Spontaniczny protest to odpowiedź na czwartkowe orzeczenie Trybunału Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji. Sędziowie dublerzy zawyrokowali, że tzw. przesłanka embriopatologiczna dopuszczająca prawo do przerywania ciąży jest niezgodna z konstytucją. Tylko Leon Kieres i Piotr Pszczółkowski zgłosili zdania odrębne, ale to nie wystarczyło, by wstrzymać orzeczenie.
Zapalone znicze, wieszaki i parasole
Od rana w czwartek pod budynkiem Trybunału na al. Szucha w Warszawie, mimo zakazu dużych zgromadzeń, zbierali się protestujący. Mieli ze sobą zapalone znicze, wieszaki, plakaty, garnki i czarne parasole – symbole masowych protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego sprzed czterech lat. „Jestem tu, bo chciałabym uniknąć cierpienia mojego i moich bliskich, jeśli będę zmuszona do czegoś, do czego nie jestem gotowa i na co nie jestem zdecydowana” – mówiła jedna z demonstrujących. „Warto tu być dla solidarności i protestować przeciwko barbarzyńskim prawom. Przyjętym w dzień, w którym mamy 12 tys. zakażeń, w którym pada gospodarka” – dopowiadał towarzyszący jej chłopak.
Zebrani na al. Szucha mieli ze sobą transparenty i kartki z hasłami: „Prawo ma nas chronić”, „Macie krew na togach”, „Nie wystarczy radiowozów”, „Nas nie powstrzyma Jarek ani wirus”, „Kaczor won!”. Apelowali o solidarność. W tłumie szczególnie widoczne były „podręczne” – postaci nawiązujące do bohaterek powieści Margaret Atwood, którym odebrano wszystkie prawa i sprowadzono do roli inkubatorów.
Po kilku godzinach spędzonych na al. Szucha grupa protestujących przeniosła się na Nowogrodzką, pod siedzibę PiS. Dla wszystkich było bowiem jasne, że wyrok, jaki zapadł w czwartek przed TK, miał charakter polityczny, a o jego treści zadecydowano w wąskim gronie polityków partii rządzącej. Marta Lempart, jedna z liderek protestu, przypominała o numerze Aborcji bez granic, inicjatywy, która udziela informacji na temat aborcji za granicą lub farmakologicznej, którą można przeprowadzić w domu (+48 22 29 22 597 lub +48 22 30 70 791). Przekonywała, że wkrótce będzie to najczęściej wybierany numer w Polsce. To możliwe – biorąc pod uwagę to, co działo się tuż przed czwartkowym orzeczeniem. Jak informowała Krystyna Kacpura, szefowa Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, w fundacji przez cały tydzień trwało szaleństwo telefonów: „Dzwonią przestraszone osoby. Kobiety po badaniach prenatalnych ze stwierdzoną wadą płodu. Nie nadążam z odpowiedzią na SMS-y”.
Tłum ruszył pod dom Kaczyńskiego
Kiedy około 22:00 policja otaczająca demonstrujących na Nowogrodzkiej wezwała do rozejścia się – z ich krótkofalówek było słychać, że mają w razie czego naciskać na ludzi – Klementyna Suchanow ogłosiła marsz na Żoliborz, gdzie mieszka Jarosław Kaczyński. Tłum ruszył za banerem z hasłem „Wyp*******ć”, bo „hasła bez przeklinania się skończyły”. Za tłumem odjechało 11 policyjnych suk.
Do przemarszu dołączył kierowca taksówki, ale zakazano mu poruszania się w tłumie autem.
Jeszcze więcej radiowozów pojawiło się pod samym domem prezesa PiS – ustawione jeden za drugim tworzyły sznur ciągnący się przez ponad kilometr aż do pl. Wilsona. Policja zaczęła wydawać przez głośniki komunikaty: „Uwaga, uwaga, mamy stan epidemii. Znajdujesz się w strefie czerwonej, w której obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa. Organizowanie zgromadzeń spontanicznych jest zabronione. Naruszając przepisy, narażasz się na odpowiedzialność karną”. „Liczymy na waszą odpowiedzialność i rozsądek” – dodawała. „Bądźcie ludźmi” – odpowiadali protestujący. „Wasze zachowanie jest niezgodne z prawem” – komunikowali policjanci. „Wasze też” – protestujący nie pozostawali dłużni.
Nastąpił najbardziej dramatyczny moment demonstracji – policja rozpyliła gaz przeciwko grupie, która ruszyła na nią z banerem „Wypierdalać”. Ucierpiała wtedy m.in. posłanka Klaudia Jachira. Wywiązały się przepychanki, a w stronę funkcjonariuszy miały polecieć kamienie.
Grupa ok. 20 osób postanowiła zająć fragment ulicy i stawić policji bierny opór. Pomocy udzielali im posłowie, m.in. Małgorzata Tracz (Koalicja Obywatelska), Michał Szczerba (KO), Urszula Zielińska (KO). Zatrzymano w sumie 15 osób – jak poinformowała Marta Lempart. I zapowiedziała wznowienie protestu kolejnego dnia o godz. 19 w tym samym miejscu, czyli pod domem Kaczyńskiego.
Policjanci wystawili też 89 wniosków o ukaranie, 35 mandatów i 200 notatek do sanepidu, który może nałożyć wysokie kary za nieprzestrzeganie obostrzeń związanych z koronawirusem.
Wniosek 119 posłów, podpisy nie były weryfikowane
Trybunał Konstytucyjny rozpoznawał w czwartek sprawę w pełnym składzie. Przewodniczącą składu orzekającego była Julia Przyłębska, a sprawozdawcą sędzia Justyn Piskorski. Wniosek w sprawie zbadania konstytucyjności aborcji złożyło 119 posłów PiS, Konfederacji i PSL-Kukiz pod przewodnictwem Bartłomieja Wróblewskiego i Piotra Uścińskiego – obaj znaleźli się zresztą wśród posłów zawieszonych decyzją prezesa PiS za głosowanie w sprawie „piątki dla zwierząt”.
Pełna lista sygnatariuszy poselskiego wniosku nie jest dostępna – nie chciał jej udostępnić mediom Trybunał, a z krążących w sieci zdjęć nie da się odczytać wszystkich podpisów. – Z proceduralnego punktu widzenia to śmieszne, że można złożyć wniosek z podpisem, którego nie można odczytać – uważa posłanka Lewicy Paulina Matysiak, która starała się o dostęp do pełnej listy parlamentarzystów popierających zakaz aborcji. Wiadomo, że wśród nich byli m.in. Dominika Chorosińska, Jan Kanthak, Jacek Ozdoba, Sebastian Kaleta, Jarosław Sellin, Bolesław Piecha, Paweł Szefernaker, Antonii Macierewicz, Jan Diedziczak, Bartosz Kownacki, Zbigniew Giżyński.
Wnioskodawcy wskazywali na złamanie czterech artykułów konstytucji – o godności człowieka, prawa do życia, zakazu dyskryminacji i zasady określoności. Przerywanie ciąży z powodów embriopatologicznych nazywa się „praktykami eugenicznymi”. Ponieważ uczestnikiem postępowania przed TK był także Sejm, Biuro Analiz Sejmowych przygotowało swoją opinię: zapisano w niej, że wolność kształtowania swoich warunków życiowych przez kobietę jest mniejsza „niż wartość życia ludzkiego, w tym wypadku płodu”. Zdaniem prawników BAS diagnozy lekarskie to tylko prognozy i nie wiadomo, jak „upośledzone urodzi się dziecko i jak bardzo prawo matki do samostanowienia zostanie naruszone”. Za uznaniem niekonstytucyjności drugiej przesłanki do aborcji opowiedziała się także Prokuratura Generalna. W imieniu Kancelarii Sejmu stanowisko prezentowała posłanka Barbara Bartuś, co może budzić wątpliwości – komisji ustawodawczej nie udało się bowiem zająć w tej sprawie jednoznacznego stanowiska, w głosowaniu był remis.
Z 15 sędziów, głównie sędziów dublerów TK, aż 13 uznało niekonstytucyjność drugiej przesłanki zezwalającej na aborcję. Prof. Leon Kieres (jedyny sędzia TK, który został wybrany przed 2015 r.) oraz Piotr Pszczółkowski złożyli do wyroku zdania odrębne. „Posłowie mogli tę sprawę rozstrzygnąć, jednak woleli oddać decyzję w ręce Trybunału. To jest próba uniknięcia odpowiedzialności politycznej” – podkreślał prof. Kieres. „Społeczne skutki tego orzeczenia mogą być takie, że zasilone zostanie tzw. podziemie aborcyjne lub aborcyjna turystyka. A to państwo polskie powinno dbać o kobiety w ciąży” – powiedział sędzia Pszczółkowski.
Czwartkowe orzeczenie wejdzie w życie z chwilą opublikowania w „Dzienniku Ustaw”.
W 2019 roku w naszym kraju wykonano 1 tys. 110 legalnych zabiegów przerwania ciąży – 1074 wykonano ze względu na nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę płodu. Wyeliminowanie przesłanki embriopatologicznej oznacza więc w praktyce niemalże całkowite wstrzymanie zabiegów terminacji ciąży w Polsce.
Komentarze polityków i obrońców praw człowieka
Przeciwko procedowaniu wniosku w TK protestowało ponad 100 organizacji społecznych z Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem. Koalicja przestrzegała, że wykreślenie z ustawy przesłanki embriopatologicznej zmusi kobiety do „wątpliwego heroizmu i cierpienia”.
Po ogłoszeniu wyroku w mediach społecznościowych pojawiła się lawina komentarzy. Głos zabrali również politycy, stowarzyszenia i fundacje działające na rzecz praw człowieka. „Trybunał podjął próbę zmuszenia kobiet i ich rodzin do bohaterstwa i wyrzeczeń. Odmawiania kobietom prawa do decydowaniu o sobie, swojej rodzinie i jej losie. Narażania kobiet, ich rodzin oraz nienarodzonych dzieci na cierpienia psychiczne i fizyczny ból. Zmuszania dzieci do życia w cierpieniu i bólu oraz powolnego umierania w imię prymatu fundamentalizmu nad godnością drugiego człowieka. To jaskrawe naruszenie praw człowieka” – napisała w swoim oświadczeniu Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Emocjonalne oświadczenie udostępnił na swoim facebookowym profilu Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy napisał: „Smutni panowie, ze swoim smutnym, niemającym pojęcia o prawdziwym życiu szefem z Żoliborza na czele, nie mieli nigdy na tyle odwagi, żeby swoje chore rozwiązania, jak sami to określają, „w ochronie życia” po prostu przegłosować w parlamencie, choć od wielu lat dysponują większością sejmową i mogliby to zrobić w kilka godzin. (…) Pojęcia nie macie, co robicie. Zmagaliście się kiedyś z problemem niepłodności, wy likwidatorzy in vitro? Traciliście ciążę? Stawaliście w obliczu najtrudniejszych wyborów, jakie sobie można wyobrazić? I wy, bezwstydni hipokryci, chcecie kogokolwiek uczyć, czym jest rodzina?”.
Donald Tusk skomentował czwartkowy wyrok na Twitterze: „Wrzucenie tematu aborcji i orzeczenie w tej sprawie pseudotrybunału w środku szalejącej pandemii to coś więcej niż cynizm. To polityczne łajdactwo”.