ANNA DOBROWOLSKA: – Pozwolić polować czy karmić – oto jest pytanie. Jak odpowiedzieć temu, komu zależy, żeby jego kot jadł zdrowo i był szczęśliwy?
PIOTR OSTASZEWSKI: – Zdecydowanie karmić.
A co z pomysłem, że dla zwierzęcia, które – choć udomowione, ma zazwyczaj silny instynkt łowiecki i wyraźnie podkreśla swoją autonomię – najlepsza jest dieta holistyczna (tzw. whole prey), czyli spożywanie teoretycznie upolowanych ofiar, np. całych tuszek ptaków, gryzoni czy niektórych ryb?
To jest passé. I dobrze. Bo w tej diecie chodziło o to, żeby koty były szczęśliwe, ale myślę, że bardziej chodziło o to, by uszczęśliwić właścicieli, wmawiając im, że dają swoim pupilom wszystko, co najlepsze. Z kotami nikt na ten temat nie rozmawiał. Jestem zwolennikiem gotowych karm, bo uważam, że ich twórcy dostosowują ich skład do potrzeb i wymagań zwierząt. Wiedzą, jaki jest ich bilans energetyczny, jak różnicować dietę młodych rosnących kociąt od zwierząt starszych czy karmiących. Poza tym udomowione koty mają inny tryb życia niż te dzikie, w związku z tym też inne potrzeby żywieniowe.
Prosto ze sklepu
Zatem karma. Jaka będzie dla kota lepsza – sucha czy mokra?
Rekomendowałbym karmę puszkową. Szczególnie dla kotów w podeszłym wieku, żeby uniknąć niebezpieczeństwa kamieni nerkowych czy też zaczopowania cewki moczowej, albo dla takich, które miały już jakiś incydent chorobowy. I dla młodych, bo pozwala zmniejszyć ryzyko nadwagi, co wpływa na ich późniejszą skłonność do tycia. Poza tym ze względów technologicznych ta karma ma najczęściej mniej węglowodanów niż chrupki (choć one i w niej są obecne, bo są tańsze niż białko zwierzęce) oraz więcej tłuszczu, który warunkuje jej smakowitość, a koty potrafią to docenić.