Archiwum Polityki

Szef wszystkich szefów

Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj

Najnowszy film Larsa von Triera „Szef wszystkich szefów” jest smutną komedią, na której śmiać się raczej nie ma z czego, chyba że z arogancji samego reżysera. Film przypomina amatorską produkcję zrealizowaną bez pieniędzy i przygotowania. Von Trier osobiście wygłasza zza kadru swoje uwagi do widzów, przyjmując rolę wszechobecnego narratora (szefa wszystkich szefów). Jednocześnie próbuje opowiedzieć groteskową historię o poszukiwaniu szefa przez zrozpaczonych pracowników informatycznej firmy zajmującej się prawdopodobnie e-biznesem. Sytuacja niczym z surrealistycznego teatru Pirandella nie rozwija się jednak żywo. Przeciwnie, upodabnia się do kiepskiej psychodramy, a mało zabawne dialogi i zupełnie nieśmieszne sytuacje nie układają się w żadną oryginalną metaforę – jak przykładowo w „Idiotach”, opartych na podobnym pomyśle. Idea, aby wyrafinowany artysta i prowokator, za jakiego uchodzi Duńczyk, wziął się za komedię – gatunek stojący w sprzeczności z jego temperamentem i intelektualnymi ambicjami, może i była odważna. Niemniej mizeria inscenizacyjna, luki w dramaturgii oraz słabe aktorstwo każą w tym wypadku myśleć o artystycznej katastrofie.

Janusz Wróblewski

Polityka 10.2007 (2595) z dnia 10.03.2007; Kultura; s. 56

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama