Archiwum Polityki

Polowanie z cokołami

5 minut czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj

Nie zamierzam powiększać szeregów nostalgików, ale co prawda, to prawda: dawniej było łatwiej wymyślać dowcipy. Abstrakcyjne zwłaszcza. Na przykład o zakładzie karnym, którego pensjonariusze odśpiewali naczelnikowi w dniu urodzin sto lat! Wtedy to była czysta groteska: ponure bandziory i zbóje życzą przełożonemu stówy – za kratkami. Dzisiaj nikogo to już nie rozśmieszy. Do kryminału wędrują prezesi, dyrektorzy, posłowie. A wiadomo, jakie to eleganckie towarzystwo, jakie mają maniery. A czy naczelnik także nie może nagle stać się bohaterem jakiejś afery czy przekrętu? Gdzie optymista, który wykluczy taki wariant. Inny przykład: bajeczka o prawdomównym dziecku, wołającym na widok władcy: Król jest nagi! Tylko z tym teraz kłopot. Skąd bachor wie o goliźnie? Pewnie z podręczników jeszcze niewycofanych przez stróżów moralności.

Nie ma co kluczyć i kręcić: lekkopisów ściga pech. Znaleźli się w sytuacji kogoś, kto w pocie czoła budował arkę – a Potop nie nastąpił. Albo inaczej – sytuacja da się porównać z dramatem Kaina, któremu pod ręką brak braciszka, bądź Romea, zakochanego w Julii – bezbalkonowej. O podobnym pechu czytamy, wertując karty historii. Zdarzyło się w Wersalu, że pewien lizus dostał tytuł nadwornego dentysty w dniu, gdy król stracił ostatni kieł. No i po karierze... Coraz trudniej uruchomić fantazję: saudyjskim lekarzom udał się zabieg rozdzielenia bliźniaczek. Doceniam skalę sukcesu. Ale spróbowaliby rozdzielić również nasze, tyle że podchowane bliźniaki! Wielu próbowało, lecz to jest niewykonalne. Jeden bliźniak musi zostać prezydentem. Drugi premierem, marszałkiem itp. Rozdzielić się nie dadzą, mowy nie ma. Taka to silna więź – polityka.

Polityka 3.2005 (2487) z dnia 22.01.2005; Groński; s. 105

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama