Był pisarzem. Był krytykiem. Czym najpierw: krytykiem czy pisarzem, niepodobna rozstrzygnąć, bo i właściwie niepodobna rozdzielić w jego osobie tych funkcji. Rola twórcy opowieści własnych i rola komentatora cudzych dzieł zrosły się w nim organicznie, tworząc hybrydę niezwykłą.
Młody teatr europejski i towarzysząca mu dramaturgia jest dziś pełna czarnych myśli. Jej bohaterowie, bezwolni i rozgoryczeni, nie dysponują żadnym układem odniesienia, pozwalającym beznadziejnej egzystencji przywrócić sens. W ich głowach kłębią się samobójcze chęci, często przekuwane w czyn (czy w próbę czynu). Ile w tym pozy, odwiecznej chęci tragizowania zwykłych niepowodzeń i urazów, a ile rzeczywistej – i przygnębiającej – diagnozy nastroju pokoleń wkraczających w życie na przełomie tysiącleci?
O ile łatwiej byłoby nam negocjować, gdybyście nie byli takim biednym krajem – wzdychają brukselscy eurokraci. Gdyby nie przepaść materialna, Niemcy nie baliby się, że zaleją ich tabuny skorych do pracy na każdych warunkach Polaków, a Polacy – że kraj wykupią im za półdarmo potomkowie Hupki i Czai, którymi straszyła w dzieciństwie dzisiejszych 40- i 50-latków komunistyczna propaganda.
negocjacyjnych, żeby zostawić sobie na deser tylko trzy bezpośrednio związane z pieniędzmi – rolnictwo, politykę regionalną, czyli fundusze strukturalne oraz sprawy budżetowe. Jacek Safuta z Brukseli Autor jest korespondentem PAP w Brukseli.
rewolucję do władzy. Po co stawiać tego wiecznego gadułę, co muchy nie skrzywdził, gada zaś dosadnie, ale smacznie i często trafia w sedno – w szeregu pazernych i chytrych ćwoków? I jeszcze dodawać mu potomka – młota, którego proces myślowy kończy się na mądrości „zależy jak leży”, zaś jedynym powodem do dumy jest mocny cios? Rozróżniajmy gatunki chamów. Co innego nam zostało?Jacek Sieradzki
Jakże nagle i jakże mocno pokochali Pragę i jednego z jej piewców! Pisarz z Gdańska tak wczytał się w nadwełtawską prozę, że aż stworzył całą powieść-list do Bohumila Hrabala, świetnie wpisując się w styl adresata. Warszawska reżyserka wywiozła pół zespołu Teatru Współczesnego do Pragi, by nawdychać się tamtejszej atmosfery i przeszczepić ją na swoją scenę. „Czas już to powiedzieć – mamy do czynienia z sukcesem czeskiej kultury w Polsce” – obwieściła „Gazeta Wyborcza” z przesadą typową dla dzisiejszej doby, gdy media, miast relacjonować wydarzenia, starają się je kreować a priori.
Skandal! Szok! Prowokacja! Już dawno wystawa sztuki nie wywoływała tylu emocji wśród brukselczyków co polska „Irreligia”. To prywatne przedsięwzięcie całkowicie przyćmiło równolegle zorganizowaną oficjalną prezentację polskiej sztuki w ramach wielkiego festiwalu kulturalnego Europalia.
Warszawska Opera Kameralna, instytucja, której klasy artystycznej – i odwagi – nie odmawiają nawet wrogowie, swój czterdziesty sezon zakończyła króciutkim Festiwalem Oper Współczesnych. Jak wypadły w towarzystwie Mozarta, Rossiniego i dzieł baroku?
Premier Leszek Miller usłyszał w Berlinie od kanclerza Gerharda Schrödera, że Niemcy nie wyobrażają sobie rozszerzenia Unii Europejskiej bez Polski. Polska też sobie tego nie wyobraża – odpowiadał Miller. Wcześniej Warszawa uspokajała premiera Belgii, że teraz sprawy pójdą jak z kopyta. Ale to oznacza, że gładkim słowom muszą towarzyszyć czyny.
„opinia publiczna musi być pewna, że jej negocjatorzy podjęli walkę i coś wygrali. To znaczy, że powinna się toczyć o sprawę, która jest ważna w ich kraju, ale nie ma prawie żadnego znaczenia dla UE” – twierdzą Bollen i Nicolaides. Taką sprawą jest okres przejściowy na zakup ziemi. Niestety, nie 18-letni. Jacek Safuta z Brukseli Autor jest korespondentem PAP w Brukseli.
Miał to być turniej „Polska – reszta Europy” (bez konkursu i nagród): sześć najciekawszych rodzimych przedstawień i sześć wyselekcjonowanych inscenizacji z zagranicy. Konfrontacja oryginalnych poetyk, sumujących się, wedle intencji szefowej festiwalu Krystyny Meissner, w zbiorowe świadectwo witalności i dynamiki sztuki scenicznej. Z pewnością było na co popatrzeć: tak imponującego zjazdu teatralnych legend polskie widownie nie oglądały od lat. Dlaczego więc nie brakowało kwaśnych min i nosów spuszczonych na kwintę? Czy dlatego, że do czego jak do czego, ale właśnie do dialogu wielkie sławy współczesnej sceny okazały się całkiem niezdatne?
Brutalnie wyrządzona krzywda wywołuje pragnienie odwetu. Jeśli ktoś cierpi, innych też ogarnia smutek – zaczynają przeżywać grozę osób wystawionych na bolesne przeżycia. Wielu miało takie właśnie odczucia widząc ludzi skaczących na pewną śmierć z płonących wież WTC. Współczując pytamy jednak, czy odwet może być moralnie usprawiedliwiony.
było połączenie zasad: (1) przyjaznego otwarcia, (2) surowego traktowania partnera nieakceptującego kooperacji, (3) przyjaznego traktowania partnera kooperującego i (4) łatwego wybaczania incydentalnemu naciągaczowi nielicznych prób uzyskania dodatkowych punktów. Ten wynik to bodaj pierwszy
Kultura polska mało kogo obchodzi w stolicy Europy, bo nie uważa się jej tu ani za lepszą od średniej europejskiej, ani za szczególnie oryginalną. Stereotyp miały przełamać rozpoczęte właśnie Europalia 2001 Polska, wielki cykliczny festiwal kulturalny, poświęcony tym razem naszemu krajowi. Zaczęło się na wysokim poziomie artystycznym, ale na razie wie o tym niewielu brukselczyków.
kultur zachodnioeuropejskich. Przeciętni Belgowie w ogóle jeszcze nie słyszeli o Europaliach. A jednak zamiast się zżymać, że nie warto rzucać pereł przed wieprze, trzeba postarać się wykorzystać do końca szansę. Zwłaszcza że już „zadatkowaliśmy” na tę promocję parę milionów dolarów. Jacek Safuta z Brukseli Autor jest korespondentem PAP w Brukseli.
Parokrotnie z Andrzejem S. Bratkowskim proponowaliśmy, by Polska – wykorzystując duże rezerwy walutowe – jednostronnie, tzn. bez wstąpienia do Unii Monetarnej 12 państw UE, wprowadziła euro w miejsce złotówki. Prawdziwe euro stałoby się jedynym prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Warto dziś do tego pomysłu wrócić.
przedsiębiorstwa.Gdybyśmy wprowadzili euro 1 stycznia 2000 r., to nawet bez (dopuszczalnej w takim momencie) dewaluacji kurs przejścia wyniósłby około 4,20 zł za euro. We wrześniu br. euro warte było około 3,90 zł, a przez kilka miesięcy jego kurs wynosił mniej niż 3,50 zł. To chyba przekonujący dowód
Ameryka w patriotycznym zrywie szuka słusznej pomsty. Zapowiedziała odwet już w dniu ataku na Manhattan i Pentagon – i musi go dokonać. Wielkie okręty, samoloty, tysiące żołnierzy USA szykują się do uderzenia. Ale gdzie, kiedy, przeciw komu, jakimi siłami i z jakim skutkiem? Sojusznicy Stanów Zjednoczonych mają z tym nie mniejszy kłopot niż sama Ameryka.
razem. Ale cóż, Ameryka nie wydała tej wojny, to wojna narzucona jej i całemu naszemu światu.Współpraca: Witalij Portnikow (Moskwa), Jacek Safuta (Bruksela – PAP), Roman Frister (Tel Awiw).
muzycznego” – chwali bez ustanku. I jedzą sobie z dzióbków tak już rozkosznie słodko, że coś, co miało być pewnie fachowym wywiadem, zmienia się bez reszty w kolejny tomik z serii Harlequina.Mówiło się, że kumoterstwo jest ostatnim ludzkim uczuciem na drodze do socjalizmu. Do kapitalizmu też?Jacek Sieradzki
Przed paroma tygodniami Adam Krzemiński wezwał na tych łamach Andrzeja Wajdę do nakręcenia filmu o „sąsiadach” z Jedwabnego, poniechania za to zamiaru przeniesienia na ekran „Zemsty” – „szlacheckiej ramoty” i „kontuszowej cepeliady”. Intencje wezwania były czytelne: Krzemińskiemu nie od dziś marzy się wielka debata na temat pamięci, kultury narodowej, psychologii społecznej. Po diabła jednak starania o podobne rekolekcje ozdobił pogardliwym szturchańcem wymierzonym pisarzowi sprzed półtorawiecza, który w tych kwestiach miałby może więcej do powiedzenia, niżby się to niechętnym śniło?
dusz, pan Jowialski (Jacek Polaczek) despotycznie dyryguje zbieraniną marzycieli. Stukotem laski stawia ich na baczność, zmusza do mechanicznego inscenizowania nieśmiertelnych przypowieści o Pawle i Gawle, małpie w kąpieli etc. Aliści poza odklepywaniem owego nieznośnego rytuału
W samym środku sezonu ogórkowego dwaj gentlemeni, którzy na światowych scenach mają nie byle jaką pozycję, wymienili ważne uwagi na temat uprawiania sztuki teatru w naszym kraju. Wymienili – i odlecieli z powrotem w rejon Elizejskich Pól. Zaś nad polami ogórkowymi zaległa gnuśna i leniwa cisza. Jak zwykle, od lat.
Edycja dziewiąta
Czy Polacy dorośli do Unii Europejskiej? Jeśli sądzić po tym, jak walczą o swoje interesy w Brukseli, jeszcze nie. Kluczowym reprezentantem Polski w unijnych stolicach jest i będzie rząd. Ale nawet najlepszy rząd, najbardziej profesjonalna i najwyżej opłacana dyplomacja nie zastąpią bezpośredniej reprezentacji polskich grup interesu i społeczeństwa obywatelskiego.
W mijającym sezonie przywództwo stawki najczęściej granych współczesnych autorów teatralnych szturmem objął nieznany do niedawna pisarz, którego imię brzmi jak hołd dla Bergmana, nazwisko zaś zaczyna się na literę, jakiej – mówiąc niegdysiejszymi słowami pewnego nerwowego generała – w ogóle nie ma w polskim alfabecie. Rozpoczęła się na scenach era Ingmara Villqista: skrytego za pseudonimem outsidera, rodaka spowitego w drobiazgowo wykreowaną skandynawską legendę.
Piorun zabił młode małżeństwo na plaży w Karwi, córka cudem przeżyła. Koło Łęczycy huraganowy wiatr zerwał dach przygniatając nim śmiertelnie kobietę. Na jeziorze Gołdapiowo w czasie burzy zaginął żeglarz z Warszawy. 15-letni Niemiec spędzający wakacje w kajaku na Mazurach schronił się przed deszczem pod drzewem – przywalił go urwany konar. Na Zatoce Puckiej piorun poraził amatora surfingu. Komunikaty z frontu, tym razem atmosferycznego, otwierają wszystkie najważniejsze wiadomości radiowe i telewizyjne. W połowie lipca gwałtowne burze szalały w całej Polsce powodując co dzień śmierć kilku osób i raniąc kilkanaście. Nawałnice, huraganowe wiatry, trąby powietrzne pustoszące całe wsie, grad wielkości kurzego jaja. Co się dzieje? Pogoda zwariowała?
stężeniem CO2 a średnią temperaturą na Ziemi (patrz wykres obok). Modele komputerowe klimatu sugerują, że gazy cieplarniane emitowane do atmosfery w minionych dwóch stuleciach spowodują wzrost średniej temperatury na całym świecie o 1–4 st. C w ciągu najbliższych 50–75 lat. Inni naukowcy
Narobili hałasu. – Pewna pani miała do mnie pretensje, że prapremiera nowego tekstu Mrożka odbywa się w Genui, a nie w Polsce; gdyby wiedziała, co to za sztuka, nie zadawałaby takich pytań – mówił Jerzy Stuhr. „Napisałem tę sztukę – dodawał Sławomir Mrożek – jako człowiek całkowicie wolny, nie myśląc o tym, czy przejdzie, czy nie przejdzie. Co rodacy pomyślą, a czego nie pomyślą. A teraz albo powinienem spakować walizki, wyjechać gdzieś i przeczekać, albo...
