Widownię „Miłości na Madagaskarze” zająć powinni Zygmuntowie Kałużyńscy, Zdzisławowie Pietrasikowie e tutti quanti niepoprawni kinomaniacy. Znajdą mnóstwo smakołyków: cytatów, odniesień i aluzji do najpiękniejszych filmowych scen, przetworzonych w sceniczne znaki. Publiczności mniej ekranocentrycznej uczta przyrządzona w warszawskim Studio może się jednak wydać nieco postna. Zwłaszcza przy rozbudzonych już – dzięki renomie autora, reżysera, wykonawców, teatru – apetytach.
Od lat gorące dyskusje w Polsce wzbudza dostępność w brytyjskim archiwum państwowym (Public Record Office – PRO) dokumentów dotyczących śmierci generała Władysława Sikorskiego. Ustalenia komisji RAF, które w 1943 r. przekazano rządowi polskiemu, miały zostać początkowo odtajnione po 50 latach. Odtajniono je wcześniej, ale nie wszystkie.
którego pochodzi, choć z daty końcowej w jej tytule wynika, iż winna zostać przekazana do archiwum w 1994 r. Druga teczka AIR 2/18812 zostanie dopiero udostępniona zainteresowanym 1 stycznia 2002 r., jeśli oczywiście nie spotka jej los poprzedniczki. Najprawdopodobniej także zamknięta teczka ministerstwa obrony o sygnaturze DEFE 24/71 poświęcona jest sprawie śmierci polskiego premiera.
Patriotyzm to idiotyzm – warknął do mikrofonu lokalnej rozgłośni radiowej młody chłopak tuż przed świętem 11 listopada. Jak mógł!? Wpadł w złe wpływy? Może wyszedł wprost z widowni spektaklu „Spaghetti i miecz” w Starym Teatrze, pełnego naigrawań z kombatanctwa i narodowej tromtadracji? Aliści oświadczenie chłopaka było przecież tylko odpowiedzią na pytania reporterki. A pytanie padło jedno, ciotczyno-pimczyne: „Czy kochasz Polskę?”. Zatem jeśli on z widowni, to pytająca wprost ze sceny musiała urwać się przed mikrofon. Ze sceny, na której z pompowania się ojczyźnianym frazesem Kazimierz Kutz zmontował cały kosmiczny cyrk.
Tomasz More, renesansowy filozof i humanista, kanclerz Henryka VIII i święty Kościoła katolickiego, ustanowiony został przez Jana Pawła II patronem polityków na wniosek polskich parlamentarzystów. Czy ta decyzja przyczyni się do poprawy etosu klasy politycznej? Morus jest dla niej wzorem raczej niedościgłym, z pewnością jednak ujawniającym kontrast między polityką wysokiego lotu a przyziemnym, niestrudzonym zabieganiem o własne cele pod pozorem pracy dla innych.
papieża nad Kościołem w Anglii. Morus odmówił podpisu i znalazł się w więzieniu w Tower. Proces Tomasza More’a odbył się 1 lipca 1535 r. i zakończył wyrokiem śmierci.Od skazania do wykonania wyroku minęło pięć dni. Król próbował nakłonić Morusa do zmiany stanowiska, a gdy to się nie udało
Polska znów zadziwiła Europę. Tym razem zrywem integracyjnym. Po długim zastoju, urozmaicanym gorszącymi sporami wokół Urzędu Integracji Europejskiej, przed kilkoma miesiącami zaczęliśmy szaleńczo pedałować, by wpaść na metę kolejnego etapu wyścigu do Unii Europejskiej w ścisłej czołówce. Ogłoszone w zeszłym tygodniu doroczne raporty Komisji Europejskiej o postępach kandydatów pozwoliły nam odzyskać honor lidera.
wiarygodny, gdyby rządowi nie zaglądało w oczy widmo przedterminowych wyborów. Unia od dawna przestrzegała, że jeśli chce się przystąpić 1 stycznia 2003 r., lepiej być gotowym nie 31 grudnia poprzedniego roku, ale 12–18 miesięcy wcześniej. Zanim unijne parlamenty przystąpią do debaty
Co wniosła Polska do kultury europejskiej XX wieku? Niewiele – uznali organizatorzy wielkiej wystawy w Brukseli poświęconej osiągnięciom kultury mijającego stulecia w Europie. Według nich poza „teatrem ubogim” Grotowskiego nie mamy nic, co zasługiwałoby choćby na wzmiankę wśród najwybitniej-szych dzieł i twórców literatury, plastyki, muzyki, teatru, kina czy architektury.
zmienił z 1 listopada na 1 grudnia. Przetarg ma się skończyć 21 grudnia. Z tego widać, że minister dał sobie raptem kilkanaście dni na rozstrzygnięcie przetargu wartego 3,5 mld euro. Największe jednak zdumienie budzi fakt, że chociaż przetarg trwa, to dalej nie jest znany tzw. wzór koncesji, który
[nie zaszkodzi przeczytać]
Wydawnictwo Znak opublikowało „Dziennik podróży z Kantorem” prowadzony w latach osiemdziesiątych przez słynnych aktorów-bliźniaków z Cricot 2, Wacława i Lesława Janickich. Dziennik, jak twierdzi jego edytor Łukasz Drewniak, od samego początku przeznaczony był do wydania. Po śmierci mistrza Janiccy postanowili jednak odczekać dziesięć lat. Chwała im za to; chwilę po zakończeniu żałoby, w atmosferze przepychanek o schedę tudzież prób – z góry skazanych na niepowodzenie – kontynuowania dzieła Kantora bez Kantora, publikacja mogłaby wywołać fatalne wrażenie.
bardzo rzadko uczestniczą w tworzeniu arcydzieł. Ryzykanci częściej, acz też nie zawsze; Kantorowcy tę najważniejszą nagrodę – bynajmniej nie wpisaną w kontrakt – mieli na szczęście dane odebrać. Jacek Sieradzki
[czytadło]
Miliard ludzi cudem utrzymuje się przy życiu za dolara dziennie. Czy można im jakoś pomóc? ONZ sugeruje, że ma na to patent: kilkanaście dni temu podczas milenijnego szczytu w Nowym Jorku 150 przywódców państw podpisało deklarację, by do 2015 r. o połowę zmniejszyć panującą na świecie nędzę. Byłoby pięknie, gdyby nie unoszący się nad szczytem zapach naftaliny – w minionych latach podpisano setki podobnych apeli, a bieda się na nie uodporniła.
książki Davida Laudesa „Bogactwo i nędza narodów”, wyd. Muza SA, Warszawa 2000, oraz najnowszego raportu Banku Światowego.20 proc. ludności z bogatych krajów dysponuje 86 proc. światowego dochodu, a 20 proc. ludzi z krajów biednych ma tylko 1 proc. światowego
Po premierze „Wesela” wyreżyserowanego przez Janusza Józefowicza w Polskim w Szczecinie rozległy się głosy odsądzające inscenizatora od czci i wiary, zarzucające mu marny gust, efekciarstwo i płytkość interpretacji. Ileż ta krytyka przejawia złej woli, ślepoty i nierozumienia ducha czasu! Jakże można tak niesprawiedliwie traktować artystę, który z wielkim oddaniem i starannością na użyczonej mu scenie zrobił z Wyspiańskiego dokładnie to, co najlepiej umie i najbardziej lubi?
której dotacja zda się obowiązkiem instytucji samorządowych na rzecz „załóg” – nie zaś zobowiązaniem teatru do służby na rzecz kultury wysokiej, w ramach ustalonego kontraktu. Tej debaty naprawdę nie sposób dłużej unikać. Choćby po to, by za chwilę nie przerabiać pod naciskiem widowni całej klasyki na discopolowe musicale. Do której to narodowej misji jednego Janusza Józefowicza dalibóg nie wystarczy! Jacek Sieradzki
Na jesieni szykuje się w Polsce wyścig tysiąclecia, może ciekawszy niż olimpiada. Minister łączności właśnie ogłasza przetarg na sprzedaż częstotliwości dla telefonii komórkowej trzeciej generacji (UMTS) za rekordową sumę prawie 3,5 mld dol. Operacja ma się odbyć w 40 dni roboczych, zwycięzca będzie wskazany jeszcze w tym roku. Cena jest mordercza, a tempo przetargu zabójcze. Ministerstwo Łączności powołuje się na interes narodowy. Krytycy koncepcji tego przetargu sugerują, że chodzi raczej o interes grupowy.
kosztownych pożyczek lub emisja dodatkowych obligacji. Kiedy więc 1 września br. minister Tomasz Szyszko ogłosił wstępne założenia do przetargu na sprzedaż pięciu licencji UMTS, było jasne, że organizatorzy kierują się głównie potrzebami rządu. Na aukcję wystawiono 5 licencji po 750 mln euro za sztukę
Unia Europejska zadziwia odzyskanym wigorem. Dowodem jest bezprecedensowa fala cięć podatków. Rządy unijne wręcz prześcigają się w tym dziele, które ma sprzyjać wzrostowi gospodarczemu, spadkowi bezrobocia i sprawiedliwszemu podziałowi bogactwa. W tym samym czasie polski parlament rezygnuje nawet z kontynuowania dyskusji nad projektem wycofania ulg i obniżki stawek w podatku od dochodów osobistych.
Brytyjski sędzia zdecydował, że para syjamskich bliźniąt powinna być rozdzielona, ponieważ gdyby pozostały połączone, żyć będą około pół roku, natomiast po rozdzieleniu jedno wprawdzie umrze – pozbawione zostanie podstawowych organów, w tym serca – jednak drugie ma szansę przeżycia jako silne i zdrowe dziecko. Ta decyzja sądowa wywołała znaczne zainteresowanie i kontrowersje. Wydaje się, że nie chodzi tylko o poszukiwanie sensacji, ale o istotny konflikt wartości ujawniony w tym dylemacie.
Edycja ósma
. Jacek Sieradzki Mariusz Benoit(zwycięstwo)Wspaniale zagrał najbardziej introwertycznego rewolucjonistę w świecie; jego Hufnagiel w Gombrowiczowskiej „Operetce” cały „proletariatu bój tysiącoletni” zamyka w sobie i z siebie wysnuwa. Robi się w Narodowym specjalistą od takich
Jednym z najlepiej utrwalonych w mej pamięci teatralnych obrazków jest widok Ireny Kwiatkowskiej i Hanny Skarżanki, jak siusiają pod ceglastą ścianą warszawskiej Starej Prochowni, a potem zamaszystymi ruchami zapinają rozporki. Wbrew możliwym podejrzeniom, w tej niecodziennej sekwencji nie ma nic z tak charakterystycznej dla dzisiejszych czasów taniej wulgarności. Ani z chęci wywołania rechotu za wszelką cenę. Jest rzetelny teatr, ba, teatr z klasą.
Ustawa o powszechnym uwłaszczeniu obywateli RP, przyjęta przez Sejm w ubiegłym tygodniu, to dziwoląg prawny o trudnych do przewidzenia skutkach społecznych i ekonomicznych. Sejm uchwalił utopię, która za darmo ma milionom ludzi zapewnić mieszkanie lub ziemię na własność albo w przyszłości dochody o nieznanej dzisiaj wartości.
Ponad 800 tys. dolarów wywiozą w tym roku z Polski zagraniczni tenisiści. Nasi zawodnicy z dżentelmeńskim uporem przegrywają swe pojedynki we wstępnej fazie turniejów i, zgodnie z polską gościnnością, niemal wszystkie pieniądze oddają przeciwnikom zza granicy. W Szczecinie, Poznaniu, Sopocie i Warszawie można już oglądać w akcji graczy z tzw. drugiego rzutu, a w Warszawie i Sopocie zjawiają się nawet panie zajmujące czołowe miejsca w światowych rankingach. Ale owe 800 tys. to ledwie czubek góry dolarowej.
Stara anegdota mówi, że wiekowy jubiler dawał kamień nieopisanej piękności do przecięcia najmłodszemu ze swych czeladników. On nie wie, ile to warte – tłumaczył – jemu ręka nie zadrży. Od paru sezonów ćwiczymy w polskim teatrze nieco zmienioną wersję tamtej przypowieści. Najzdolniejszy czeladnik bez oporu sięga na półkę po skarby. Patrzcie, z jaką gracją prowadzi laubzegę – ekscytują się zgromadzeni wokół jubilerzy – jak zmyślnie dobiera narzędzia. Cóż z tego, że cięcie wychodzi mu w końcu koślawo?
