, ale nasi wynalazcy potrafili się w nich odnaleźć.
dużo dla wojskowego. Czekając na decyzję o produkcji, młodszy chorąży sztabowy Wojciech Stecki spędza wolny czas próbując wynaleźć nabój o jeszcze lepszych parametrach. Marcin KołodziejczykWspółpraca Marcin Rotkiewicz Nabój – przebój? Wynalazek Wojciecha Steckiego to zmodyfikowana wersja tzw
W Tadżykistanie i Uzbekistanie mówi się, że tutejsi muzułmanie na dżihad nie pójdą. Ale też wszyscy wiedzą, że talibowie płacą za walkę w swoich szeregach. Pieniędzy zaś w postradzieckiej Azji potrzebują wszyscy. Na przykład na to, by ubierać się w modnym w Duszanbe i Taszkencie amerykańskim stylu: dżinsy, tenisówki, bluza z napisem, czapka bejsbolowa. Zmęczeni wojną Tadżycy boją się Afgańczyków tak samo jak Uzbecy. Jedni i drudzy widzą obrońcę w Rosji.
Afganiec – tak mówią mieszkańcy Tadżykistanu na zły wiatr z południa znad afgańskiej pustyni. Afganiec wzbudza tumany duszącego kurzu i na całe tygodnie zakrywa niebo burą chmurą. Zwykli Tadżycy nie lubią takiego wiatru ani kraju, z którego wieje. Boją się Afganistanu. Mówią: tam wojna trwa od trzydziestu lat, tam młody mężczyzna nie zna innego życia niż wojenne.
Sojusz Północny wypiera osłabionych talibów na południe Afganistanu, narzekają, że nudno i trzeba jechać do Czeczenii albo do Jerozolimy. Piątego dnia na cotygodniowym spotkaniu z przedstawicielem ONZ pracownikom europejskich i amerykańskich organizacji pomocowych działających w Tadżykistanie polecono nie wychodzić na ulice po ósmej wieczorem. Od pięciu dni wieje afganiec. Marcin Kołodziejczyk z Duszanbe
Pan Sułowski, właściciel i miłośnik pięćdziesięciu rodzin pszczelich, zamieszkałych w ulach pod lasem, oddawał się akurat myślom u siebie na podwórku, kiedy zajechał miastowy z Ostródy. Miastowy był chory na serce albo coś takiego, a jako czytelnik prasy wiedział, że jad pszczeli leczy. W wieku siedemdziesięciu trzech lat już mało rzeczy człowieka dziwi, więc pan Sułowski złapał pszczołę i wedle życzenia posadził ekstrawagantowi na ramieniu. Owad okazał się nienerwowy, nie chciał żądlić, musieli go naciskać palcami. Wreszcie ugryzł i zaraz zdechł, a miastowemu ręka spuchła. Zadowolony sięgnął po portfel, sztywną ręką poruszał jak łychą koparki w żwirowni.– Pan jesteś stratny pszczołę – wskazał banknotem pod nogi, gdzie leżał trup.– Gratis – umiał się znaleźć pan Sułowski.
czekał na uznanie tego odkrycia przez oficjalną naukę pół wieku.Dwa przykłady obecności miodu w literaturze: 1) wesoły pijak pan Zagłoba mówi, racząc się miodem pitnym: „wiedział Pan Bóg po co pszczoły stworzył”. 2) Z procesu myślowego Najgłupszego Misia na Świecie
Profesor Paweł Januszewicz, do niedawna dyrektor Instytutu Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka, spotyka się z dziennikarzami w mieście. W Instytucie od tygodnia rządzi już docent Janusz Książyk, zwycięzca konkursu na dyrektora. Profesor mówi, że został zdradzony, ciężko ukarany za krytykę reformy zdrowia, a wyniki konkursu ukartowano w ministerstwie. Protestuje i czeka na wybory parlamentarne.
wykorzystuje na budowanie swego nowego wizerunku: obrońcy lewicowej koncepcji leczenia. Marcin KołodziejczykFotografie Grzegorz Press Centrum na peryferiach • CZD w Międzylesiu pod Warszawą to kompleks 27 budynków o powierzchni 333 tys. metrów sześciennych, zajmujących 25 ha terenów zielonych oraz
Na pierwszy ogień walki z powodzią poszli strażacy. Na wałach rzecznych i w zalanych miejscowościach, chronicznie niedoinwestowani, często wyposażeni w sprzęt o wartości muzealnej, próbują powstrzymać żywioł. A na Wiejskiej posłowie przegłosowują kolejne europejskie rozwiązania dla polskiej straży pożarnej, czyniące z niej główny człon zintegrowanego systemu ratownictwa. Ma być tak: bliskie współdziałanie służb ratowniczych, szybsza pomoc ofiarom wypadków, szybsze reagowanie na sytuacje kryzysowe jak powodzie, pożary i skażenia. Lepszy sprzęt, świetnie wyszkoleni ludzie, jasny podział obowiązków, jeden telefon alarmowy dla obywateli zamiast kilku. To są bardzo potrzebne ustawy, zbliżające Polskę do standardów unijnych – mówią posłowie. Strażacy też tak uważają. Boją się tylko, że zgodnie ze standardami polskimi ustawa nie będzie poparta pieniędzmi. W takim wypadku podczas następnej klęski żywiołowej straż wyjedzie do obowiązków tak samo biedna jak dzisiaj, a jedyną nowością będzie wprowadzony przez ustawę numer telefonu alarmowego: 112. Dla obywateli.
, w lipcu 2001 r., za sprawą powodzi kojarzy się przede wszystkim z wodą. Strażacka dola, czyli nauka na doświadczeniach Państwowa Straż Pożarna powstała 1 lutego 1992 r. – wcześniej istniały jedynie terenowe jednostki podporządkowane wojewodom, jednostki zakładowe oraz Ochotnicza SP. PSP
Szli przez Ostrowiec Świętokrzyski w pięciu. Czterech dużych po bokach, w środku ten mały, Piotrek. Jak nie chciał iść, to dostawał w ryja. Wycierał krew spod nosa brudną ręką. Patrzył wkoło, czy ludzie z bloków to widzą. Ale akurat była pora największej oglądalności. W telewizji leciała jakaś sensacja. W prawdziwym życiu czterech chłopaków prowadziło Piotrka na przedmieścia. Tam go zabili.
Rok temu pierwszy samochód i pierwszy pociąg przejechały mostem łączącym Kopenhagę w Danii z Malmö w Szwecji ponad cieśniną Bałtyku. Most zbudowano za pieniądze obu krajów specjalnie po to, by dwie połacie ziemi z cieśniną w środku można było nazywać europejskim regionem Øresund. Miał nim popłynąć nieprzerwany strumień ludzi i pieniędzy. Szczegóły rozpracowano logistycznie, statystycznie i prognostycznie, pozostało zacierać ręce w radosnym oczekiwaniu na zyski. Minął rok i z podliczeń wynika, że ludzie podeszli do mostu, jakby bali się utopić.
, gdzie mieszkasz. Integracja to proces rozłożony na lata. 1. Miej pomysł i pieniądze Zanim powstał most Øresund, dostać się z Kopenhagi do Malmö albo odwrotnie można było promem. Rejs trwał około godziny. Mostem z centrum jednego miasta do drugiego jedzie się samochodem około 40 minut