Teraz plan gry jest taki: Warszawa zakończy negocjacje z Unią Europejską w grudniu 2002 r. lub na początku 2003 r., potem w ciągu kolejnego roku Piętnastka ratyfikuje układ i Polska po swoim własnym referendum zostanie przyjęta do Unii w połowie 2004 r. Unia ma budżet uchwalony już do końca 2006 r. Oznacza to, że w ostatnim okresie przed 2007 r., to znaczy przez dwa i pół roku, Polska będzie korzystać z funduszów strukturalnych i pomocowych. Nie dostanie natomiast bezpośrednich dopłat dla rolników, bo na takie dopłaty nie ma środków w unijnym budżecie. To będzie awantura i zgrzytanie zębów, ale trzeba szybko na to się zdecydować, wejść do Unii, brać co dają, bo to się i tak opłaca.
europejskich instytucjach. Jak nie wejdziecie do 2004 r., to się na tę dyskusję w ogóle nie załapiecie. Oczywiście to, co usłyszałem od partnerów unijnych, też może być rodzajem gry. W końcu zrozumiałe, że każdy przede wszystkim dba o swój interes. Ale uznaliśmy, że co wiemy, trzeba powiedzieć. I to koniec mego sprawozdania. Współpraca Jacek Safuta (Bruksela)
Najulubieńszy reżyser młodego pokolenia dał premierę – i znów w rubrykach recenzenckich krzyk, ekstaza, orgazm. Ścigają się przymiotniki: „wstrząsające”, „zachwycające”, „genialne”, szpalty pękają od zachwytów. Za chwilę spektakl warszawskich Rozmaitości objedzie festiwale rodzime, a może i zagraniczne; media audiowizualne takoż dołożą swą promocyjną moc. I będziemy mieli powód do świętowania narodowego sukcesu, co zważywszy, że chwilowo jest lato i Adam Małysz nie skacze, przyda się gwoli podreperowania nastrojów.
Polska po wejściu do Unii Europejskiej chce wprowadzić zakaz sprzedawania ziemi cudzoziemcom przez 18 lat. Skąd się wziął właśnie taki okres ochronny? Kto i jak go wyliczył? Na podstawie jakich przesłanek?
światowej problemy gwałtownego uprzemysłowienia kraju i walka z kułakiem doprowadziły do zniszczenia elit chłopskich na wsi, a co za tym idzie etosu ziemi. – Biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne, społeczne, ekonomiczne i historyczne – uważa Jacek Saryusz
Gościnne występy zespołów teatralnych bądź międzynarodowe festiwale często bywają odbierane lub opisywane w poetyce sprawozdań z Pucharu Świata. Nasi wobec rywali, klęska (przyjezdni zawstydzili miejscowych) lub sukces (wcaleśmy nie gorsi od utytułowanych), awans i spadek etc. Nie ma to sensu. Teatr jest lokalny; liczy się to, co scena mówi swojej widowni w jej języku! Przybysze z daleka mogą jedynie dopełnić ton, dołożyć oryginalną melodię, poruszyć nieoczekiwane struny. Warto się w nie wsłuchać, acz dalibóg nie w celach prestiżowo-wyścigowych.
Polska po wejściu do Unii Europejskiej chce wprowadzić zakaz sprzedawania ziemi cudzoziemcom przez 18 lat. Skąd się wziął właśnie taki okres ochronny? Kto i jak go wyliczył? Na podstawie jakich przesłanek? Unia zgadza się na 7 lat. Spory w negocjacjach to normalne. Ale w tym przypadku trudno będzie o kompromis, bo rząd lansując twarde rozmowy z Unią i nie konsultując swego stanowiska z opozycją – ma dzisiaj bardzo wąskie pole manewru. Po raz kolejny potwierdza się stara prawda: by dogadać się z innymi, trzeba się najpierw dogadać ze sobą.
chłopskich na wsi, a co za tym idzie etosu ziemi. – Biorąc pod uwagę uwarunkowania polityczne, społeczne, ekonomiczne i historyczne – uważa Jacek Saryusz-Wolski, obecny szef UKIE – Polska powinna w negocjacjach z Unią walczyć o okres przejściowy dłuższy niż 7 lat. Jak długi? Jeśli
Wbrew potocznym wyobrażeniom i legendzie „Król Lear” był w dziejach teatru polskiego jedną z rzadziej wystawianych tragedii Szekspira. Grano ją od wielkiego dzwonu. A dziś, proszę, po naszych scenach chodzą już cztery Leary; następne inscenizacje w drodze. Jakie nastroje wywołały tak żywe zainteresowanie tą dziwną, nie do końca jasną, opowieścią o władcy, co skrzywdził dobrą córkę, a obdarował złe; te zaś w nagrodę strąciły go na samo dno losu?
najodważniejszych inscenizacji klasycznej tragedii na naszych scenach w ostatnim czasie. I ociera się o wielkość – zapewne dokładnie w takim stopniu (i z tymi kłopotami), na jaki polski teatr w jego tradycyjnym, konserwatywnym modelu stać. Jacek SieradzkiFotografie Grażyna Jaworska/AG
Ten spektakl opowiada o tym, że stosunki dzieci i rodziców są splotem miłości i rywalizacji, że świat gruboskórnieje, a subtelność prowadzi wprost do klęski. Szczęściem mówi to wszystko bez zrzędliwości – raczej z gorzkim uśmiechem. Mówi też, że przynoszone przez czas nowe recepty na życie, sztukę, stosunki z bliźnimi nie stanowią wartości poprzez samą swą nowość. Częściej znamionują regres niż postęp. Niemodne poglądy? Pewnie tak. Może jednak warte rozważenia, zanim miłościwie panujący kult młodości nie wykluczy ich na amen?
4,5 miliona Polaków jest niepełnosprawnych. Tylko nieco ponad 5 tysięcy spośród nich uprawia sport wyczynowo. Ćwiczą w 186 sekcjach, startują. W minionym roku rozegrano 444 imprezy sportowe, w których uczestniczyło ponad 12 tysięcy niepełnosprawnych. Jeszcze jedna statystyka: mamy w kraju ponad milion ludzi upośledzonych umysłowo (o różnym stopniu IQ), wśród nich sport uprawia ponad 12 tysięcy głównie młodych ludzi. Na tę sportową, ozdrowieńczą działalność budżet państwa desygnuje kwotę ok. 8,5 miliona złotych. Dużo, czy mało?
każdej dyscypliny sportowej zawiera kontrakt z Polskim Komitetem Paraolimpijskim opiewający na kwotę 1000 zł (brutto) miesięcznie i to tylko w okresie przygotowań do igrzysk. Natomiast trenerów prowadzących zajęcia z zawodnikami podczas zgrupowań sportowych obowiązują stawki od 50 do 80 zł za 1
[tylko dla znawców]
ONA wiesz boję się trochę
boję się że mogę to stracić
ONA co
ON no właśnie to nic
boję się o to
że mogę stracić to
coś niecoś
OBOJE naszą małą stabilizację
Tadeusz Różewicz, „Nasza mała stabilizacja”
Orwell musi przewracać się w grobie. Jego Wielki Brat miał być przestrogą przed systemem totalitarnym. Tymczasem nasze „bigbradery” – jeden z Sękocina pod Warszawą (TVN), drugi z Bielan pod Wrocławiem (Polsat) przypominają raczej kaowców na wczasach organizowanych przez zakład pracy. Jednak sprawa programów „Big Brother” (BB) i „Dwa światy” (DŚ) elektryzuje opinię publiczną. Jednych dodatnio, innych – ujemnie. Dlatego iskrzy.
„Dwa światy” są kalką „Big Brothera”, natomiast „Życiowa szansa” z Ibiszem to kopia „Milionerów” z Urbańskim. To samo słychać w Niemczech: RTL ma „Milionerów”, a SAT 1 – „Quiz za milion”; RTL robi „Ekspedycje Robinsona
Przed laty Krystian Lupa przyniósł studentom krakowskiej szkoły teatralnej skrajnie adramatyczną książkę. Róbcie te sceny, powiedział, które za nic nie dadzą się przenieść do teatru. Ze zderzenia z niemożliwym powstały wtedy „Szkice z »Człowieka bez właściwości«”. Lupa ceni ryzyko, prowokuje je. Jak taternik nie powtarza raz wytyczonych dróg na szczyty; zawsze szuka nowych przejść. Często otwierają się z nich olśniewające widoki, czasami ściana stawia opór. Bywa wszakże i tak, że karkołomna wspinaczka kończy się sukcesem, rodzą się jednak wątpliwości: czy przebyta ścieżka warta była wysiłku?
W stulecie prapremiery „Wesela”, 17 marca, w krakowskim Teatrze im. Słowackiego nie zostanie przedstawiona nowa inscenizacja arcydramatu. Będzie tylko koncert – i wspominki. Może to i dobrze; życiem scenicznym narodowej klasyki nie mogą rządzić względy okolicznościowo-kalendarzowe. Dawne teksty winny wracać do repertuaru o tyle, o ile wciąż gotowi jesteśmy je żywo czytać. Pytanie: czy jesteśmy?
Czy polska prostytutka z wystawy w dzielnicy czerwonych świateł w Amsterdamie ma prawo pobytu w Holandii, bo prowadzi działalność gospodarczą na zasadzie samozatrudnienia? Czy wolno domagać się od niej biznesplanu? To nie żarty. To problemy, nad którymi głowi się najwyższa instancja sądownicza Unii Europejskiej za sprawą dwóch przedsiębiorczych Polek.
[warto mieć w biblioteczce]
[warto mieć w biblioteczce]
Co pewien czas ze sceny lub z widowni rozlega się krzyk: dość pięknoduchostwa, trzeba się zająć tym, co nas otacza, tu i teraz. Co pewien czas teatr „bierze się za rzeczywistość” – i grzęźnie: w publicystyce, w uproszczeniach, w łatwej satyrze. Nie pamięta (a może nie wie), że właśnie gwoli nie byle jakiego dobierania się do rzeczywistości stworzono w przeszłości poręczne inscenizacyjne narzędzia. Stare? Ale jare; są na to dowody. Najnowszy – w Opolu.
Rozmowa z Pawłem Miśkiewiczem, laureatem Paszportu „Polityki”
. Krystian też obrażał się, trzaskał drzwiami, karał nas okrutnie, mimo że chcieliśmy jak najlepiej. Wtedy czułem gorycz. Dziś to rozumiem. Rozmawiali: Agnieszka Celeda i Jacek Sieradzki Zapraszamy na spotkanie internetowe z Pawłem Miśkiewiczem w czwartek, 8 lutego, godz. 14.00, polityka.onet.mówi
„Ktoś ty?” – pyta w III akcie „Akropolis” odchodzącego w wieczność Anioła (a może samego Boga) wyczerpany nadludzką walką Jakub. „Konieczność” – słyszy w odpowiedzi. W przedstawieniu Piotra Cieplaka to słowo nie pada, rym zawisa w powietrzu. Czy dlatego, że odpowiedzią na pytanie biblijnego wnuka Abrahama jest tu cały spektakl?
Dzieło sztuki, żeby zaistniało dziś w świadomości odbiorców i komentatorów, musi mieć podpórkę. Podpórką może być młodość twórcy, najlepiej połączona z podważaniem całego dotychczasowego dorobku ludzkości w danej dziedzinie. Albo przeciwnie – tak ugruntowana pozycja, że nikt nie odważy się skrzywić. Albo „kultowość” – najczęściej forsownie wykreowana. Albo wpisanie się w modne ciągi skojarzeń, szansa na popisowe komentarze krytyków. Jeśli nie dysponujesz tą lub podobną podpórką, lepiej idź od razu, bracie, na spacer. Nie pchaj się na targ.
Po czterech dniach i długiej nocy w Nicei przywódcy Unii Europejskiej ustalili reguły gry w przyszłej Unii 27 państw. Przy okazji Polska pokazała, że nie chce być pionkiem na europejskiej szachownicy, choć zrobiła to w typowym dla siebie ułańskim stylu.
Fischera. Tymczasem zaalarmowany szef UKIE Jacek Saryusz-Wolski wydał oświadczenie domagające się równego traktowania. Premier Jerzy Buzek zaczął dzwonić do unijnych przywódców, poczynając od Aznara, Jospina i Schrödera.„Duch Polski unosi się nad Lazurowym Wybrzeżem