Najżywsze spory w kuluarach tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt w Toruniu wywołał występ włoskiego zespołu, w którym wzięli udział niepełnosprawni. Polska widownia, nieprzyzwyczajona do łączenia sztuki z pracą terapeutyczną zareagowała skrajnie spolaryzowanymi emocjami: od wzruszenia po złość. Czy świadczy to źle o nas, zblazowanych, których dopiero ekstremalne okoliczności widowiska potrafią wyrwać z obojętności – czy źle wypada myśleć raczej o zawartości festiwalowego afisza, na niewiele, poza obojętnością, zasługującej?
Przed piłkarskimi mistrzostwami Euro 2000, które rozegrają się od 10 czerwca do 2 lipca na ośmiu stadionach Belgii i Holandii, media obu krajów piszą więcej o strachu przed najazdem chuliganów z całej Europy niż o sportowym święcie. Władze od wielu miesięcy szykują nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Chwilami kojarzy się to z mobilizacją na czas wojny.
przydałoby się krajowi, znacznie bardziej niż pewnym siebie i znakomicie prosperującym Holendrom. Jacek Safuta z Brukseli Autor jest korespondentem PAP w Brukseli. Stadiony Euro 2000 Holandia: Rotterdam – tu zostanie rozegrany finał. Stadion klubu Feyenoord istnieje od 1937 r., ale w 1994 r
Teatr introwertyczny? Kto wie, może właśnie ten sposób uprawiania sztuki scenicznej zostanie niedługo uznany za jedno z najciekawszych dokonań artystycznych kończącego się wieku? Mowa o teatrze posiłkującym się od strony literackiej arcydziełami epiki, nie dramatu; o teatrze, którego siłą napędową są nie tyle konflikty, akcja, przebieg zdarzeń, ile duchowe doświadczenia portretowanych postaci.
NATO zatuszowało małą skuteczność swoich „chirurgicznych uderzeń z powietrza” w Kosowie wiosną 1999 r. Takie oskarżenie wysunął amerykański tygodnik „Newsweek”, zestawiając oficjalny bilans trafień lotnictwa NATO z utajnionym raportem sił powietrznych USA. Różnice są szokujące. Pentagon może łudzić przyszłych prezydentów wydumanymi możliwościami wojska – ostrzega tygodnik.
pacyfikacji ludności Kosowa. Jeśli nawet skutkiem bombardowań było tylko pochowanie sprzętu czy wycofanie go bez zniszczeń, to osiągnięto zasadniczy cel. W całej tej dyskusji traci się też z widoku to, że Miloszević w końcu się ugiął, choć na pewno nie wskutek strat poniesionych przez siły serbskie w Kosowie, lecz raczej w obawie przed inwazją lądową”. Jacek Safuta z Brukseli Autor jest korespondentem PAP w Brukseli
Piotr Bykowski – sprawujący jeszcze do niedawna kontrolę nad dwoma bankami w Poznaniu i systemem sprzedaży samochodów na kredyt – został aresztowany. Chwilę potem wyskoczył z drugiego piętra na wewnętrzny hall sądu. Dlaczego?
sobie uświadomił, że po uczynieniu z Banku Staropolskiego wydmuszki finansowej, stał się wrogiem nr 1 dla Nadzoru Bankowego, prokuratury i UOP, które będą go ścigać do upadłego? Zdaniem niektórych prawników, z trudem bo z trudem (ze względu na niejasny tryb podejmowania decyzji i sposób zarządzania
W najnowszym przedstawieniu Piotra Tomaszuka Bóg z rozmysłem posługuje się szatanem, aby pospołu zniszczyć takie wcielenie miłości, jakiego nie było w planie stworzenia. Zaś w spektaklu Pawła Szkotaka Stwórcę zdetronizowano: jest tylko bezsilnym, labidzącym staruszkiem, podczas gdy na ziemi niepodzielnie króluje śmierć. Obydwie inscenizacje ocierają się o bolesne bluźnierstwo. Nie są jednak przejawem nihilizmu; zrodziły się z elementarnej niezgody na zwichnięcie porządku świata i próbują w prowokacyjnej formie ową niezgodę zaszczepić widowni. Czy im się uda?
Gdy podnosi się kurtyna – pośrodku rozległej biało-brązowo-beżowej przestrzeni, w fałdzie podłogi tkwi, niczym nie zebrana w porę kapusta, pojedyncza ludzka głowa. Zdekapitowany łeb Ryszarda III, który gada: obwieszcza światu, że nikt nie zdoła dorównać mu w zbrodni i łotrostwie. Pięknie i oryginalnie wymyślona jest ta scena. Tak pięknie i oryginalnie, że widz nawet nie zdąży postawić sobie pytania, dlaczego właściwie przychodzi mu obcować na scenie z samotną czaszką, zamiast oglądać ją zrośniętą z resztą właściciela? I czy ten olśniewający obraz w ogóle cokolwiek znaczy?
„Supergliny”, TVN
, a obecnie w „Kronice kryminalnej” w TVP 1. Michał Fajbusiewicz w TVP 2 przyjął inną metodę. Jego „997”, oparty na rekonstrukcji wydarzeń z udziałem statystów, ma misję śledczą. Policja i autor zdradzają (w sposób kontrolowany) sekrety dochodzenia, licząc na odzew widza
Recepta na poprawę bezpieczeństwa w Polsce wydaje się prosta: wystarczy policjantów zza biurek przenieść w tak zwany teren. Przy istniejącym porządku prawnym zrobić się tego nie da. Dlaczego? Weźmy prosty przykład – kradzież kury.
przestępstwa, z mocy prawa groziłaby mu sroga odpowiedzialność karna. Przybywszy na miejsce dochodzeniowiec zobowiązany jest do wykonania protokołu oględzin miejsca zaistnienia przestępstwa (1). Do pomocy może wezwać technika kryminalistyki, który zabezpieczy ślady linii papilarnych, ślady obuwia
Natura wciąż podrzuca na talerz obywatelom Unii Europejskiej kolejne trucizny i mikroby. Fale paniki, powodowane przez chorobę szalonych krów, dioksyny w kurczakach czy listerie w pasztetach, prowokują do śrubowania norm i zaostrzania kontroli. Na próżno, bo natura wykorzystuje ludzkie słabości: chciwość, dążenie do zysku za wszelką cenę, biedę, łatwowierność.
W ostatniej scenie „Wujaszka Wani” na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu, kiedy długo milcząca Sonia gwałtownie wybiega za odjeżdżającym Astrowem, a potem wraca jak zbity pies i słychać dzwoneczki oddalającego się wozu – trudno odgonić rozczarowanie. Banał sytuacyjny, banał uczuciowy, zda się rażąco niegodny i autora, i inscenizatora, i teatru. A przecież tkwi zarówno w logice tekstu, jak i w konsekwentnie przyjętej poetyce spektaklu. Jaki więc popełniono błąd?
Komisja Europejska spiskuje przeciwko Polsce? Jej szef Romano Prodi powiedział w jednym z wywiadów, że będzie skrupulatnie sprawdzał dostosowanie kandydatów do reguł unijnych. Chce bowiem przeszkodzić populistom w rodzaju Jörga Haidera w podsycaniu strachu przed poszerzeniem UE. W Polsce ta deklaracja została odebrana jako dowód, iż Unia szuka pretekstu, by opóźniać nasze członkostwo. Główny polski negocjator Jan Kułakowski zapowiedział protest rządu RP w związku z wypowiedzią Prodiego i innych urzędników europejskich.
i poszerzenie jest realne od 1 stycznia 2004 r. Półtora roku wcześniej Polska musi wykazać względną gotowość do członkostwa, aby zakończyć w porę negocjacje. Jeśli teraz zlekceważy przygotowania, to odłoży je na dwa lata, bo potem staną w miejscu z powodu wyborów. I Unia albo poszerzy się w 2004 r
Dziennikarka z radia zapytała Andrzeja Seweryna chwilę przed warszawską prezentacją „Mizantropa”, co by powiedział widzowi – wszystko jedno, polskiemu czy francuskiemu – który wzrusza ramionami na widok klasycznych tytułów na afiszu? „Powiedziałbym, że świat, który gardzi własną przeszłością, zmierza w śmierć” – odparował krótko aktor.
Tignes. Jedna z najbardziej luksusowych stacji narciarskich, położona na wysokości 2100 m we francuskich Alpach, powstała wbrew protestom tamtejszej ubogiej raczej ludności. Dziś żyje ona w bogactwie.
Jacek Merkel. Członek Rady Krajowej Unii Wolności
. doświadczenie to dotyczy Unii Demokratycznej) jest chyba już jasne, że samodzielny kandydat trzeciej w notowaniach wyborczych partii politycznej ma szansę uplasować się na zaszczytnym trzecim miejscu. Tyle tylko, że wybory prezydenckie to nie bieg lekkoatletyczny i ani Tadeusz Mazowiecki, ani Jacek
Cechy charakteru są dziedziczone genetycznie lub nabyte poprzez kontakt z rodzicami, wychowanie i edukację – to wiemy od dawna. Niewielu naukowców spodziewało się jednak, że opieka macierzyńska – jej styl i zakres – może ukształtować cechy przekazywane z generacji na generację.
szczurach i myszach prowadzą więc do starej prawdy, że dłuższemu zachowaniu młodzieńczej werwy i jasności umysłu sprzyja czułość bliskich i systematyczny wysiłek fizyczny. A więc miłość i sport. Autor jest biologiem, pracuje w CNRS, Uniwersytet Rennes 1 we Francji.
Nie mam prawa zachwycić się tym „Weselem”. Zakaz wydał osobiście Jerzy Grzegorzewski, obwieszczając publicznie przed premierą, iż ktoś, kto nie akceptował jego ostatnich dokonań, „Halki Spinozy” czy „Nowego Bloomusaleem”, także tę propozycję obowiązany jest odrzucić. Przeto zachwyty w niniejszym tekście czynione będą prawem kaduka. Następnym razem dopuszczalny poziom aprobaty zostanie mi wyznaczony przez teatr pewnie już wprost na zaproszeniu.
Biorąc się w Łodzi za ograną i poczciwą (na pozór tylko, na pozór!) krotochwilę najlepszego polskiego komediopisarza, Agnieszka Glińska (tegoroczna laureatka Paszportu „Polityki”) przyjęła, jak się zdaje, to samo założenie, które rok wcześniej przyświecało Grzegorzowi Jarzynie przy pracy nad „Magnetyzmem serca”. Oboje spostrzegli, że stary Fredro, gdy zeń zedrzeć cienką, fałszywą pozłotę błahej ramotki, okazuje się mądrym i bystrym, ani nie naiwnym, ani nie anachronicznym obserwatorem świata. Godnym lepszego losu niż zalegalizowane wagary, czyli granie dla szkolnej dziatwy. Szukanie współczesnych walorów w dziele hrabiego Aleksandra zaprowadziło jednak parę inscenizatorów na całkiem rozbieżne ścieżki.
[nie zaszkodzi przeczytać]
Rozmowa z laureatką Paszportu „Polityki” Agnieszką Glińską, reżyserką teatralną i telewizyjną
mi się, że właśnie dojrzewam. Rozmawiali: Agnieszka Celeda i Jacek Sieradzki Agnieszka Glińska, ur. w 1968 r., ukończyła Wydział Aktorski (1990) i Wydział Reżyserii Dramatu (1994) warszawskiej PWST. Debiutowała w 1992 r. „Arlekinadą” Rattigana w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu
Po premierach – wrocławskiej i warszawskiej – „Czwartej siostry” dały się słyszeć głosy rozczarowania: Janusz Głowacki w swojej najnowszej sztuce nie zawarł żadnej oryginalnej syntezy przemian współczesnej Rosji. W samej rzeczy: nie zawarł. Podobnie jak nie udało się to paru innym, zacnym myślicielom. Czy jest to powód do pretensji?
"Pershing" po wyjściu z więzienia zwierzał się, że chciałby zbudować hotel na Mazurach. Myślał logicznie - hotel, dyskoteka, bar, restauracja i inne tego typu miejsca świetnie nadają się do prania brudnych pieniędzy. "Pershinga" zabili konkurenci, ale ktokolwiek zajmie jego miejsce, będzie myślał jak on: czarny kapitał z podziemia, żeby mieć z niego prawdziwą przyjemność, musi być legalizowany w "naziemnej" gospodarce. Tak myśli Pruszków, tak kombinuje reszta mafii. Jaką odpowiedź ma na to państwo?
efektywności; koszty uzysku nie przekraczają tu 10-20 proc. Zatem czysty dochód mafii przekracza 1-1,5 mld dolarów rocznie. Gdyby te pieniądze były zjednoczone pod jednym kierownictwem, za jednoroczne dochody mafii można by kupić prywatyzowany niedawno Polski Koncern Naftowy. Ciągle pociechą jest to, że