Jeszcze dwa dni przed wyborami nawet Jacek Sutryk, kandydat Koalicji Obywatelskiej i ustępującego prezydenta Rafała Dutkiewicza, wydawał się pogodzony z koniecznością walki w drugiej turze. Wszystkie lokalne sondaże dawały mu najwyżej 40 proc. poparcia. Dlatego wyniki sondażowe z wieczoru wyborczego, dające mu ponad 50 proc., są dużą niespodzianką.
Kampania trwała trzy miesiące
Są też jednak bonusem za aktywność w kampanii wyborczej. Praktycznie ostatnie trzy miesiące pracy tego wrocławskiego urzędnika (dyrektora departamentu spraw społecznych wrocławskiego magistratu) były permanentną kampanią wyborczą. Setki spotkań na osiedlach, przemówienia na miejskich imprezach, wizyty w studiach radiowych i telewizyjnych, wywiady dla prasy i portali internetowych, a także codzienne rozmowami z wrocławianami na ulicach miasta. Do tego mądrze poprowadzone negocjacje z Platformą Obywatelską, Nowoczesną i Sojuszem Lewicy Demokratycznej, które wspólnie go poparły. Wydaje się, że te 50 proc. poparcia to bonus właśnie za jedność obozu anty-PiS we Wrocławiu.
O ile Jacka Sutryka można chwalić za kampanię wyborczą, to Mirosława Stachowiak-Różecka, kandydatka PiS, w tym elemencie była słabsza. Na pewno mniej widoczna w przestrzeni miejskiej i mniej obecna w dyskursie politycznym. Może wycofanie się z debat prezydenckich to błąd? Dodatkowo pani poseł musiała łączyć pracę w Sejmie z kampanią, a to jak widać nie było łatwe. No i chyba jednak nie ustrzegła się błędnej kalkulacji, że uda się powtórzyć wynik sprzed 4 lat, kiedy to weszła do II tury i stoczyła wyrównaną walkę o miasto z popularnym Rafałem Dutkiewiczem.
Szerokie poparcie dla Sutryka
Wtedy wystarczyło jej w pierwszej turze 25,5 proc. głosów przy 42 proc. Rafała Dutkiewicza. A potem w II turze napędziła prezydentowi stracha, dochodząc do 45 proc. Tylko że w polityce nic dwa razy się nie zdarza. Tym razem nie było ogólnopolskiego trendu „na zmianę”, a na dodatek nie walczyła z urzędującym prezydentem, tylko z nowym otwarciem w polityce miasta. No i matematyka nie była po stronie kandydatki PiS, bo tym razem część głosów opozycji nie uciekło do kandydatów Platformy Obywatelskiej czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Tak więc suma poparcia dla Jacka Sutryka to wrocławskie głosy zwolenników SLD, PO, Nowoczesnej i samorządowców skupionych wokół ustępującego Rafała Dutkiewicza.
To przyniosło efekt, i to niezależnie od tego, czy wynik dla Jacka Sutryka powyżej 50 proc. utrzyma się w oficjalnych wynikach PKW, czy trzeba będzie go potwierdzić w II turze. Nie wydaje się, by kandydatka PiS mogła odwrócić trend i przejąć miasto na kolejne 5 lat.
Rewolucja w mieście?
Sukces Jacka Sutryka to także rewolucja w funkcjonowaniu miasta i urzędu, który musi otworzyć się na nowych partnerów politycznych. Do tej pory decyzję o obsadach wiceprezydentów i dyrektorskich gabinetów podejmował samodzielnie prezydent Rafał Dutkiewicz. Dziś miasto będzie elementem politycznej układanki czterech sił politycznych: PO, Nowoczesnej, SLD i samorządowców Rafała Dutkiewicza. Być może w tym wyborczym rozdaniu to właśnie oni najwięcej stracą, bo lista kandydatów Dutkiewicza do Rady Miejskiej była we wszystkich ostatnich sondażach daleko za Koalicją Obywatelską i PiS. To także konsekwencja decyzji, że Jacek Sutryk jest oficjalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej i to z jej list ubiegał się też o fotel radnego miejskiego. Rafał Dutkiewicz obronił więc dla swego środowiska stanowisko prezydenta, ale już wiceprezydentami i innymi ważnymi stanowiskami będzie musiał się podzielić.
We Wrocławiu w tych wyborach samorządowych mogliśmy też obserwować wzrost nastrojów antypartyjnych, gdyż na pozycji 3. i 4. w sondażach uplasowali się kandydaci bezpartyjni. Trzecie miejsce ma Katarzyna Obara z wynikiem 6,7 proc., a czwarte Jerzy Michalak – 5,6 proc. To o wiele lepiej niż popularny w Warszawie Jan Śpiewak. Ten dobry wynik nie powinien jednak cieszyć bezpartyjnych kandydatów, wszak mieli oni startować z jednej listy, a jak widać, razem mogli zdobyć ponad 13 proc. poparcia. To co prawda i tak nie dawałoby nikomu z nich II tury, ale pozwoliło na wprowadzenie siedmiu osób do Rady Miasta Wrocławia. A to byłaby już znacząca siła, na której można budować pozycję na przyszłość. No ale o ile partie polityczne potrafiły w imię wspólnego interesu się połączyć pod jednym kandydatem, o tyle tzw. bezpartyjni nie potrafili się porozumieć.
Ciekawy układ w sejmiku
Ciekawą konsekwencją tych wyborów będzie także układ w sejmiku dolnośląskim. Na te wyniki na pewno czeka też Jacek Sutryk, który liczy na partnerską współpracę z marszałkiem.
Pierwsze sondażowe dane mówią, że wygrało je Prawo i Sprawiedliwość, a Koalicja Obywatelska ma drugie miejsce. Pytanie, czy PiS wystarczy radnych do rządzenia i czy będzie miał zdolność koalicyjną. Jeśli tak, trudne 5 lat przed Jackiem Sutrykiem, który co prawda wygrał prezydenturę, ale będzie musiał rządzić Wrocławiem, licząc na dobre relacje z rządem i marszałkiem województwa. A to może być o wiele trudniejsze niż wygranie wyborów.