Znani i lubiani w kulturze. Muzyka rozrywkowa
Kotek na płotku, atomowa krowa, latająca świnia. Czyli rzecz o zwierzętach w muzyce
Głos jego pana
Na szczycie zwierzęcej piramidy przemysłu muzycznego siedzi dumnie pies Nipper. Siedzi i zagląda zaciekawiony do tuby starego fonografu, a towarzyszy mu slogan reklamowy „His Master’s Voice” (głos jego pana), sugerujący, że pionierska metoda zapisu dźwięku jest już tak doskonała, że wierny pies pomyliłby swojego pana z przodkiem gramofonu. Chociaż akurat ta aparatura do najwierniejszych nie należała. Urządzenia, w które spoglądał Nipper – prawdziwy pies namalowany pod koniec XIX w. przez Anglika Francisa Barrauda – zmieniały się zresztą wraz z rozwojem techniki, zmieniały się też nazwy firm, które przez dziesiątki lat reklamował (pierwszą była słynna wytwórnia Emila Berlinera, z której później powstała firma Deutsche Grammophon). Sympatyczny terier pozostał jednak symbolem nagrań dźwiękowych do dziś, od ponad 120 lat wypatrując pana, za którym oryginalnie naprawdę tęsknił. Bo Barraud opiekował się nim w zastępstwie swojego przedwcześnie zmarłego brata.
Kotek na płotku
Jeszcze jedna historia sięgająca XIX w. Albo nawet XVIII w., jeśli oryginalną wersję piosenki „Wlazł kotek na płotek” – zanotowanej przez Oskara Kolberga jako „Wlazł kotek na płotek i mruga/piękna to piosneczka niedługa” uznamy za utwór ludowy. Włodzimierz Poźniak, autor książki „Z dziejów polskiej kultury muzycznej”, jako domniemanego autora muzyki wskazuje jednak Wiktora Każyńskiego, a jako autora słów – Władysława Syrokomlę. Podejrzany o autorstwo był nawet Stanisław Moniuszko, a wśród autorów, którzy odnosili się literacko do tekstu tego prostego utworu, często wybieranego jako pierwszy etap edukacji muzycznej, znajdziemy Boya-Żeleńskiego i Tuwima. Bardziej współczesną trawestacją „Wlazł kotek” był popularny utwór hiphopowej grupy Kaliber 44 „Gruby czarny kot” („przebiegł nam drogę, a ch… mu w dupę, nawet trzynastego w piątek”) wydany w 1998 r.