Toxoplasma gondii to jeden z najpospolitszych pasożytów. Jego głównymi żywicielami są koty. Do odkrycia tego pierwotniaka doszło w 1907 r., ale dopiero w 1970 r. udało się opisać jego pełen cykl życiowy.
Z punktu widzenia człowieka ważne są w nim dwa elementy. Po pierwsze, zarażony kot wydala oocysty (to jedna z postaci rozwojowych pierwotniaka występująca w przewodzie pokarmowym nosiciela), które dopiero po kilku dniach stają się inwazyjne dla ludzi i innych zwierząt. Po drugie, jeśli oocysty dostaną się do ziemi, mogą w niej przeżyć ponad rok, stanowiąc istotny rezerwuar pasożyta. Z tego wynika, że człowiek może zarazić się Toxoplasma gondii przez zanieczyszczone oocystami ręce – kiedy gołymi rękami grzebie w ziemi w ogródku albo nieregularnie czyści kuwetę swojego ulubieńca. – Obecne w kale kota oocysty stają się inwazyjne po 1–5 dniach. Czyli kocie odchody musielibyśmy zostawiać na co najmniej dobę w kuwecie, a potem musiałyby one trafić z naszych rąk do ust – wyjaśnia Małgorzata Głowacka, lekarz weterynarii i kierownik naukowy ds. żywienia zwierząt firmy Mars Polska.
Ale do zarażenia dochodzi również niekiedy podczas spożywania niedogotowanego lub surowego mięsa, zwłaszcza wieprzowiny, wołowiny i baraniny. W nich bowiem mogą być cysty pierwotniaka – druga z jego postaci rozwojowych, obecna w tkankach ssaków. Jest jeszcze inna możliwość: przenikanie trofozoitów (trzecia postać rozwojowa Toxoplasma gondii) od zakażonej matki poprzez łożysko do płodu. Ta właśnie droga budzi największy strach, bo jej konsekwencją jest toksoplazmoza wrodzona.
– Strach jest uzasadniony, bo następstwem może być wewnątrzmaciczny zgon płodu lub powikłania u noworodka – mówi Małgorzata Głowacka.