Miły tupot małych stóp
Miły tupot małych stóp. Chomik, kawia domowa, szczur, mysz, królik, szynszyla
Czy trzymane w klatkach i terrariach stworzenia futerkowe to jedna grupa zwierząt?
Można je włożyć do jednej grupy pod nazwą „zwierzęta towarzyszące”. Kiedyś nazywało się je „zwierzęta nietypowe towarzyszące człowiekowi”. Moim zdaniem lepszym określeniem jest „zwierzęta egzotyczne”, ale w Polsce odnosi się to do płazów i gadów i innych przybyszy z ciepłych krajów. Ale exos z greki oznacza nietypowy, zewnętrzny. A wszystkie wymienione zwierzęta pochodzą z zewnątrz.
Jest drugie rozróżnienie: wymienione zwierzęta to ssaki, ale królik nie jest gryzoniem, choć gryzie i ma z lekka podobne zęby – należy do zającowatych.
Kiedyś w domach trzymało się tylko gryzonie: kawie, czyli świnki morskie, myszy, chomiki, czasami szczury. Teraz gama gatunków jest bardzo szeroka. Ludzie miewają np. myszy kolczaste, choć są trudne w hodowli. Albo drapieżniki, np. fretki, których wielopokoleniowa hodowla sprawiła, że kojarzone były osobniki łagodne i są one dość spokojne.
I raczej nie można o nich mówić jako o zwierzętach domowych. One niestety nie osiągnęły wysokiego poziomu domestyfikacji. Właściwie są dzikie i gdyby znalazły się na wolności, niewiele w ich życiu by się zmieniło poza tym, że musiałyby same organizować sobie jedzenie i byłyby zmuszone unikać niebezpieczeństw w postaci np. drapieżników. Zwierzęta udomowione trudniej adaptują się do środowiska.
Czy trzymając te zwierzęta w zamknięciu, zapewnia się im dobrostan?
Tak, bo one muszą mieć miejsce, w którym czują się bezpieczne. Bo mieszkanie to – wziąwszy pod uwagę ich wielkość – bardzo rozległy teren, najeżony różnymi niebezpieczeństwami. Na przykład chomik, który wyrwie się z klatki lub zostanie wypuszczony, może doznać kontuzji lub zginąć.