Archiwum Polityki

Petty na autostradzie

Dodaj do schowka
Usuń ze schowka
Wyślij emailem
Parametry czytania
Drukuj

Wydany właśnie album Toma Petty’ego „Highway Companion” nie odkrywa nowych muzycznych lądów, raczej kontynuuje to, co znamy z wcześniejszych folk-rockowych dokonań tego 56-letniego amerykańskiego artysty. A jednak, kiedy słucha się tych piosenek ze wspaniałą „Saving Grace” na czele, przychodzi błogie wrażenie satysfakcji. Proste akustyczno-gitarowe aranżacje mają duży ładunek energii, głos Petty’ego brzmi zaś, jakby był młodszy o co najmniej dwie dekady. Płyta nazywa się stosownie (po polsku byłoby – kompan z autostrady), bo rzeczywiście łatwo sobie przy niej wyobrazić płynną jazdę po bezkresach. Jest to faktycznie muzyka drogi – rytmiczna, melodyjna, spokojna, ale też ekstatyczna, niepozwalająca rozproszyć uwagi. Petty, swego czasu obwołany następcą Dylana (grywał z nim wielokrotnie m.in. w supergrupie Travelling Wilburys), wciąż jeszcze pozostaje pod jego wpływem, choć nie ulega kwestii, że teraz sam dla siebie jest wzorem. Zwyczajnie robi swoje – jedzie dalej nie rozglądając się na boki.

Mirosław Pęczak

Tom Petty, Highway Companion, Warner

Polityka 38.2006 (2572) z dnia 23.09.2006; Kultura; s. 66

Maksimum treści, minimum reklam

Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!

Kup dostęp
Reklama