Od początku zakładano, że powstanie przybierze postać wojny partyzanckiej. Nie udało się jednak stworzyć regularnej armii powstańczej, stąd przewaga potyczek i demonstracji zbrojnej raczej niż rozstrzygających bitew.
Paweł Jasienica napisał o nim, że spędził trzydzieści kilka lat przeciętnego, niczym niewyróżniającego się bytowania, które zwieńczył kilkunastoma miesiącami bohaterskiej epopei, zakończonej heroiczną śmiercią. Świetny materiał na symbol całego powstania.
W jakim kraju wybuchło powstanie styczniowe? Królestwo Polskie narodziło się w 1815 r. i do 1863 r. przeszło przez kilka etapów ustrojowych.
Józef Piłsudski ujął to tak: „Wielkość naszego narodu (...) polegała (...) na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który, nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzić może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów”.
Czy powstanie było nieuniknione? I dlaczego przywódcy państwa podziemnego decydowali się na nie w tak niedogodnej chwili i przy nikłych szansach powodzenia?
Skończył dotknięty niełaską zarówno cara, z którym świadomie chciał się ułożyć, jak i rodaków. Jego biografię wykorzystuje się w polemikach na przeciwstawne sposoby.
Jak partyzanckie powstanie wyglądało na co dzień? Kto, gdzie i jak walczył? Jak były zorganizowane partie (tak nazywano oddziały partyzanckie)? Jaką symboliką się posługiwano?
To powstanie, choć, podobnie jak wcześniejsze zrywy patriotyczne Polaków przeciwko zaborcom, zakończyło się klęską, różniło się od poprzednich zdecydowanie większym udziałem chłopów w walce o niepodległość.
Czas powstania, jak nigdy wcześniej, ale i później, zbliżył do siebie Polaków i Żydów – przeciwko jednemu wrogowi.
Komitet Centralny Narodowy (a następnie Rząd Narodowy) liczył, że powstanie otrzyma realną pomoc ze strony rewolucjonistów rosyjskich, włoskich i węgierskich.
„Państwo podziemne mogło karcić błahe wykroczenia grzywną albo chłostą; potem zostawał już tylko sztylet albo stryczek” – pisał Stefan Kieniewicz.
W tłumieniu powstania udział brały nie tylko piesze i konne pułki carskiej armii. W tym celu stworzono również na Wiśle flotyllę, która operowała od lutego 1863 do lipca 1864 r.
Powstanie było w pewnym stopniu obliczone na interwencję państw zachodnich przeciwko Rosji. Ta wyszła obronną ręką ze skomplikowanej gry dyplomatycznej.
Zsyłka, Sybir, katorga – te złowrogie słowa stały się rzeczywistością dla kilkudziesięciu tysięcy Polaków. I nie tylko dla czynnych uczestników powstania.
Powstanie styczniowe przyczyniło się do zmiany treści rusyfikacji: unifikację i integrację na poziomie państwa wzmocniono silną presją nacjonalistyczną i kulturową zmierzającą do wynarodowienia.
Po klęsce powstania i uwłaszczeniu chłopów ziemianie stanęli w obliczu niemalże rewolucyjnych przemian, które dotknęły wszystkie sfery życia, zarówno pod względem politycznym, ale jeszcze dobitniej – gospodarczym i społecznym.
Klęska powstania przyniosła prześladowania księży katolickich, ostateczną likwidację Kościoła unickiego, kasatę zakonów, ale być może nie byłoby bez niej dwóch polskich świętych.
Odpowiedzią na klęskę powstania był m.in. pozytywizm. Znany głównie w postaci literackiej, był tak naprawdę przeniesieniem zakazanej polityki w sferę zajęć codziennych, z pozoru przyziemnych.
Na przemiany gospodarczo-społeczne na ziemiach polskich w II połowie XIX w. wpływ miały ogólne uwarunkowania cywilizacyjne, ale i lokalny kontekst popowstaniowy.
W malarstwie polskim – najdobitniej w sztuce – powstanie przyczyniło się do przedłużenia obowiązywania kanonu romantycznego. Klęska zrywu niepodległościowego nie pozwalała zapomnieć o patriotycznych powinnościach ludzi kultury.
Odchodzący właśnie romantyzm w literaturze przedzieliła epopeja powstania listopadowego 1830 r. Rodzący się dopiero pozytywizm napiętnowała już na progu trauma powstania styczniowego 1863 r.
Zwycięski zaborca upamiętnianie historycznych zdarzeń wykorzystywał do umacniania imperialnej pozycji Rosji.
Oto dzieje życia kilkorga popowstaniowych zesłańców i przymusowych emigrantów. Z listów i wspomnień wyłania się obraz pokolenia, którego legenda na dziesięciolecia zawładnęła umysłami Polaków.
Gdy religię pracy udało się (szczęśliwie lub przemyślnie) pożenić z pieniędzmi, rodził się kapitalizm. Jego pionierzy w Królestwie Polskim byli – w duchu epoki – modernizatorami i filantropami, ale ludźmi raczej zachowawczymi w sprawach narodowych i społecznych.
Zwątpienie w sens powstań wiodło niektórych do koncepcji ułożenia spraw z Rosją na wzór galicyjskiej autonomii. Nie chodzi tu o wynarodowionych renegatów, ale zwolenników politycznej wizji ugody.
Na ziemiach polskich pod zaborem austriackim – w innych warunkach – wykształcił się odrębny koncept ugody. Tu Rosja była głównym wrogiem.
Przy niepodległościowym sztandarze pozostali jedynie nieliczni irredentyści, w realiach drugiej połowy XIX stulecia epigoni myśli powstańczej. Według nich przegrana nie unieważniała sensu czynu zbrojnego.
W czasy odrodzonej Rzeczpospolitej pamięć Stycznia 1863 r. została przeniesiona poprzez tradycję legionową. Postawieni obok siebie weteran i legionista mieli wzajemnie wspierać swą legendę.
Dzieje najtragiczniejszego z naszych powstań zawierają w sobie katalog słów i pojęć, które towarzyszyły rozmowom o polskich losach niemal do końca XX w. A niektóre wracają jeszcze dzisiaj.