Archiwum Polityki

Straż łapie w pasie

3 minuty czytania
Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj

Rząd doszedł do wniosku, że sytuacja w pasie przygranicznym wymknęła się spod kontroli. Chcąc ten chaos okiełznać minister Ludwik Dorn wydał rozporządzenie „określające warunki uprawiania turystyki, sportu, polowań i połowu ryb w strefie nadgranicznej”. Zgodnie z nim na przykład wędkowanie w strefie tej może rozpocząć się dopiero pół godziny po świcie, skończyć się musi pół godziny przed zmierzchem, zaś wędkarze muszą uważać, aby ich spławiki pływające po Bugu nie przekraczały środka rzeki. Zgodnie z rozporządzeniem wszyscy turyści muszą dzień wcześniej zgłosić właściwym organom chęć kąpieli, spaceru lub zbierania grzybów w strefie, gdyż przebywanie w niej bez zgłoszenia będzie karane. Nad wprowadzeniem w życie rozporządzenia czuwać ma Straż Graniczna. Fusom udało się porozmawiać z oficerem specjalnego oddziału tropiącego.

Fusy: – Czemu służą wasze działania?

Kpt. Wacław Żbik:

– Temu, aby w przedmiotowej strefie nie kręciły się osoby podejrzane, nieznane nam z imienia, nazwiska oraz przekonań politycznych. Licho, jak pan wie, nie śpi.

Jaka jest pana rola?

Jestem funkcjonariuszem pierwszego kontaktu. Zajmuję się wstępnym rozpoznaniem obiektu, dzięki czemu wiemy, czy mamy do czynienia z rowerzystą, grzybiarzem, wędkarzem, czy ze zwykłym piechurem.

Jak pan to robi?

Patrzę, chociaż to nie wystarczy. Przydaje się doświadczenie operacyjne i umiejętność kojarzenia faktów. Mówi mi ono, że ktoś jadący na rowerze jest rowerzystą, człowiek z wędką to wędkarz, zaś ktoś idący pieszo musi być piechurem. Informację przesyłam do tematycznych sekcji operacyjnych – wędkarskiej, rowerowej, wodnej i pieszej. One przejmują dany obiekt i prowadzą dalszą obserwację.

Polityka 38.2006 (2572) z dnia 23.09.2006; Fusy plusy i minusy; s. 111

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama