Ich ostatni sen
Ich ostatni sen. Strata ukochanego czworonoga boli jak pożegnanie z bliskim człowiekiem
Mężczyźni śmierć ukochanego psa czy kota najczęściej porównują do odejścia najlepszego przyjaciela – mówią psychologowie. Kobiety natomiast do utraty dziecka. Psycholożka Julie Axelrod twierdzi, że to dlatego, że tracą źródło bezwarunkowej miłości. A taką miłość, która nie zadaje żadnych pytań, nie stawia żadnych warunków, poza dzieckiem może człowiekowi dać tylko zwierzę.
Inaczej jednak niż w przypadku dzieci, w tę relację od początku wpisana jest nieuchronność śmierci. Bo psy i koty żyją o wiele krócej niż ludzie.
To tylko pies, tak mówisz
Tylko pies
A ja Ci powiem
Że pies to czasem więcej jest
Niż człowiek
Przynajmniej dla Barbary Borzymowskiej, psycholożki (ludzkiej i zwierzęcej), psychoterapeutki, pisarki i poetki, która ból po stracie kudłatych członków rodziny koi, pisząc wiersze. Pożegnała już dwa konie i kilka psów. – Z psem człowiek ma najsilniejszą, zupełnie wyjątkową relację, bo łączy nas ponad 10 tys. lat współewolucji – mówi. – Jakość tego związku decyduje o przetrwaniu zwierzęcia.
Dlatego psy potrafią bezbłędnie, tylko z wyrazu twarzy, odczytać nastrój opiekuna i np. pocieszyć go w trudnej sytuacji. Wkładają w to całą swoją duszę.
Gdy umarła ośmioletnia Orta, Joanna od najbliższych wciąż słyszała: „przestań rozpaczać, to był tylko pies, weźmiesz sobie następnego”. Po miesiącu nie wytrzymała – zdecydowała się na pracę w innym mieście. Na razie tylko na cztery dni w tygodniu. W każdy poniedziałek o świcie pakuje do samochodu Zizi i Danę – dwie pozostałe jej suczki – i wyjeżdża. A właściwie ucieka. Od domu, w którym wszystko przypomina Ortę. Od parkowych alejek, po których razem spacerowały. Od rodziców, którzy jej bólu nie rozumieją.