TERESA OLSZAK: – Czy ryby słonowodne w domowym akwarium to hobby tylko dla wytrawnych akwarystów?
GRZEGORZ CZARNECKI: – Akwarystyka w Polsce jest dosyć mocno rozwinięta. Chętnie hodujemy ryby w domach. Niewątpliwie stanowią one alternatywę dla wszelkich alergików, którzy nie mogą mieć innych zwierząt. Na akwarium słonowodne też decyduje się więc całkiem spora grupa osób. Ale niewątpliwie jest ono o wiele trudniejsze w utrzymaniu niż słodkowodne. Pod każdym względem. Przede wszystkim wymaga specjalistycznego sprzętu, a co za tym idzie – koszty z nim związane są dużo większe. Trzeba w nie także włożyć o wiele więcej pracy.
Jest ono jednak pociągające ze względu na olbrzymią różnorodność bezkręgowców i ryb oraz ich przepiękne barwy i często fantastyczne kształty. Fascynujące jest odkrywanie skomplikowanych zależności pomiędzy mieszkańcami akwarium. Zakładając akwarium słodkowodne, dobiera się mieszkańców tak, aby sobie nie szkodzili. W akwarium morskim trzeba dodatkowo poszukać takich powiązań międzygatunkowych, które ułatwią hodowlę, a często w ogóle ją umożliwią. Dobrym przykładem jest tutaj wargatek sanitarnik (Labroides dymidiatus). Podstawą jego jadłospisu są pasożyty zbierane ze skóry i skrzeli innych ryb oraz obluzowane łuski i śluz. Aby długo i szczęśliwe żył w naszym akwarium, niezbędne jest dla niego odpowiednio liczne towarzystwo ryb. Nie każda ryba jednak się nadaje, aby zapewnić byt wargatkowi sanitarnikowi. Jego towarzyszami muszą być ryby odpowiednio duże, z rodzajów i gatunków spełniających jego specyficzne wymagania pokarmowe. I tak np. pokolce (Acanthuridae), mimo że są wystarczająco duże, nie wydzielają wystarczającej ilości śluzu. Są więc kiepskim towarzystwem dla sympatycznego „doktorka”.