W ślad za ministrami do ponurych gmachów urzędów wchodzi ich bezpośrednie zaplecze, to już ponad 50 osób. Kilka stanowisk – w zależności od resortu od trzech do pięciu etatów – podlega bezpośrednio ministrowi. Miały osłodzić władzy ograniczenia płynące z ustawy o służbie cywilnej, która stanowiska dyrektorów generalnych resortów oraz dyrektorów departamentów przeznacza dla zawodowych urzędników.
Jedynie w gabinecie politycznym zatrudnić można według uznania. Nieważny jest wiek, wykształcenie, doświadczenie zawodowe czy dorobek naukowy, choć zdarzają się sławy jak były szef GROM Roman Polko, dziś w MSWiA, a także Marcin Frybes, socjolog i wieloletni korespondent „Gazety Wyborczej” we Francji, który doradza ministrowi skarbu. Jednak zwykle kryterium doboru jest jedno: zaufanie ministra.
G
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp