Kultura na weekend. Odc. 239
Nowa Mela Koteluk, czyli piosenki na czas, gdy świat upada na głowę
Jeśli fani komentują w sieci: „Jej muzyka towarzyszyła mi w młodości, dobrze, że wraca”, to znaczy, że czas oczekiwania na nowy album był długi. Po drodze była oczywiście „Astronomia Poety. Baczyński” – płyta nagrana z zespołem Kwadrofonik – no i pandemia. To w trakcie tej ostatniej Mela Koteluk napisała, w garażu podziemnym, jedną z kluczowych fraz z wydanej dziś płyty „Harmonia”: „Gdy świat upada na głowę”. – Od razu usłyszałam w tych słowach Ralpha Kaminskiego. A dziś pada ta piosenka na taki grunt... w punkt – mówi artystka w podkaście „Kultura na weekend”.
– Muszę w sobie przerzucić bardzo dużo mentalnego piachu, żeby się coś skrystalizowało – opowiada o swoim procesie pisania, który zaowocował płytą nagraną z Markiem Dziedzicem, jej stałym producentem. Mela Koteluk opowiada też o przeobrażaniu się – własnym i piosenek, które śpiewa. A także o ich związkach z poezją. Rozmawiamy o deadline’ach i trafianiu w gusta i potrzeby publiczności („To jest pewien rodzaj snajperstwa, ale takiego pokrętnego”), o ryzyku, o snach, a także o współpracy z Sanah i wybieraniu wiersza Zuzanny Ginczanki do wspólnej piosenki. To kolejna wojenna poetka w repertuarze Meli Koteluk – obok Krzysztofa Kamila Baczyńskiego („Baczyński za mną chodzi na różnych etapach mojej drogi artystycznej”). Rozmowę prowadzi Bartek Chaciński.
***
Dziękujemy, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one dzięki wsparciu cyfrowych prenumeratorów. Ciesz się dostępem do wszystkich, także specjalnych materiałów „Polityki”, i dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.