Archiwum Polityki

Nie ufam

5 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj

Wyniki grudniowego sondażu CBOS „Komu ufamy, komu nie”:

1. Zbigniew Religa – ufa mu 65 proc. Polaków

2. Aleksander Kwaśniewski – 60 proc.

3. Jan Rokita – 49 proc.

4. Lech Kaczyński – 49 proc.

5. Jarosław Kaczyński – 48 proc.

Przeczytałem i pomyślałem sobie: ufa nie ufa, ale to już UFO zupełne. Pomieszanie z kosmicznym właśnie poplątaniem. Zacznijmy od detalu. Badanie opinii przeprowadzone zostało, jak podaje CBOS, na reprezentatywnej próbie losowej 973 dorosłych Polaków. Wynikałoby z tego, że w ojczyźnie naszej co setny obywatel co najmniej odróżnia braci Kaczyńskich, a co więcej, jednego przenosi nad drugiego. Wśród 25 mln dojrzałych Lechitów dawałoby to 250 tys. niebywale subtelnych kaczologów. Wybaczcie państwo, ale ja to między bajki włożę. Nie o to jednak chodzi. Jeżeli chciałbym podważyć wiarygodność cytowanego sondażu, to nie ze względu na dwóch takich, co ukradli księżyc, ale żeby zachować resztki wiary w rodaków i nadzieję na rozwój demokracji w kraju.

Ufać – to nie byle jakie słowo. Normalny Polak ufa może paru członkom rodziny i ewentualnie najbliższym przyjaciołom; normalnie wierzący Polak – paru członkom rodziny, ewentualnie najbliższym przyjaciołom i Panu Bogu. „Jezu ufam Tobie” – widnieje napis na jednym z warszawskich kościołów. Rozumiem, że profesorowi Relidze, już choćby dla równowagi psychicznej, ufać powinni wybierający się pod jego skalpel. Ilu jest jednak takowych w skali krajowej? Natomiast ufać Relidze-politykowi? A niby z jakiego powodu? Czym on się dotąd w polityce wykazał, w czym objawił swoje kompetencje czy choćby elementarną znajomość rzeczy.

Polityka 3.2005 (2487) z dnia 22.01.2005; Stomma; s. 106

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama