Obchodzimy w tym roku sześćdziesiątą rocznicę zakończenia II wojny światowej: już tylko dla starych i bardzo starych ludzi to część ich własnej biografii. Wyrosły pokolenia, które tę najstraszniejszą wojnę w dziejach świata znają tylko z lekcji historii, uczonej często byle jak, powierzchownie, a przez całe dziesięciolecia tendencyjnie. Jest dobra okazja, aby przynajmniej część tej historii opowiedzieć sobie jeszcze raz, jak przystało w kraju, który dopiero przed rokiem – w momencie wejścia do Unii Europejskiej – symbolicznie i faktycznie zamknął okres powojenny. Wojna ta bowiem zawierała w sobie tragiczny, z punktu widzenia Polski, węzeł skutków. Nie tylko spustoszenie kraju, śmierć milionów ludzi, zagładę Żydów polskich, przesiedlenia ocalonych, przemieszczenie granic państwa, ale także wtrącenie Polski z opresji nazistowskiej w stalinowską. Dla nas prawdziwa jest teza, iż w 1945 r. dokonało się jedno z najtragiczniejszych zwycięstw w historii, choć radość z końca wojny była powszechna, szczera i przejmująca.
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp