Korona, berło, jabłko, włócznia, miecz. Nie wiemy dokładnie, jakimi insygniami władzy posługiwał się Mieszko I. Pierwsza wiadomość o nich pochodzi dopiero z czasów Bolesława Chrobrego. Na pewno od momentu koronacji jego i Mieszka II były to korona i berło. Nie wiemy, niestety, jak wyglądały – zostały stracone podczas kryzysu monarchii w 1031 r. Jak informował mnich, autor historii klasztoru w Brauweiler pod Kolonią, królowa Rycheza wyjechała wtedy z Polski i podarowała cesarzowi Konradowi „insygnia koronacyjne jej i króla jej małżonka”. Inaczej przedstawiały to „Roczniki hildesheimskie”. Według nich insygnia odesłał cesarzowi Bezprym („Przesłał cesarzowi koronę wraz z innymi insygniami królewskimi”). Zaufać trzeba raczej pierwszemu z tych źródeł. Niezależnie jednak od tego, kto je z kraju wywiózł, insygnia te nigdy do Polski nie wróciły. Co zastanawiające, nie została wtedy z Polski wywieziona kopia włóczni św. Maurycego, która została podarowana Chrobremu przez Ottona III w Gnieźnie w 1000 r. Czy nie była wtedy traktowana jako insygnium władzy? A może Rycheza nie miała do niej dostępu? Nie wiadomo.
Na swoją koronację w 1076 r. Bolesław Szczodry musiał zamówić nową koronę, berło i inne oznaki władzy. Także i w tym przypadku nie wiemy, jak one wyglądały. W XIII w. były przechowywane w skarbcu katedry krakowskiej. Wincenty z Kielc, autor żywota św. Stanisława, w połowie tego stulecia stwierdził: „[Bóg] wszystkie insygnia królewskie, to jest koronę, berło i włócznię [św. Maurycego] w skarbcu kościoła w Krakowie (…) w ukryciu zachowuje, dopóki się nie zjawi powołany, jak Aaron, dla którego są przeznaczone”.
Zjawił się ów wybraniec w 1295 r. Był nim Przemysł II, który w tym właśnie roku koronował się w Gnieźnie na króla Polski.
Pomocnik Historyczny
„Piastowie”
(100231) z dnia 07.04.2025;
Dynastia;
s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Insygnia władzy"